Aleksandra Marinina „Egzekucja w dobrej wierze”, Czwarta
Strona 2016, ISBN 978-83-7976-433-4, stron 568
Anastazja Kamieńska od niedawna jest na emeryturze, ale nie
straciła kontaktu z zawodem, bo pracuje w agencji detektywistycznej swojego
przyjaciela z dawnych lat. Choć najchętniej nie ruszałaby się w ogóle z domu i
nie opuszczała swojego ukochanego męża Loszki, to wraz z partnerem Korotkowem
wyjeżdża na Syberię. W jednym z tamtejszych miast, Wierbicku, ma powstać nowa
magistrala, której lokalizacja wzbudza lokalne, gorące dyskusje. Nastia i Jura
mają sprawdzić, który wariant ma większe szanse oraz wybrać działki, które
mogłaby kupić firma jej brata. Na miejscu trafiają na gorący czas kampanii
wyborczej; dotychczasowy mer ubiega się o kolejne zwycięstwo. W mieście
dochodzi do tajemniczych zabójstw ekologów i to ten motyw najbardziej
interesuje Nastię.
Nie mogę zaprzeczyć, że mam mocno mieszane uczucia po
niniejszej lekturze. I jednocześnie bardziej jestem na nie, niż na tak. Znając
już styl rosyjskiej pisarki, na pewno nie nastawiałam się na fajerwerki
wybuchające co kilka stron – to nie u Marininy. U niej jest skrupulatnie
prowadzone śledztwo, taka czasem żmudna dłubanina; zwykła, codzienna, policyjna
robota, choć bohaterka w służbach państwowych już nie pracuje. I choć kiedyś
bardzo mi to odpowiadało, tak teraz brakowało mi jakiejś nuty napięcia, choćby
szczątkowej adrenaliny, które musiały przecież pojawiać się we wcześniejszych
książkach. A może ten odczuwany przeze mnie brak wynikał stąd, iż jakoś
zupełnie nie potrafiłam się zaangażować w zadanie, jakie powierzono bohaterom?
Wydawało mi się ono mało interesujące. Z czasem pojawiło się również sporo
nowych wątków i powstała taka plątanina, że chwilami solidnie się
zastanawiałam, czy ma to jakikolwiek związek z głównym powodem, dla którego
Kamieńska i Korotkow wyjechali z Moskwy. Wydawało mi się, że w takim
niezrozumieniu dobrnę do końca, gdy tymczasem ostatnie sceny mocno mnie
zaskoczyły. Dopiero wtedy wszystkie elementy układanki wskoczyły na swoje
miejsce, a wcześniejsza gmatwanina nabrała sensu i logiki. Tak więc epilog
uważam za najmocniejszy punkt fabuły.
„Egzekucja...” to dla mnie nowe spojrzenie na Nastię
Kamieńską. W książce mamy rok 2015, więc postać Marininy jest już po
pięćdziesiątce. Wiadome zatem, że trochę się postarzała, ale nie podobało mi
się to, że autorka zrobiła z niej miejscami zrzędzącą, marudzącą i jęczącą
babę. Nie pamiętam, może miała takie skłonności już we wcześniejszych
powieściach, ale chyba tego nie zauważyłam. Albo ich po prostu nie było. Fakt,
że dochodzenie, któremu się oddaje, idzie Anastazji całkiem sprawnie, ale można
się zastanawiać, czy Marinina nie powinna już skończyć cyklu z Kamieńską (skoro
emerytura, to emerytura, a nie jeszcze praca jako detektyw), a jeśli ma jeszcze
coś do napisania, ma pomysły na kolejne intrygi, to może czas powołać do życia
nowych bohaterów.
Na razie, poza pochwaleniem epilogu, wymieniłam tylko wady,
skąd więc te mieszane uczucia? Stąd, że mimo wszystko „Egzekucję...” dobrze mi
się czytało. Nie jest to wprawdzie fabuła, od której żal się odrywać, solidnego
dreszczu emocji raczej też nie dostarcza, ale jakiś komfort czytania
odczuwałam. Tempo akcji, które niektórzy określiliby jedynie mianem „nuda”,
dało się wytrzymać, bo jest charakterystyczne dla Aleksandry Marininy. Jeśli
więc lubicie kryminały, ale takie z małą „zawartością kryminału”, to możecie
spróbować z „Egzekucją w dobrej wierze”.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Czwarta Strona.
Ten cykl dopiero poznaję, jakiś czas temu czytałam wspomnianą "Cudzą maskę" i książka bardzo mi się spodobała. Najpierw chciałabym sięgnąć po wcześniejsze części, a potem sprawdzę jak bohaterce żyje się na emeryturze. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że dobrze zrobisz, czytając najpierw wcześniejsze tomy, ten mógłby Cię zniechęcić;)
UsuńHmm sama nie wiem. Raczej w najbliższym czasie się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńDo tego tomu nie będę Cię specjalnie namawiać;)
UsuńTeż nie wiem czy sięgnę po tą książkę. Recenzje Marininy, które czytałam, niespecjalnie zachęciły mnie do lektury. Twoja opinia to potwierdza.
OdpowiedzUsuńTe starsze chwaliłam, ale oczywiście nic na siłę.
UsuńA mnie zaś chyba ominęło poznanie czegoś, co inni już znają. No dobrze... To jaka jest pierwsza część? xD
OdpowiedzUsuńA żebym to ja pamiętała...;)
UsuńNie czytałam żadnego kryminału tej autorki.
OdpowiedzUsuńBardziej namawiam do tych starszych:)
UsuńLubię książki Marininy o Anastazji, więc i po ten najnowszy tom sięgnę, chociaż szkoda, że z bohaterki taka maruda.
OdpowiedzUsuńMoże Ty ją odbierzesz inaczej, ale mnie naprawdę czasem wkurzała;)
Usuń