Agnieszka Pietrzyk „Śmierć kolekcjonera”, Czwarta Strona
2016, ISBN 978-83-7976-429-7, stron 320
Kolekcjonerzy rzadkich obligacji i historycznych papierów
wartościowych spotykają się na kolejnej aukcji, tym razem w hotelu w Elblągu.
Wieczór należy do Henryka Szymańskiego, który kupuje największą atrakcję
licytacji. Bardzo to nie w smak sędziemu Lasockiemu, najgroźniejszemu
konkurentowi pana Henryka. Następnego ranka Szymański zostaje znaleziony
martwy, a tuż obok niego leżą zwłoki młodej recepcjonistki. Dyrektor hotelu ma
wyrzuty sumienia, że ściągnął ją do pracy, choć poprzedniego dnia widziała
wiszące w oknie zwłoki swoich sąsiadów, starszego małżeństwa, i nie mogła się
po tym otrząsnąć. Śledztwo prowadzą komisarz Kamil Soroka i prokurator Milena
Łempicka-Krol. Przede wszystkim muszą odpowiedzieć na pytanie, czy te tragedie
wiążą się ze sobą, na co wskazywałyby pewne zapisy w testamencie ofiar. Śledczy
borykają się również z problemami w życiu osobistym, co nie wpływa korzystanie
na toczące się dochodzenie, bo koncentrują się nie na tym, co trzeba.
Oryginalnym pomysłem było osadzenie akcji w środowisku
kolekcjonerów, i to czegoś, o czym w gruncie rzeczy nie miałam najmniejszego
pojęcia. Doskonale widać, że autorka odrobiła lekcję, dokładnie prezentując
poszczególne walory, jak choćby te elbląskich zakładów Schichaua. Udało je się
również oddać atmosferę panującą na aukcjach, tego ducha rywalizacji, napięcia,
chęci zdobycia czegoś tak cennego, czasem zazdrości i zawiści, która może
popychać do różnych czynów. Świetnie też sportretowała grono osób tworzących
społeczność zbieraczy, a byli wśród nich ci, dla których była to prawdziwa
pasja, którzy orientowali się także w historii papierów i zakładów je
emitujących, jak i ci, którzy widzieli w nich możliwość szybkiego zarobku bądź
też dodania sobie prestiżu i klasy.
Nie zapominajmy jednak, że jest to przede wszystkim
kryminał, więc może teraz kilka słów o tej warstwie powieści. Jeśli chodzi o
tożsamość mordercy, to szczerze mówiąc, nie do końca obstawiałam tę akurat
osobę, choć nie byłam też zaskoczona, że to właśnie ona. Motyw także nie był
zbyt trudny do odgadnięcia, aczkolwiek dopiero na końcu stał się w pełni jasny,
ponieważ pisarka wprowadziła tutaj aspekt niepewności, który sprawiał, że
szukałam jakiegoś innego rozwiązania (wiem, brzmi niejasno, ale musi tak być).
Natomiast mieszane uczucia mam wobec dwójki bohaterów zajmujących się
śledztwem. Pani prokurator wydała mi się jakaś taka mało wyrazista, choć
tragedia w życiu rodzinnym sprawiała, że nie była postacią jednoznaczną. Ale o
ile ją jeszcze akceptowałam, o tyle komisarz Soroka wydał mi się zupełnie nie
do przyjęcia. Mężczyzna całkowicie mnie odrzucał, całokształt jego zachowania
budził we mnie niechęć i odrazę. Jest o tyle istotne, że w tym gatunku
literatury lubię utożsamiać się z postacią, która chce dojść do prawdy o
jakiejś zbrodni, niezależnie czy jest to przedstawiciel organów ścigania, czy
osoba prywatna, kibicuję jej i angażuję się w jej przeżycia i poczynania – u
Pietrzyk nie było mi to dane.
Ogólnie „Śmierć kolekcjonera” oceniłam całkiem dobrze,
aczkolwiek czuję, że mój odbiór i tekst może się wydawać dość chłodny,
powiedziałabym. Wynika to stąd, że powieść Agnieszki Pietrzyk czytałam zaraz po
fenomenalnym „Nic oprócz strachu” Magdaleny Knedler i nie potrafiłam się
powstrzymać od porównań, a te wypadają na korzyść Knedler. Tak czy inaczej,
„Śmierć kolekcjonera” dostarczyła mi tego, czego oczekiwałam, czyli dobrej
rozrywki i emocji związanych z próbą rozwikłania tajemniczej zbrodni na własną
rękę. I gdyby pojawiła się kolejna powieść Agnieszki Pietrzyk, to pewnie będę
chciała ją poznać.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Czwarta Strona.
A ja jeszcze w ogóle nie znam prozy tej autorki. A kryminały uwielbiam 😊
OdpowiedzUsuńCzyli możesz od tego dzieła zacząć:)
UsuńW planach na maj. Ciekawe jak ją odbiorę.
OdpowiedzUsuńNa pewno porównam wrażenia:)
UsuńHmm, a ja jeszcze nie czytałam książek tej autorki, ale mam w planach :)
OdpowiedzUsuńUdanej lektury zatem:)
UsuńUwielbiam kryminały, ale leży obok łóżka Molly Murphy i to ona ma priorytet.
OdpowiedzUsuńW pełni rozumiem:)
UsuńAleż wpadłaś w wiry kryminałów, teraz i ja muszę nieco zmienić swoją tematykę bo siadłam do tej młodzieżowej fantasy i utknęłam za długo. Jeszcze chwilka i powracam na normalne tory ;)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, z czego to wynika, ale jakoś mocniejszych wrażeń szukam ostatnio w lekturze;) I na razie mi z tym dobrze;)
UsuńKolekcjonerzy - to musi być pasja, więc i fabuła mnie zaciekawi. A komisarza jakoś przełknę ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy gdyby powstał drugi tom, to choć trochę by się zmienił;)
UsuńJa na razie stronię od kryminałów, ale może kiedyś znów do nich wrócę.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście mało tego gatunku ostatnio u Ciebie.
Usuń