Sławomir Koper „Wpływowe kobiety Drugiej Rzeczypospolitej”,
Bellona 2013, ISBN 878-83-11-12721-0, stron 332
Recenzja napisana bardzo dawno temu (ponad rok minął), ale zgadzam się teraz z tym, co napisałam wtedy.
Książki Sławomira Kopra czytam zupełnie nie w takiej kolejności, w jakiej się ukazywały. Popularny polski historyk tkwi mocno w dwóch epokach: dwudziestoleciu międzywojennym i czasach Polski Ludowej. I szczerze mówiąc, nie potrafię stwierdzić, w którym wydaniu jest lepszy – bo którego okresu by nie opisywał, robi to po prostu świetnie (jeśli tylko się nie powtarza) – ale teraz, gdy wreszcie sięgnęłam po „Wpływowe kobiety Drugiej Rzeczypospolitej”, po kilku z rzędu publikacjach o PRL-u, poczułam się, jakbym wróciła do domu, jeśli wiecie, co mam na myśli. Ja tej książki nie przeczytałam, ja przez nią przepłynęłam, taka to była cudownie lekka lektura. Można by z tego wysnuć wniosek, że to jednak polskie międzywojnie kocham miłością pierwszą, bądź też tak bardzo bliska jest mi rola kobiet w historii społeczeństwa. A jeśli chodzi o czas po zakończeniu pierwszej wojny światowej, to stał się on polem do popisu dla wielu pań, u których uroda szła w parze z talentem, a ich nazwiska zapisały się w powszechnej pamięci.
Książki Sławomira Kopra czytam zupełnie nie w takiej kolejności, w jakiej się ukazywały. Popularny polski historyk tkwi mocno w dwóch epokach: dwudziestoleciu międzywojennym i czasach Polski Ludowej. I szczerze mówiąc, nie potrafię stwierdzić, w którym wydaniu jest lepszy – bo którego okresu by nie opisywał, robi to po prostu świetnie (jeśli tylko się nie powtarza) – ale teraz, gdy wreszcie sięgnęłam po „Wpływowe kobiety Drugiej Rzeczypospolitej”, po kilku z rzędu publikacjach o PRL-u, poczułam się, jakbym wróciła do domu, jeśli wiecie, co mam na myśli. Ja tej książki nie przeczytałam, ja przez nią przepłynęłam, taka to była cudownie lekka lektura. Można by z tego wysnuć wniosek, że to jednak polskie międzywojnie kocham miłością pierwszą, bądź też tak bardzo bliska jest mi rola kobiet w historii społeczeństwa. A jeśli chodzi o czas po zakończeniu pierwszej wojny światowej, to stał się on polem do popisu dla wielu pań, u których uroda szła w parze z talentem, a ich nazwiska zapisały się w powszechnej pamięci.
Wstrząsający jest rozdział o Katarzynie Kobro, rzeźbiarce,
która „wyprzedziła epokę, była prekursorką nowatorskich prądów, zrywała z
wielowiekową tradycją” (str. 345). Z dorobku tej „Polki z wyboru” zachowało się
niewiele, a tworzyła trzydzieści lat. Część ze swoich rzeźb sama porąbała
siekierą, by mieć na czym ugotować posiłek dla dziecka, gdy mąż zarzucił jej
niegospodarność. Jej życiorys obfitował, niestety, w dramatyczne epizody,
których dostarczało szczególnie małżeństwo z Władysławem Strzemińskim, także
artystą. Jednak „obecnie już nikt nie ma wątpliwości, że to Korbo była osobą
numer jeden w tym związku, doceniono jej talent, wizję artystyczną, osobowość”
(str. 373).
Historyk poświęca jedną z części Jadwidze Beck, żonie
ministra spraw zagranicznych, która aspirowała do roli „najważniejszej damy
polskiej sceny politycznej” (str. 44). Z mniej znanych postaci wspomina także o
Marii Morskiej, zwanej Niutą. „Skamandryci uważali ją za równą sobie, jako
jedyna kobieta recytowała poezję na scenie kawiarni literackiej Pod Pikadorem.
Była muzą, mentorem i wielką miłością Antoniego Słonimskiego, fascynacją Anny
Iwaszkiewicz, przyjaciółką Ireny Krzywickiej i Marii
Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, wziętą publicystką „Wiadomości Literackich” (str.
377), a „odeszła jako pierwsza z grupy ludzi, z którymi była związana przez
całe życie” (str. 405).
„Nie bez powodu w czasach Drugiej Rzeczypospolitej pojawiło
się tak wiele damskich talentów artystycznych – płeć piękna stała się
równorzędnym partnerem w życiu kulturalnym kraju” (str. 35). Sądzę, że dla
udowodnienia swojej tezy Sławomir Koper bohaterki dobrał idealnie. Żeby już nie
powtarzać się z zachwytami nad kolejną jego publikacją – co zazwyczaj czynię –
ale jednocześnie zachęcić do lektury, napiszę tylko tyle, że moim zdaniem
„Wpływowe kobiety Drugiej Rzeczypospolitej” to najlepsza jego książka z tych
poświęconych dwudziestoleciu międzywojennemu.
Idealna pozycja dla mojego taty, więc muszę koniecznie mu ją sprezentować.
OdpowiedzUsuńZa mną prawie wszystkie pozycje S. Kopra o czasach PRL, o dwudziestoleciu międzywojennym czytałam chyba jedną książkę. Bardzo ciekawi mnie ten czas, teraz obiecuję sobie czytać w kolejności wydawania.
OdpowiedzUsuń