środa, 20 kwietnia 2016

Jagoda Miłoszewicz "Chata Magoda"


Jagoda Miłoszewicz „Chata Magoda. Ucieczka na wieś”, Nasza Księgarnia 2016, ISBN 978-83-10-12771-6, stron 320. Premiera 27.04.2016.

W 2015 r. spełniło się jedno z moich podróżniczych marzeń: odwiedziłam po raz pierwszy Bieszczady. Wcześniej miałam tylko możliwość czytania o nich, oglądania zdjęć w książkach czy albumach – we wrześniu na własne oczy zobaczyłam (i doświadczyłam pozostałymi zmysłami) piękno tej krainy. Wyjeżdżając, obiecałam sobie, że na pewno tam wrócę, choć pewnie znów tylko na chwilę. Ten region naszego kraju ma jakąś tajemniczą moc przyciągania, o czym na własnej skórze przekonała się Jagoda Miłoszewicz, autorka „Chaty Magoda”. Niniejsza publikacja ukazała się w cudownej serii Naszej Księgarni, w której wydano już m. in. „Dziką kuchnię” Łukasza Łuczaja czy wspaniałą „Kuchnię Słowian” Hanny i Pawła Lisów, którą zachwycałam się latem zeszłego roku. „Chata Magoda” już na pierwszy rzut oka wydała mi się lekturą idealną, taką, którą musiałam koniecznie przeczytać. Okazuje się, że przeczucia miałam jak najbardziej właściwe – ta książka urzeka.

Jagoda Miłoszewicz i jej partner Maciej ponad dziesięć lat temu na dobre opuścili miasto (oraz północ Polski) i kupili ziemię w Bieszczadach. Gdzieś pod Rzeszowem znaleźli chatę z bali liczącą sobie blisko dziewięćdziesiąt lat i przenieśli ją do Lutowisk. Później wyremontowali równie wiekową chatę bojkowską i stworzyli w ten sposób gospodarstwo agroturystyczne. „Chata Magoda” jest zapisem ich doświadczeń, ale i czymś więcej: to pochwała życia zgodnie z rytmem natury.

Książka podzielona została na bloki odpowiadające porom roku. Wiosna to pora wzrostu, ale także historia początków wiejskiego życia pani Miłoszewicz. W tej części opisuje, jak szukali ziemi, załatwiali wszelkie formalności, jak przenosili dom. Autorka sporo miejsca poświęca swojemu ogródkowi, bo ten stanowi bazę jej kuchni (której mogą skosztować goście Chaty Magoda). Lato to czas obfitości, a w książce dodatkowo opowieść o wiejskich i dzikich zwierzętach. Jesień to sezon na przetwarzanie letnich zbiorów, zabezpieczania się na zimę. To też prezentacja osób, które właśnie w Bieszczadach znalazły sposób na życie, dzieląc się z innymi tym, co wychodzi im najlepiej. I wreszcie zima, chwile, które można poświęcić samemu sobie, odpoczynkowi, ale też wszelkim zaległym sprawom, na które wcześniej brakowało czasu. Każdemu blokowi towarzyszą receptury kulinarne oraz przykłady rękodzielnictwa, czyli jak zrobić coś z niczego, by upiększyć otoczenie.

Piękna jest ta książka. I to pod każdym względem. Edytorsko to prawdziwa perełka (jak i pozostałe z tego cyklu): twarda oprawa, kredowy papier, prześliczne, klimatyczne fotografie. Ale nie tylko to mam na myśli. Piękna jest sama historia Jagody i Maćka, którzy znaleźli siły, by żyć w zgodzie ze sobą i przyrodą. Bo nie oszukujmy się: to nie jest łatwe życie. Decydując się na goszczenie turystów, trzeba być gotowym na wiele, przede wszystkim na ciężką pracę od rana do nocy. Czasem przez słowa autorki przebija się zmęczenie, ale góruje nad nim satysfakcja i zwyczajne szczęście. Jak sama pisze: „Tu znalazłam sens i cel, urodę życia i radość. Tu od ponad dziesięciu lat mieszkam, uczę się i nabieram pokory. Tu jest mój Dom” (str. 7).

Swoją książką Jagoda Miłoszewicz chciała dodać innym odwagi do walki o swoje marzenia. Pokazała, że można, że da się, że nigdy nie jest za późno, by poszukać swojego miejsca na ziemi. „Moje życie do końca zamierzam przeżyć pod prąd. Nie wiem, kto gra w modnym telewizyjnym serialu, ale doskonale znam ptaki mieszkające na naszym tarasie. Jeśli myślisz, że możesz – to możesz, jeśli myślisz, że się możesz – masz rację. Możesz. To piękne słowo, które powinniśmy powtarzać sobie codziennie. Możesz, możesz...” (str. 317). Warto wziąć sobie do serca słowa autorki, choć wcale nie trzeba od razu radykalnie zmieniać swojego życia – czasem wystarczy coś małego, coś, co przyniesie nam smak i zapach szczęścia...

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia. 

http://nk.com.pl/


Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.

17 komentarzy:

  1. Właśnie zaczynam lekturę, na razie cieszę swoje oczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak o Bieszczadach, to koniecznie muszę kiedyś przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie p. Jagoda odrobiła swoje zadanie domowe. Doświadczenie zdobyte w agencji reklamowej wykorzystuje cały czas przy tworzeniu sielskiego wizerunku agroturystyki. Dopieszczony, pełen pięknych zdjęć blog, starannie prowadzona strona na FB zachwycają i zapraszają do odwiedzin tytułowej Chaty. Magoda podbiła moje serce, na razie tylko na odległość, na długo przez wydaniem książki. Najpierw był artykuł w gazecie, potem śledziłam blog i zachwycałam się zdjęciami. Piękny rustykalny wystrój, przemyślany do najdrobniejszego szczegółu, idealnie trafia w moje wyobrażenie o wnętrzu idealnym. Urocze chaty, zadbany ogródek i góry spowite poranną mgłą, to prawdziwa uczta dla oczu. Książka jest równie czarująca, to swoisty kolaż historii bohaterów, opisu życia w zgodzie z rytmem natury oraz poradnik, od czego zacząć przeprowadzkę na wieś. Co prawda wstęp o czterech żywiołach jest trochę banalny, ale zdjęcia to rekompensują. Przyjemnie się ją czyta i przegląda, wspaniałe zdjęcia po raz kolejny kuszą i zapraszają do odwiedzin. I choć sama w sobie odkrywcza nie jest, a rady, zwłaszcza ogródkowe, bo w tym temacie jestem na bieżąco, powielone są z innych źródeł, to autorka zgrabnie wszystko układa w całość. Znajdziemy tu kilka pomysłów DIY na dekoracje, przepisy na smakołyki i przypomnimy sobie zasady ściółkowania. Nowością dla mnie była część o przenoszeniu chat, opisana krok po kroku.
    Więcej: na http://tu-sie-czyta.blogspot.com/2016/04/chata-magoda-ucieczka-na-wies.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Twój tekst przeczytałam:)

      Usuń
  4. W Bieszczadach byłam i w lipcu, i pod koniec sierpnia, kiedy już jesień zaczęła malować drzewa. Za każdym razem zachwycałam się urodą tych pagórków ;) Ale sztuczne jezioro nie umywa sie do moich mazurskich.
    Książka zaciekawia i trochę mi sie kojarzy z "Chłopami" z tym podziałem na pory roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, Mazur nie przebija, ale swój urok ma;)

      Usuń
  5. Wydaje mi się, że to bardzo pozytywna książka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Och jak pięknie się zachwycasz, każde zdanie przepełnione jest Twoimi uczuciami towarzyszącymi czytanej historii :) Widać jak bardzo podbiła Twoje serce:) Aż mam ochotę pobiec i kupić!:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo bym chciała odwiedzić kiedyś Bieszczady. Moja kuzynka co roku namawia mnie na wyjazd w te wyjątkowe strony, ale jakoś ciężko się zdecydować.
    Co do samej książki, zastanowię się jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kuzynka ma rację, że Cię namawia, może kiedyś ulegniesz;) Na pewno byś nie żałowała, to Ci gwarantuję:)

      Usuń
  8. Jeju, czuję, że to książka stworzona dla mnie. Mam na nią wielką ochotę, byłaby moją inspiracją.

    OdpowiedzUsuń
  9. Chcę tę książkę i chcę spełnić swoje marzenie i także pojechać w Bieszczady :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.