Levi Henriksen „Śnieg przykryje śnieg”, Smak Słowa 2015,
ISBN 978-83-64846-07-6, stron 288
Dan Kaspersen zbliża się do czterdziestki, ale chyba nie ma
się za bardzo czym pochwalić. Bo co tak naprawdę osiągnął w swoim życiu? Zdaje
się, że nic, a czy coś pozytywnego? Bilans wychodzi raczej na minus. Właśnie
skończył odsiadywać dwuletni wyrok za przemyt narkotyków i wraca do rodzinnej
Skogli, w sam raz na pogrzeb młodszego brata. Jakob popełnił samobójstwo,
spędzając ostatnie chwile swojego krótkiego życia w samochodzie. Do tego mija
dwadzieścia lat od śmierci ich rodziców, kaznodziei ze zboru zielonoświątkowców
i jego żony. Do Dana powoli zaczyna docierać, że poza mieszkającym w domu
starców wujkiem, nie ma już nikogo bliskiego, że został sam. Nie jest mu jednak
łatwo pogodzić się tą świadomością, bo z bratem łączyła go silna więź;
stanowili jedność, według przekonania Dana, więc nie bardzo jest w stanie
pojąć, co pchnęło brata do tak radykalnego kroku. Nie wszystkim mieszkańcom
wioski – i przedstawicielom prawa – podoba się, że Dan wrócił, więc najchętniej
wyniósłby się stamtąd, wcześniej sprzedając gospodarstwo. Wtedy w jego życiu
pojawia się Mona Steinmyra. Czy Dan dostanie szansę na miłość i nowe życie?
Nastawiałam się bardzo na wątek dochodzenia do prawdy o
Jakobie, ale odniosłam wrażenie, że nie był on najistotniejszy. Autor położył
nacisk przede wszystkim na relację między braćmi. Dan oddaje się wspomnieniom,
wraca do dzieciństwa i młodości; do tego, co go ukształtowało. Próbuje odnieść
to do zgonu Jakoba, zastanawiając się, czy miał nań jakiś wpływ, czy się do
niego przyczynił i czy może mógł mu zapobiec. Sporo w nim żalu, że nie będzie
drugiej szansy, by zrobić coś inaczej, oraz tęsknoty, która wydaje się być nie
do ukojenia. Do tego dochodzi potrzeba przynależności: do kogoś i do czegoś,
posiadania swojego miejsca w życiu. Smutek, zaduma, przygnębienie i tylko
czasem małe przebłyski nadziei na przyszłość.
„Śnieg przykryje śnieg” to nie jest zła książka, po prostu
oczekiwałam czegoś innego. Nawet jednak odcinając się od swoich nastawień,
muszę przyznać, że nie była do końca w moim guście. Może to też nie był na nią
dobry czas, bo choć przeczytałam ją w miarę szybko, to trochę mnie nużyła. Nie
chciałabym nikogo zniechęcić, ale chcąc być uczciwą, muszę stwierdzić, że nie
była to powieść dla mnie. Mam jednak nadzieję, że inni czytelnicy dostrzegą w
niej coś więcej, niż ja, i wyniosą coś dla siebie.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Smak
Słowa.
Ostatnio czytałam kilka recenzji tej książki, już sama nie wiem, czy mam na nią chęć, jeszcze się zastanowię, ale raczej nie w najbliższym czasie jeśli już :)
OdpowiedzUsuńTeż widziałam kilka recenzji i zdania są podzielone, wydaje mi się, że ja oceniłam ją bardzo surowa, ale cóż, tak czasem bywa;)
UsuńMiałam podobnie z "Białymi krukami", też od Smaku słowa. Wydawało mi się, że to thriller medyczny, a była to medyczna powieść obyczajowa.
OdpowiedzUsuńCzyli wychodzi na to, że wydawca powinien się ograniczyć do opisu fabuły, a nie do jej kwalifikowania do określonego gatunku;)
UsuńBardzo jestem ciekawa jak ja odbiorę tę książkę. Mam ją już u siebie, więc to tylko kwestia czasu jak zacznę ją czytać.
OdpowiedzUsuńTeż jestem tego ciekawa, więc czekam na Twoje wrażenia:)
UsuńDobrze, że ja nie nastawiłam się na thriller, bo bym się zawiodła :)
OdpowiedzUsuńPewnie tak, byłoby jak ze mną;)
UsuńBardzo zdaje się na Twoją opinię, zwłaszcza jeżeli autor jest mi nieznany :) Dlatego w tym przypadku odpuszczę sobie, chociaż jeżeli kiedyś trafi w moje ręce postaram się dać jej szanse :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że obdarzasz mnie takim zaufaniem. Ale i odpowiedzialność to duża:)
UsuńNie spodziewam się po tej książce niczego wielkiego, ot miło spędzonego czasu z lekturą.
OdpowiedzUsuńPytanie tylko, czy miło, bo to już zależy, jakie fabuły lubisz:)
UsuńRaczej mocne :)
UsuńHm, no to według mnie ta mocna nie jest;)
UsuńNajgorsze jest właśnie nastawienie na konkretny odbiór, błędna sugestia na okładce.
OdpowiedzUsuńŻebyś wiedziała;) A tyle razy sobie obiecywałam już tego nie robić...
UsuńTym razem odpuszczę sobie. Sam zarys akcji nie porywa mnie, a Ty też nie jesteś jakoś szczególnie zachwycona tą powieścią.
OdpowiedzUsuńNie jestem, bo nawet odrzucając moje nastawienie, nie porwała mnie zbytnio.
UsuńJednak mimo rozczarowania dałabym jej szansę.
OdpowiedzUsuńPewnie, przecież każdy ma inne upodobania i oczekiwania;)
Usuń