Olga Rudnicka „Były sobie świnki trzy”, Prószyński i S-ka
2016, ISBN 978-83-8069-266-4, stron 360
Żony komornika stołecznego, prawnika i doradcy podatkowego
żyją sobie właściwie jak w raju. Pieniędzy im nie brakuje, z czasu mężowie też
ich jakoś specjalnie nie rozliczają, więc mogą go poświęcać sobie. A jednak
trzy przyjaciółki, Kama, Jolka i Marta, czują, że ich egzystencja skręciła nie
w tym kierunku, co chciały. Wyjście jest tylko jedno: to najlepszy moment na
zmianę stanu cywilnego. Ale przez te głupie papiery, które kiedyś podpisały, a
zwane intercyzą, rozwód nie wchodzi w grę. Ale gdyby tak zostać majętną
wdową...? Kobiety zgodnie dochodzą do wniosku, że to wcale niegłupia myśl.
Opracowują plan pozbycia się wiarołomnych małżonków, ale już przekucie zamysłu
w czyn wcale nie jest takie proste, jak im się na początku wydawało...
Związek z drugim człowiekiem nigdy nie jest sprawą prostą,
ale nawet jeśli nasza druga połowa czasem wkurzy nas maksymalnie, to chyba nie
przychodzą nam do głowy pomysły na jej pozbycie się. A bohaterkom Rudnickiej i
owszem, i jeszcze postanawiają wcielić je w życie, by ich własne nabrało
wreszcie charakteru i przyniosło im utraconą wolność. Co więc wchodzi w grę?
Wypadek, samobójstwo, porwanie, trucizna lub wszelkie odmiany tychże. Nie
powiem, co wybrały, ale kolejny raz trzeba przyznać, że kreatywności autorce
nie zabrakło. I dzięki temu czytelnicy mają wielką uciechę.
„Były sobie świnki trzy” nie raz doprowadziły mnie do
wybuchów nieopanowanego śmiechu. Rozmowy Jolki, Kamy i Marty biją wszystko na
głowę. I już sam początek jest niezły, ale z każdą stroną jest coraz lepiej i
pod koniec mamy prawdziwe apogeum dobrej zabawy. Ta książka ma taki magiczny
moment – choć dla każdego, któremu się spodoba, może być on w innym miejscu –
po którego przekroczeniu nie da się jej już odłożyć, dopóki nie ujrzy się
ostatnich słów. A wtedy pojawia się żal, że to już koniec i znów trzeba czekać
nie wiadomo ile na następne dzieło Rudnickiej...
Olga Rudnicka znowu stanęła na wysokości zadania. Utworami
„Były sobie świnki trzy” i „Diabli nadali” pokazała, że istnieje „życie po
Nataliach”, że tak to nazwę – a mam na myśli fakt, że historie o Nataliach
podobały mi się najbardziej z całej jej twórczości i przez dłuższy czas bałam
się, że nic nie będzie w stanie im dorównać. Na szczęście moje obawy okazały
się zupełnie bezpodstawne. Te dwa tomy były genialne i wspominać je będę z
sentymentem. Czekam na więcej tak wyśmienitych powieści.
Wyzwanie: „Grunt to okładka”.
Mam w planach :) Nawet zaczęłam podczytywać :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wrażenia pozytywne:)
UsuńNa poprawę humoru jak znalazł. Mam już w planach tę książkę.
OdpowiedzUsuńZgadza się:)
UsuńChyba muszę w końcu stanąć oko w oko z Olgą Rudnicką. Słyszę o jej powieściach coraz więcej dobrego.....
OdpowiedzUsuńCzym prędzej zacznij czytać, tyle dobra przed Tobą:)
UsuńTa książka zebrała wiele pozytywnych opinii. Muszę w końcu sięgnąć po coś tej autorki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
Wypadałoby;)
UsuńJa też czekam (serii o Natalii nie znam).
OdpowiedzUsuńMusisz nadrobić to niedopatrzenie;)
UsuńBardzo lubię powieści Rudnickiej. Tej najnowszej jeszcze nie czytałam, ale na pewno wkrótce nadrobię to niedopatrzenie :)
OdpowiedzUsuńTrzymam za to kciuki:)
UsuńNie wiedzieć czemu... Rudnicka w pewnym momencie pomyliła mi się z Bondą! o_O. Nie mniej... serii o Natalii nie czytałam, ale mam w planach... a może przygodę z powieściami tej autorki zacznę od "Były sobie.." - jedno jest pewne: zacząć na pewno zamierzam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Książki - inna rzeczywistość
Oo, ciekawe, czemu;)
UsuńMożesz zacząć od "Świnek...", a potem poleci samo;)
Książka czeka już na czytniku i nie mogę się doczekać tej pasjonującej lektury, bo wypadałoby w końcu poznać twórczość Rudnickiej. :)
OdpowiedzUsuńCzekam na Twoje wrażenia:)
UsuńRudnicka nigdy nie zawodzi, może mieć słabsze pozycje, ale nawet takie bawią do łez. Jestem pod wrażeniem jej talentu. ;)
OdpowiedzUsuńBo to utalentowana dziewczyna jest, co tu dużo mówić:)
UsuńKsiążkę czytałam kilka tygodni temu. Bardzo przypadła mi do gustu. Rudnicka (jej książki) to idealne remedium na smutki, doła.
OdpowiedzUsuńMasz całkowitą rację;)
Usuń