Ałbena Grabowska „Stulecie Winnych”, Zwierciadło 2014-2015
T. 2, Ci, którzy walczyli, ISBN 978-83-64776-31-1, stron 304
T. 3, Ci, którzy wierzyli, ISBN 978-83-64776-40-3, stron 328
Wydawać by się mogło, że nie ma nic prostszego, niż napisać sagę rodzinną. Bo jakiż to problem? Wziąć parę młodych ludzi, a potem pokazywać, jak na przestrzeni lat ich rodzina się rozrasta, przychodzą na świat dzieci, wnuki. Przecież to proste. Sądzę jednak, że wbrew pozorom saga to trudny gatunek. Raz, że losy postaci trzeba rozłożyć w dłuższym czasie, co rodzi obawy, czy dla wszystkich wystarczy pomysłów na ich losy. Po drugie, trzeba umieć odpowiednio położyć akcenty, zachować harmonię i równowagę, tak by zaciekawiać także tymi, którzy dopiero się pojawiają, a to chyba naturalne, że najbardziej przyzwyczajamy się do tych, którzy występują na początku. Ałbenie Grabowskiej się udało. Saga jej pióra to prawdziwa perełka, a właściwie trzy perełki. Tak po prawdzie to nie mogło być inaczej. Znam jej debiut, „Coraz mniej olśnień”, i już w jego trakcie można było z dużym prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością założyć, że będzie to pisarka wyjątkowa. Swoją trylogią udowodniła, że jej historie pełne są niepowtarzalnego uroku, którym porywają i uzależniają.
Mam wrażenie, że „Stulecie Winnych” czytali już chyba
wszyscy. U mnie taka długa zwłoka wynikała z faktu, że książki tomowe
najbardziej lubię czytać, gdy wszystkie są już na rynku. Jest to o tyle dobre,
że pozwala mi uniknąć tego uczucia w rodzaju: „Jak można było skończyć w takim
momencie i pozostawić czytelnika w tym oczekiwaniu?” Dzięki czytaniu „za jednym
zamachem” mogę bez większej przerwy oddawać się śledzeniu dalszych losów
bohaterów.
Czemu „Stulecie”? Ponieważ przedstawia historię rodziny
zamykającą się w ciągu stu lat: od wybuchu pierwszej wojny światowej do 2014
roku, czyli czasów nam współczesnych. Czemu „Winnych”? Bo tak nazywają się
mieszkańcy podwarszawskiego Brwinowa, Bronisława i Antoni, oraz ich synowie, z
których najwięcej uwagi poświęciła autorka Stanisławowi, stolarzowi, ojcu dwóch
synów, któremu w 1914 r. rodzą się bliźniaczki: Maria i Anna. Jedna przychodzi
na świat przed północą, druga już po, a ich matka umiera. Dziewczynkami zajmuje
się babcia Bronia i pomagająca w domu Andzia. Z czasem okaże się, że mała Ania
ma dar: widzi przyszłość. Nie uchroni jej to jednak przed bólem i łzami. Ale po
latach, otoczona rodziną, będzie mogła powiedzieć, że była szczęśliwa. Ania i
Mania to pierwsze bliźniaczki w rodzinie Winnych; potem na świat zawitają Kasia
i Basia, córki Mani, a jeszcze później Julia i Urszula, córki Basi. I to na pokoleniu
Julki i Uli oraz ich dzieciach się zatrzymamy.
Pierwsza wojna światowa, międzywojnie, okupacja hitlerowska,
sowiecka, komunistyczna zaraza, Solidarność, rodzący się kapitalizm, czasy
obecne – przedstawiciele rodu Winnych staną się zarówno biernymi obserwatorami, jak
i aktywnymi uczestnikami wydarzeń będących składnikami polskiej, wielkiej
historii.
Jak to zazwyczaj przy trylogiach bywa, któryś tom będzie
się wyróżniał na tle pozostałych, zrobi największe wrażenie. Dla mnie osobiście
na podium wysuwa się tom drugi, chyba dlatego, że tak bardzo przejmująco oddaje
codzienność wojny i okupacji, a potem szarą rzeczywistość PRL-u. Natomiast całość
uświadamia, jak wielką siłę ma rodzina. Owszem, czasem nie jest łatwo, rodzą
się konflikty, powstają tajemnice, które trudno dźwigać, ale jednak ona trwa;
jedni umierają, drudzy się rodzą, tworząc następne pokolenia. A te mają
świadomość swoich korzeni, one wpływają na ich tożsamość.
Nie wiem, co jeszcze mogłabym napisać. Każdą część „Stulecia
Winnych” czyta się z wyjątkową przyjemnością, a zarazem w błyskawicznym tempie,
bo losy bohaterów pochłaniają do tego stopnia, że można sobie jedynie powtarzać:
jeszcze tylko jeden rozdział i idę, jeszcze jeden. I nagle kończysz. I jakoś Ci
tak pusto... „Stulecie Winnych” jest po prostu piękne, bo w cudowny sposób
traktuje o uczuciach. A Ałbena Grabowska nie musi nazywać ich po imieniu - je
się po prostu czuje.
Czytałam wiele pochlebstw na temat twórczości pani Ałbeny Grabowskiej i muszę przyznać, że jestem zaintrygowana jej książkami, ale na razie muszę się wstrzymać, dopóki nie wywiążę się z obecnych zobowiązań czytelniczych.
OdpowiedzUsuńBo ona tak pisze, że pochlebstwa są bardzo na miejscu:)
UsuńCzytałam wszystkie części w podobny sposób jak ty,jedna po drugiej. Bardzo miło wspominam te powieści, zżyłam się z bohaterami i było mi smutno gdy już skończyłam. Jedynie miałam wrażenie, że czasy nam najbliższe zostały potraktowane trochę skrótowo. Niemniej jednak lektura zrobiła na mnie duże wrażenie, mam nadzieję przeczytać pozostałe książki A. Grabowskiej.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, pojawia się takie uczucie, ale blednie w obliczu oceny całości:)
UsuńWspaniała saga, coś rewelacyjnego. Przeczytałam całe trzy części jednym tchem.
OdpowiedzUsuńWierne fanki, łączmy się;)
UsuńWyjątkowo zgadzam się z pierwszym akapitem. Saga rodzinną trudno jest napisać. Oprócz tego co napisałaś, wydaje mi się, że trzeba ją też przede wszystkim stworzyć interesującą i zaskakującą dla czytelnika.
OdpowiedzUsuńZabawne, że piszesz o tym, że wolisz czytać serie w calości, żeby uniknąć tego "Jak to się stało?!" "Co będzie dalej?!". Ja przeczytałam na razie dwie części i za każdym razem były to odstępy kilkumiesięczne. Robię to też dlatego, że o ile chce poznać dalsze losy bohaterów, nie chcę się z tą serią rozstawać... Dlatego lekturę tomu trzeciego odkładam i jestem pewna, że mnie nie rozczaruje.
Pozdrawiam!
Czyli mamy trochę inne podejście. Są takie książki, że też nie chcę się jeszcze rozstawać z bohaterami, ale jednak przyjemność czytania zwycięża;)
UsuńPierwszy tom przeczytałam dawno temu i utknęłam. Chyba będę musiała się odetkać ;)
OdpowiedzUsuńChyba tak;)
UsuńCzytałam całość z wielką przyjemnością. Moim zdaniem fantastyczna saga.
OdpowiedzUsuńZgadzam się w pełni:)
UsuńWcale nie jesteś ostatnia, bo ja jeszcze nie czytałam, ale mam zamiar :)
OdpowiedzUsuńSlyszałam wiele dobrych opinii!
Uff, to mi ulżyło;)
UsuńA ja trzecia część kupiłam zaraz po lekturze drugiej i teraz po przeprowadzce nie wiem w którym pudle leży :/
OdpowiedzUsuńNie wiem, ile tych pudeł masz, ale mimo to warto by było ją znaleźć;)
UsuńPoczątkowo zupełnie nie ciągnęło mnie do tej sagi, ale kiedy przypadkiem w księgarni przejrzałam jedną z części, zapragnęłam poznać tę historię!
OdpowiedzUsuńJestem przekonana, że naprawdę nie pożałujesz:)
UsuńWszyscy chwalą a ja nadal się waham. Kupić nie kupię, ale jeśli uda mi się pożyczyć to sprawdzę jak ją odbiorę. :)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł;)
UsuńJa jeszcze nie czytałam.
OdpowiedzUsuńTo jednak nie byłam sama;)
UsuńBardzo mi się podobała cała seria
OdpowiedzUsuńNie dziwię się;)
Usuń