sobota, 7 maja 2016

Krystyna Mirek "Większy kawałek nieba"



Krystyna Mirek „Większy kawałek nieba”, Znak 2016, ISBN 978-83-240-4123-7, stron 436

Iga wraca do Polski. Z Anglii, gdzie od jakiegoś czasu pracowała, ściągnęły ją niepokojące wieści na temat ojca, który coraz bardziej pogrąża się w alkoholowym nałogu. Niespodziewanie dla samej siebie, pod wpływem impulsu, dziewczyna udaje się na rozmowę w sprawie pracy i zostaje kelnerką w jednej z restauracji na krakowskim Rynku. Jej szefem jest Wiktor, mężczyzna wzbudzający w Idze bardzo ciepłe uczucia, właściwie takie, jakich jeszcze nie zaznała. Janicki prowadzi interes, który przejął po rodzicach i chciałby, aby dzieło to było kontynuowane przez następne pokolenie, czyli jego syna, Oliwiera. Ale relacje między ojcem a dorastającym czternastolatkiem dalekie są od ideału. Wiktor obiecał jego umierającej matce Łucji, że będzie się nim opiekował, ale chyba nie do końca chodziło o taki rodzaj opieki. Dla niego Oliwier pozostał małym, nieszczęśliwym czterolatkiem, który niczego nie pojmuje z otaczającego go świata. Czy Wiktor się ocknie i dotrze do niego, jak bardzo zaniedbał tę najważniejszą w swoim życiu więź? Czy pozwoli sobie na uczucie do Igi, choć właśnie miał się zaręczyć z inną kobietą?

Krystyna Mirek to autorka, która szturmem wdarła się na rynek polskich powieści obyczajowych i radzi sobie na nim całkiem dobrze. Przeczytałam jej dwie pierwsze książki – „Polowanie na motyle” i „Prom do Kopenhagi”; później jeszcze „Pojedynek uczuć” oraz pierwszy tom sagi rodzinnej Jabłoniowy Sad, czyli „Szczęśliwy dom”. Wydaje się, że to dużo, ale i tak jest jeszcze kilka do nadrobienia. Nie będę ukrywać, że do niniejszego utworu, choć wiedziałam, jak autorka pisze i że mogę się po niej spodziewać samego dobrego, tak naprawdę najbardziej przekonała mnie okładka (tak, wiem, ale przyznajcie, że ma w sobie coś urzekającego i pociągającego)... Co natomiast sądzę o zawartości?

Na moją oceną niewątpliwie wpłynął fakt, iż ostatnio bardziej mam ochotę na kryminały i na prozę mocno wyrazistą, dostarczającą naprawdę solidnych wrażeń, dlatego też nie do końca jestem usatysfakcjonowana lekturą „Większego kawałka nieba”. Albo może inaczej - to, o czym zaraz napiszę, emocji może i dostarczało, ale we mnie wzbudzało tylko podenerwowanie i irytację, a nie na tym mi zależało. To znaczy, żeby była jasność: powieść Mirek jest dobra, dopracowana i napisana naprawdę rzetelnie, jest przyjazna stylistycznie, z wiarygodnie skonstruowanymi sylwetkami bohaterów. Tyle że właśnie o nich mi chodzi. Odebrałam ich nie jako postaci fikcyjne, tylko jako ludzi z krwi i kości, takich, jakich mogłabym spotkać w rzeczywistości – to zaleta, ale już rodzaj odczuć, jakie wywoływali, nie rzucał na kolana. Nie mam zastrzeżeń do Igi; spodobała mi się także pani Marysia, jako symbol takiej troskliwej, ale ciągle jeszcze młodej duchem, babci; przypadł mi do gustu również Oliwier, tym bardziej że to postać niejednoznaczna i taka, powiedziałabym, warstwowa – dopiero po zdjęciu tych wierzchnich można było dostrzec go takim, jakim był naprawdę. Natomiast Wiktor i jego otoczenie... Choć on sam jest przedstawiany jako mężczyzna zdecydowany, o własnym zdaniu i zasadach, od których trudno go odwieść, nawet może trochę jako człowiek szlachetny, a już na pewno jako ten, do którego kobiety ciągną jak do miodu, a on im nie ulega, i wierny jest tej jednej, to mnie osobiście skrajnie irytował i jawił mi się przede wszystkim jako postać, która łatwo dawała sobą manipulować. Pewnie nie taki był zamysł pisarki, ale tak go odebrałam. Może wynikało to też z faktu, jak zachowywały się dwie kobiety, teoretycznie mu najbliższe – matka i dziewczyna, Natalia. Obie twierdziły, że chcą tylko jego dobra, ale już metody, do jakich skłonna była się posunąć szczególnie ta druga, pozostawiały wiele do życzenia. Najbardziej denerwowały mnie jej plany w stosunku do Oliwiera i dziwiło to, jak bardzo zależało jej na związku bez uczucia – wygodę materialną stawiała ponad to, co czuł do niej Wiktor. Miała pewne przebłyski, które świadczyły o tym, że nie jest tak do końca wyrachowana, a jednak nie wahała się przed niczym, byle osiągnąć założony cel. Wspomnę jeszcze tylko, jak rozczarowała mnie w ostatnich scenach pani Wanda, choć na początku zapowiadała się jako całkiem sympatyczna, życiowo nastawiona bohaterka.

Bardzo skupiłam się na zachowaniu bohaterów, ale chciałam wyjaśnić przystępnie, co mi w nich nie leżało, byście nie pomyśleli, że czepiam się bez powodu. Ale podkreślę raz jeszcze, to moje bardzo osobiste odczucia, ktoś inny może spojrzeć na nich z zupełnie odmiennej perspektywy. Natomiast chcąc zaznaczyć, że powieść nie jest w moich oczach całkiem skreślona, dodam, że i tak jestem ciekawa, jak potoczą się dalsze losy postaci wykreowanych przez Krystynę Mirek, więc będę chciała sięgnąć po drugi tom – „Wszystkie kolory nieba” (ale najbardziej interesuje mnie los Oliwiera i rodziny pani Marysi).

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak. 

http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,7606,Wiekszy-kawalek-nieba

17 komentarzy:

  1. Moje zdanie na temat tej książki już znasz. Ja tam nie znalazłam żadnych uwag :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego Ci pisałam, że coś ze mną ostatnio nie tak, jeśli chodzi o obyczajówki;)

      Usuń
    2. Nic nie jest z Tobą nie tak, po prostu nie trafiła w Twój gust i tyle. To jest normalne :)

      Usuń
  2. Fakt, okładka cudowna. U mnie Książka na półce "do przeczytania".

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego coś ma być z Tobą nie tak? Bo nie zachwycasz razem z innymi? Przestań kochana, ja bardzo się ciesze,że nie piejesz z zachwytu bo inni to robią:) Szczerość przede wszystkim!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podzielam zdanie Agnieszki. Wolę szczere odczucia a nie lukrowaną recenzję.

      Usuń
    2. Dokładnie, coś się jednym podoba, a innym nie, gusta są różne. Sama czytam teraz obyczajówkę, którą wszyscy się zachwycają, a dla mnie jest taka zwyczajna, bez szału, przynajmniej na razie.

      Usuń
    3. Oczywiście z tym, że coś jest ze mną nie tak, to trochę żartuję, ale nie da się ukryć, że chyba przechodzę jakąś małą ewolucję, jeśli chodzi o ulubiony gatunek. Przedtem nie wyobrażałam sobie życia bez powieści obyczajowych, a teraz nie znajduję w nich tego, czego szukam. Coś mi mało ostatnio czytelniczych wrażeń, dlatego wolę jakiś soczysty kryminał;)

      Usuń
  4. Cieszę się, że piszesz szczerze, co Ci się podoba, a co nie. Sama nie jestem na razie do końca przekonana, więc rozważę wszelkie "za" i "przeciw", zanim sięgnę po tę lekturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      Słusznie. U mnie wszystko było "za", a widzisz, jak się skończyło;)

      Usuń
  5. Cóż, może akurat książka ta nie trafiał na odpowiedni czas u Ciebie. Mnie się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba tak. Może powinnam zrobić dłuższą przerwę i wrócić do historii.

      Usuń
  6. Jak sama mam fazę na kryminały, to później, niezależnie od tego czy dana książka rzeczywiście mi się podoba czy nie, to nie mogę się przestawić na coś "normalnego" :) Dlatego Cię rozumiem, i jednak dam szansę tej książce:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pomimo tego, że nie byłaś całkowicie zadowolona z lektury, chętnie ją przeczytam i sprawdzę, jaka będzie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.