sobota, 16 kwietnia 2016

Wojciech Drewniak "Historia Bez Cenzury"



Wojciech Drewniak „Historia Bez Cenzury”, HBC (Znak) 2016, ISBN 978-83-240-3452-9, stron 304

Od pewnego czasu możemy obserwować pewne zjawisko: osoby prowadzące w Internecie blog lub nagrywające filmy i zamieszczające je na serwisie YouTube, czyli tzw. vlogerzy czy też youtuberzy, zaczynają wydawać książki. Niektórzy piszą powieści, inni zajmują się tematyką, która definiuje ich internetową działalność, że tak to określę. Paulina Mikuła na kanale „Mówiąc Inaczej” opowiada o języku polskim i robi to samo w świeżo wydanej książce pod takim samym tytułem. Wojciech Drewniak jest autorem „Historii Bez Cenzury”, filmów, w których opowiada o naszych dziejach. Ale jak opowiada! Teraz zaś oddaje w ręce swoich widzów – choć oczywiście nie tylko, ja nie jestem stałym widzem, a książkę przeczytałam – nowe „odcinki”, ale w wersji do poczytania.

Nie będę ukrywać, że niniejsza książka trafiła do mnie przypadkiem. Podeszłam do niej nieufnie i z dystansem, i nawet zastanawiałam się, czy w ogóle się za nią zabierać. Postanowiłam jednak dać jej szansę, a gdy już zaczęłam... żal było się odrywać. Ujmę to tak: obejrzałam kiedyś fragmenty „HBC”, ale tak to już ze mną jest, że wolę czytać, niż oglądać (taki ze mnie typ). Wersja papierowa przemówiła więc do mnie o wiele bardziej, ale przede wszystkim przemówił do mnie sam Drewniak i jego styl.

Od razu trzeba zaznaczyć, że wielbiciele patosu, podejścia bogoojczyźnianego i ci, którzy uważają, że o historii należy mówić (i pisać) tylko na poważnie – no cóż, oni chyba raczej nie są „targetem” tej publikacji i nie jest ona zwyczajnie dla nich (rzecz jasna, mogę się mylić, ale w sumie nie chciałabym potem czytać negatywnych recenzji, w których autor będzie odsądzany od czci i wiary, bo zwyczajnie na to nie zasługuje). Jak ostrzega sam Drewniak, „książka zawiera treści nieodpowiednie dla dzieci oraz kontrowersyjne skróty myślowe” (okładka) i jest to sama prawda. Nie wszystkim spodoba się sarkazm twórcy „HBC”, bogato używane przez niego wulgaryzmy i dosadne opisywanie większości bohaterów. Mnie, o dziwo, nie tylko to nie przeszkadzało, wręcz znakomicie bawiłam się w trakcie lektury. Drewniak podbił mnie całkowicie.

Że będzie wesoło, można się domyślać już po samych tytułach rozdziałów: „Władca z jajami – Bolesław Chrobry”, „Bigamista wielki – Kazimierz III Wielki” czy, za przeproszeniem, „Ciota na tronie – Stanisław August Poniatowski”. Przytoczę Wam jeszcze, dla zobrazowania jakości stylu autora, pewien cytat, krótki opis wprowadzający w życiorys Jana III Sobieskiego: „Uratował Europę. To powinno wystarczyć. Ale miał też tresowaną wydrę, niedźwiedzia na psiej diecie i inne egzotyczne zwierzaki. Aha, miał też upierdliwą żonę, syfilis i musiał użerać się z bandą chciwych idiotów na sejmach, ale mimo to stał się legendą i był najlepszym władcą na najcięższe czasy” (str. 173). Zapewniam, że to i tak jest delikatnie, Drewniak potrafi o wiele więcej, treść rozdziałów jest jeszcze ostrzejsza, a czasami nawet wysoce pikantna. Tak jak już wspomniałam: kto nie lubi, niech nie czyta.   

Osobiście historię uwielbiam i nie trzeba mnie do niej przekonywać. Lubię lekturę historyczną w poważnym wydaniu; teraz, jak widać, można mnie zauroczyć książką pisaną na całkowitym luzie. Wspominam o tym nie bez powodu, ponieważ za mną książka „Historia Polski 2.0. Polak potrafi, Polka też... czyli o tym, ile świat nam zawdzięcza” Ewy Wróbel i Jana Wróbla. Doceniłam fakt, że powstał taki tom, uznając, że może to jest sposób na rozbudzenie miłości do polskiej (przede wszystkim, ale nie tylko) historii, szczególnie wśród młodszych czytelników, ale siebie samą oceniłam za starą na taką formę przekazu, jaką wybrali autorzy, i za bardzo wymagającą, bo dla mnie było za krótko i zbyt ogólnie. „Historia Bez Cenzury” zasługuje na większe pochwały – wręcz na same pochwały. Drewniak biografie polskich władców maksymalnie uwspółcześnił, dzięki czemu jawią się oni jak ludzie z krwi i kości, targani wątpliwościami czy namiętnościami jak my. A posługując się lekkim, pełnym ironii i humoru, językiem, osiągnął jeszcze bardziej brawurowy efekt. Niniejszym zostałam fanką Wojciecha Drewniaka i nie obraziłabym się, gdyby wszystkie odcinki „Historii Bez Cenzury” przełożył na wersję książkową – byłabym pierwsza w kolejce do ich poznania.      

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak. 


15 komentarzy:

  1. No ja właśnie chyba nie jestem targetem, zaczęłam czytać wstęp i styl autora do mnie nie trafia. Chyba jestem bardzo drętwym starcem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Marysieńka upierdliwą żoną? :DDD
    Ale właśnie taka była mu potrzebna :P
    Nie wiem, nie jestem do końca przekonana, ale może się to zmieni, kiedy sięgnę po książkę. Mnie tam nie przeszkadza bardziej tradycyjne podejście do historii (nie mówię, że drętwe i bogoojczyźniane) i nie trzeba mi dodatkowych atrakcji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, ja właśnie też nie byłam na początku przekonana, ale wszystko się zmieniło, gdy zaczęłam czytać. I sama się nie spodziewałam, że całość ocenię tak pozytywnie;)

      Usuń
  3. Przeglądałam tę książkę w księgarni i już wiem, że to pozycja dla mnie idealna - uwielbiam takie lekkie podejście do historii. Kanału nie znałam, póki co żyję na limitowanym internecie i ograniczam takie rzeczy, ale na pewno i tam zajrzę przy pierwszej możliwości. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio stale napotykam tę książkę. Myślę, że byłoby to dla mnie wyzwanie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A do mnie ta książka trafiła i zupełnie nie mam pojęcia jakim cudem bo... najnormalniej w świecie nie zamawiałam :D no ale cóż,,, poczytam, opiszę :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam ani kanału ani książki i raczej tego nie zmienię. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kusi mnie ta książka, oj kusi. Tylko czasu wolnego brak.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jednak ograniczyłabym te pochwały. Bo niestety, mimo fajnej formy książka jest raczej uboga w treść. A dosadniej mówiąc - błąd na błędzie i błędem pogania. Co jest tym straszniejsze, że autor kończył historię a w pracy wspiera go doktorant...

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.