Krystyna Mirek „Większy kawałek nieba”, Znak 2016, ISBN
978-83-240-4123-7, stron 436
Iga wraca do Polski. Z Anglii, gdzie od jakiegoś czasu
pracowała, ściągnęły ją niepokojące wieści na temat ojca, który coraz bardziej
pogrąża się w alkoholowym nałogu. Niespodziewanie dla samej siebie, pod wpływem
impulsu, dziewczyna udaje się na rozmowę w sprawie pracy i zostaje kelnerką w
jednej z restauracji na krakowskim Rynku. Jej szefem jest Wiktor, mężczyzna
wzbudzający w Idze bardzo ciepłe uczucia, właściwie takie, jakich jeszcze nie
zaznała. Janicki prowadzi interes, który przejął po rodzicach i chciałby, aby
dzieło to było kontynuowane przez następne pokolenie, czyli jego syna,
Oliwiera. Ale relacje między ojcem a dorastającym czternastolatkiem dalekie są
od ideału. Wiktor obiecał jego umierającej matce Łucji, że będzie się nim
opiekował, ale chyba nie do końca chodziło o taki rodzaj opieki. Dla niego
Oliwier pozostał małym, nieszczęśliwym czterolatkiem, który niczego nie pojmuje
z otaczającego go świata. Czy Wiktor się ocknie i dotrze do niego, jak bardzo
zaniedbał tę najważniejszą w swoim życiu więź? Czy pozwoli sobie na uczucie do
Igi, choć właśnie miał się zaręczyć z inną kobietą?
Na moją oceną niewątpliwie wpłynął fakt, iż ostatnio
bardziej mam ochotę na kryminały i na prozę mocno wyrazistą, dostarczającą
naprawdę solidnych wrażeń, dlatego też nie do końca jestem usatysfakcjonowana
lekturą „Większego kawałka nieba”. Albo może inaczej - to, o czym zaraz
napiszę, emocji może i dostarczało, ale we mnie wzbudzało tylko podenerwowanie
i irytację, a nie na tym mi zależało. To znaczy, żeby była jasność: powieść
Mirek jest dobra, dopracowana i napisana naprawdę rzetelnie, jest przyjazna
stylistycznie, z wiarygodnie skonstruowanymi sylwetkami bohaterów. Tyle że
właśnie o nich mi chodzi. Odebrałam ich nie jako postaci fikcyjne, tylko jako
ludzi z krwi i kości, takich, jakich mogłabym spotkać w rzeczywistości – to
zaleta, ale już rodzaj odczuć, jakie wywoływali, nie rzucał na kolana. Nie mam
zastrzeżeń do Igi; spodobała mi się także pani Marysia, jako symbol takiej
troskliwej, ale ciągle jeszcze młodej duchem, babci; przypadł mi do gustu
również Oliwier, tym bardziej że to postać niejednoznaczna i taka,
powiedziałabym, warstwowa – dopiero po zdjęciu tych wierzchnich można było
dostrzec go takim, jakim był naprawdę. Natomiast Wiktor i jego otoczenie...
Choć on sam jest przedstawiany jako mężczyzna zdecydowany, o własnym zdaniu i
zasadach, od których trudno go odwieść, nawet może trochę jako człowiek
szlachetny, a już na pewno jako ten, do którego kobiety ciągną jak do miodu, a
on im nie ulega, i wierny jest tej jednej, to mnie osobiście skrajnie irytował
i jawił mi się przede wszystkim jako postać, która łatwo dawała sobą
manipulować. Pewnie nie taki był zamysł pisarki, ale tak go odebrałam. Może
wynikało to też z faktu, jak zachowywały się dwie kobiety, teoretycznie mu
najbliższe – matka i dziewczyna, Natalia. Obie twierdziły, że chcą tylko jego
dobra, ale już metody, do jakich skłonna była się posunąć szczególnie ta druga,
pozostawiały wiele do życzenia. Najbardziej denerwowały mnie jej plany w
stosunku do Oliwiera i dziwiło to, jak bardzo zależało jej na związku bez
uczucia – wygodę materialną stawiała ponad to, co czuł do niej Wiktor. Miała
pewne przebłyski, które świadczyły o tym, że nie jest tak do końca wyrachowana,
a jednak nie wahała się przed niczym, byle osiągnąć założony cel. Wspomnę
jeszcze tylko, jak rozczarowała mnie w ostatnich scenach pani Wanda, choć na
początku zapowiadała się jako całkiem sympatyczna, życiowo nastawiona
bohaterka.
Bardzo skupiłam się na zachowaniu bohaterów, ale chciałam
wyjaśnić przystępnie, co mi w nich nie leżało, byście nie pomyśleli, że czepiam
się bez powodu. Ale podkreślę raz jeszcze, to moje bardzo osobiste odczucia,
ktoś inny może spojrzeć na nich z zupełnie odmiennej perspektywy. Natomiast
chcąc zaznaczyć, że powieść nie jest w moich oczach całkiem skreślona, dodam,
że i tak jestem ciekawa, jak potoczą się dalsze losy postaci wykreowanych przez
Krystynę Mirek, więc będę chciała sięgnąć po drugi tom – „Wszystkie kolory
nieba” (ale najbardziej interesuje mnie los Oliwiera i rodziny pani Marysi).
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak.
Moje zdanie na temat tej książki już znasz. Ja tam nie znalazłam żadnych uwag :)
OdpowiedzUsuńDlatego Ci pisałam, że coś ze mną ostatnio nie tak, jeśli chodzi o obyczajówki;)
UsuńNic nie jest z Tobą nie tak, po prostu nie trafiła w Twój gust i tyle. To jest normalne :)
UsuńFakt, okładka cudowna. U mnie Książka na półce "do przeczytania".
OdpowiedzUsuńMiłej lektury:)
UsuńDlaczego coś ma być z Tobą nie tak? Bo nie zachwycasz razem z innymi? Przestań kochana, ja bardzo się ciesze,że nie piejesz z zachwytu bo inni to robią:) Szczerość przede wszystkim!:)
OdpowiedzUsuńPodzielam zdanie Agnieszki. Wolę szczere odczucia a nie lukrowaną recenzję.
UsuńDokładnie, coś się jednym podoba, a innym nie, gusta są różne. Sama czytam teraz obyczajówkę, którą wszyscy się zachwycają, a dla mnie jest taka zwyczajna, bez szału, przynajmniej na razie.
UsuńOczywiście z tym, że coś jest ze mną nie tak, to trochę żartuję, ale nie da się ukryć, że chyba przechodzę jakąś małą ewolucję, jeśli chodzi o ulubiony gatunek. Przedtem nie wyobrażałam sobie życia bez powieści obyczajowych, a teraz nie znajduję w nich tego, czego szukam. Coś mi mało ostatnio czytelniczych wrażeń, dlatego wolę jakiś soczysty kryminał;)
UsuńCieszę się, że piszesz szczerze, co Ci się podoba, a co nie. Sama nie jestem na razie do końca przekonana, więc rozważę wszelkie "za" i "przeciw", zanim sięgnę po tę lekturę.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSłusznie. U mnie wszystko było "za", a widzisz, jak się skończyło;)
Cóż, może akurat książka ta nie trafiał na odpowiedni czas u Ciebie. Mnie się podobała :)
OdpowiedzUsuńChyba tak. Może powinnam zrobić dłuższą przerwę i wrócić do historii.
UsuńJak sama mam fazę na kryminały, to później, niezależnie od tego czy dana książka rzeczywiście mi się podoba czy nie, to nie mogę się przestawić na coś "normalnego" :) Dlatego Cię rozumiem, i jednak dam szansę tej książce:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to dobry plan;)
UsuńPomimo tego, że nie byłaś całkowicie zadowolona z lektury, chętnie ją przeczytam i sprawdzę, jaka będzie dla mnie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że lektura Cię zadowoli:)
Usuń