środa, 18 maja 2016

Agata Przybyłek "Bez Ciebie"


Agata Przybyłek „Bez Ciebie”, Czwarta Strona 2016, ISBN 978-83-7976-437-2, stron 336

Tekst może zawierać spoilery.

Nikt by nie uwierzył Katarzynie, gdyby głośno przyznała, że jest ofiarą przemocy domowej. Jej mąż jest wziętym prawnikiem, prokuratorem, który walczy o słabych i bezbronnych. Teściowie cieszą się szacunkiem w swoim kręgu towarzyskim, z synem i jego żoną spotykają się regularnie na kolacjach w najlepszych restauracjach. Kobiety, które zawieszają wzrok na mężu Katarzyny, nigdy by nie przypuszczały, jak bardzo potrafi się zmienić ta przystojna twarz, gdy Colina ogarnia ślepa furia i gdy staje się katem żony. Kobieta dobrze wie, że to wszystko jej wina, ciągle nie potrafi się nauczyć funkcjonować tak, by mąż był zadowolony. Teraz też, kto to widział nie posolić ziemniaków?! Zmaltretowaną Katarzynę znajduje jej teściowa i błyskawicznie dochodzi do wniosku, że jej syn jest potworem. Razem ze swoim bratankiem Alanem wywozi synową do Toronto, gdzie w prywatnej klinice przejdzie ona operację. Ale droga do pełni zdrowia, przede wszystkim tego psychicznego, jeszcze bardzo daleka...

Nie zgadzam się, absolutnie się nie zgadzam na to, co zrobiła autorka! Napisała prolog, o którym dość szybko się zapomina w obliczu wszystkich wydarzeń, ale po pewnym czasie człowiek dostaje jak obuchem między oczy, gdy dociera do niego, co te pierwsze zdania tak naprawdę oznaczają. I reagując tak czysto emocjonalnie, cała aż drżałam i buntowałam się na to, co się stało. Tak się nie robi... Jak można tak skrzywdzić bohaterów, a przy okazji i czytelników. Piszę to zaraz po przewróceniu ostatniej kartki i po tych ostatnich, okrutnych kilku zdaniach, więc emocje jeszcze we mnie buzują i nie potrafię się pogodzić z zakończeniem. Ale tak właściwie to wiem, że gdy już się uspokoję, docenię rozwiązanie, które wybrała Agata Przybyłek i będę jej wdzięczna, bo nie poszła najłatwiejszą drogą. Osobiście jestem zwolenniczką raczej zakończeń otwartych; bywały takie tytuły, w których irytowały mnie lukrowane, przesłodzone happy endy i uważałam, że trzeba było postawić kropkę wcześniej, zostawić pewne rzeczy niedopowiedziane. Przybyłek dała mi to, czego chciałam, ale i tak nie potrafię tego ogarnąć. Wiem, brzmi to, jakbym przeczyła sama sobie, ale z czysto technicznego punktu widzenia doceniam, a z emocjonalnego – przywiązałam się do bohaterów, tak bardzo ściskałam za nich kciuki, że aż zapomniałam, że to przecież fikcja literacka, postaci papierowe – łzy popłynęły i nie chciały przestać... 

Tak właściwie to zaczęłam od końca, a nie tak, jak to zwykłam czynić, więc nadrobię to teraz. „Bez Ciebie” to moje pierwsze spotkanie z prozą Agaty Przybyłek – nie czytałam jej dwóch poprzednich książek, czego bardzo żałuję, ale postaram się to jak najszybciej nadrobić, teraz już wiem, że wręcz muszę. Tamte dwie napisane zostały ku rozrywce, „Bez Ciebie” to już zupełnie inny kaliber, bo na pewno nie da się o niej powiedzieć, że jest lekka i zabawna, wręcz przeciwnie, do śmiechu nic tu nie ma, bardziej można się przerazić, bo autorka funduje nam prawdziwą wiwisekcję tego, co czuje i myśli kobieta doświadczająca przemocy domowej. Właśnie z tego powodu najczęściej unikam tego motywu w książkach: bo po prostu szlag mnie trafia, gdy czytam, jak ofiara twierdzi, że sama sobie na to wszystko - na tak podłe i brutalne traktowanie - zasłużyła. Najgorsze, że to wszystko z czasem idzie już tak daleko, że żadne potrząśnięcie, jakiekolwiek próby dotarcia i uświadomienia prawdy, nic tu nie dają, potrzebny jest jakiś naprawdę potężny wstrząs, pomoc z zewnątrz i konkretna, fachowa terapia, by katowana osoba mogła znów stanąć na nogi. Szczerze mówiąc, to Colina miałam ochotę zabić i – wiem, że to okropne, ale nawet nie za to, że ją bił, ale za to, jak zdewastował psychikę Katarzyny, jak nadal się bała, choć on był już daleko od niej. Jak sami widzicie, ta fabuła w każdym jej aspekcie wzbudza naprawdę silne emocje. A autorce należy pogratulować, że potrafi je wywoływać.  

Myślę, że jeszcze długo nie będę mogła się otrząsnąć po lekturze „Bez Ciebie”. A to świadczy tylko jak najlepiej o książce Agaty Przybyłek. Właśnie takie powieści chcę czytać – takie, przy których tracę z oczu własne otoczenia, a w pełni angażuję się w rzeczywistość bohaterów. Polecam gorąco.

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona. 

http://czwartastrona.pl/

25 komentarzy:

  1. Mam w planach tę książkę, dlatego cieszę się, że wywarła na Tobie aż tak wielkie wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że z Tobą będzie tak samo:)

      Usuń
  2. W życiu bym po tę książkę nie sięgnęła, gdyby nie Twoja recenzja. Byłam pewna, że to następna przeciętna obyczajówka. Widzę, że mocno Cię trzepnęła:) Zapisuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie można by tak powiedzieć, bo fabuła nie jest jakoś specjalnie odkrywcza, ale sposób, w jaki jest poprowadzona, te wszystkie emocje, jakie wywołuje - naprawdę, mnie się trudno ogarnąć.

      Usuń
  3. O bardzo zaintrygowała mnie ta książka, wpiszę ją sobie na listę do przeczytania

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam o tej pozycji już dużo dobrego. Mam nadzieję, że ją z czasem przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że uda mi się przeczytać, bo choć teraz trochę się boje, to jednak zaintrygowałaś mnie na całego...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ mnie Twoja recenzja zachęciła do tej książki. Jaka piękna okładka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło:) A okładka naprawdę robi wrażenie:)

      Usuń
  7. Książka rewelacyjna - autorka naprawdę rozwinęła skrzydła! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ależ zaintrygowałaś mnie tym prologiem... Muszę poznać tę historię!!

    OdpowiedzUsuń
  9. O Autorce słyszałam, jej poprzednie książki mam w planach, jednak swoją przygodę z jej twórczością zacznę właśnie od "Bez Ciebie". Po Twojej recenzji widzę, że to naprawdę kawał dobrej powieści :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Lada dzień zacznę czytać i już wiem, że będzie to ważna książka. Ważna dla nas kobiet! Popłyną łzy? Czasami to pomaga w zapamiętaniu przesłania książki...

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak obyczajowka i wzruszająca to na pewno po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Znam tylko debiut autorki, ale jestem na tak dla tej powieści.

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam tę książkę i muszę przyznać, że jest genialna. Płakałam ze wzruszenia. Gorąco polecam ;)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.