poniedziałek, 24 listopada 2014

Joanna Szwechłowicz "Tajemnica szkoły dla panien"



Joanna Szwechłowicz „Tajemnica szkoły dla panien”, Prószyński i S-ka 2014, ISBN 978-83-7839-691-8, stron 344

Moja słabość do dwudziestolecia międzywojennego zatacza coraz szersze kręgi. Już nie tylko na publikacje popularnonaukowe mam stale narastającą ochotę; mój apetyt obejmuje także powieści z akcją toczącą się właśnie w międzywojniu. Z tego też powodu chciałam przeczytać kryminał-retro - „Tajemnicę szkoły dla panien” Joanny Szwechłowicz. Spotkałam się już z opiniami, że więcej tutaj warstwy obyczajowej, niż elementów samego kryminału, ale zależało mi szczególnie na realiach, nie na samej zagadce zbrodni. I to dostałam – dopracowaną lekturę pełną literackich smaczków.

Prowincjonalna policja w dawnym zaborze pruskim, cztery lata po odzyskaniu niepodległości, nie jest przygotowana na imponujące rozmiarami śledztwo. Największym dotychczasowym problemem komisarza Wasiaka i jego podwładnych, zwłaszcza podkomisarza Hieronima Ratajczaka, był kradziony w workach cukier. Wprawdzie sprawcy jeszcze nie wykryli, ale Ratajczak właśnie z takimi problemami wolałby mieć do czynienia, a nie ze śmiercią młodej dziewczyny. Bo na pensji, jak to się dawniej nazywało, czyli w szkole dla dziewcząt – o koedukacji dopiero zaczyna się mówić – w pewną listopadową niedzielę, zostaje znaleziona Marianna Szulc. Wygląda na to, że dziewczyna się powiesiła i Hieronim byłby za tym, że trzeba uznać samobójstwo i zamknąć sprawę. Ale kiedy niedługo później zostaje znalezione ciało kolejnej młodej dziewczyny, sprawa robi się już znacznie bardziej poważna. Okazuje się, że swoje tajemnice mają miejscowy dyrektor szpitala, dyrektor gimnazjum męskiego, a zarazem zięć burmistrza, i jeszcze kilka osób...

Ależ ja lubię takie opowieści: małe miasteczko, niewielu mieszkańców, a każdy z nich może być podejrzany. Tyle że najpierw musi się znaleźć ktoś, kto będzie gotowy go zdemaskować. Bo w Mańkowicach nie jest to takie oczywiste. Policja jest, a jakże, ale dowodzący sprawą Ratajczak raczej nie ma w sobie pędu do podejmowania tropów. Robi to dopiero wtedy, kiedy już naprawdę musi. I o dziwo, nie wzbudza tym szczególnej niechęci czytelnika, przynajmniej we mnie jego sylwetka wywołała raczej inne uczucia: sympatii dla jego pewnej „ciapowatości”? Uśmiechu współczucia, czy może lekkiego politowania, kiedy okazuje się, że to jego żona jest bardziej zdecydowana, przenikliwa i szybciej dochodzi do prawdy?

Rzeczywiście autorka duży nacisk położyła na kwestie obyczajowo-społeczne. Widoczne jest to szczególnie, jeśli chodzi o rolę kobiety. Bo z jednej strony widzimy te panie, które same są tego przykładem i uważają, że nadal ich najważniejszym zadaniem jest bycie żoną i matką, a z drugiej te, które nawet nimi będąc, wychodzą poza utarte schematy tych funkcji, bądź te, które dopiero zastanawiają się, jaką przyszłość mogłyby wybrać. Widzimy więc, jak wraz z nowym państwem rodziła się stopniowo emancypacja kobiet, jak próbowały się one wyrwać z okowów konwenansów, co wcale nie było zadaniem prostym.

Ale tym, co najbardziej przypadło mi do gustu, co chciałabym mocno podkreślić, jest styl, jakim posługuje się Szwechłowicz. I jeśli językiem powieści można się delektować, to tak, ja to robiłam, czytając „Tajemnicę szkoły dla panien”. Nie potrafię oddać słowami, co dokładnie wzbudziło mój zachwyt, bo trzeba to sprawdzić samemu, więc jeśli nawet kogoś nie zainteresowała fabuła, bądź poczuł się zniechęcony małą zawartością „kryminału w kryminale”, to polecam mu tę powieść choćby po to, by mógł poobcować z błyskotliwym, pełnym humoru językiem. I osobiście mam wielką nadzieję, że Joanna Szwechłowicz da mi jeszcze szansę ponownego spotkania z jej prozą.     

Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Lata dwudzieste, lata trzydzieste...”, „Polacy nie gęsi”.

26 komentarzy:

  1. Jestem zaciekawiona, tym bardziej, że kryminału retro jeszcze nie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mają coś w sobie i choćby dla odmiany od współczesnych warto po nie sięgnąć;)

      Usuń
  2. Czytałam, fajne, podobało mi się i jak widzisz nie tylko ty rozciągasz dwudziestolecie także na beletrystykę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Ty się potem dziwisz, że to samo wyciągamy z książek;)

      Usuń
  3. Jak wiesz, bardziej preferuję czasy współczesne, dlatego tym razem jednak spasuję, bo nie poczułam zainteresowania niniejszą książką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tylko nadzieję, że mimo tej historii u mnie, nie przestaniesz tu zaglądać;)

      Usuń
  4. Brzmi ciekawie, zapiszę sobie tytuł i na niego zapoluję :) takiej książki jeszcze nie czytałam

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś dla mnie :) Muszę sobie zapisać tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie spotkałam się jeszcze z prozą tej autorki, ale mnie zaciekawiłaś. Chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hm.. Juz sama okladka skrywa w sobie jakas tajemnice (mam na mysli oczy tej Pani), dlatego tez z wielka ciekawoscia przeczytalabym te ksiazke.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście tę panią można odebrać jako zapowiedź pewnych tajemnic:)

      Usuń
  8. Wiesz co? Przestanę do Ciebie zaglądać! Masz takie skarby, że moja zazdrość sięga zenitu ;) a na poważnie dobrze wiedzieć, jak zacznę zmieniać zdanie o epoce w jakiej przebywam w sensie literackim, zajrzę do mojej Paulinki i będę wiedziała od czego zacząć, albo i nie? Tyle wspaniałości! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym razem to nie do mnie kieruj to uczucie, to moja biblioteka ma tę perełkę;)

      Usuń
  9. Tak myślałam, że Ci się ta książka spodoba! I powiem ci, że ja też bym pewnie się nią zauroczyła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie mogło być inaczej, ach, to dwudziestolecie...;)

      Usuń
  10. Przyznam szczerze, że mnie zaciekawiłaś ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chyba przeczytałam ze dwa kryminały retro - nawet nie pamiętam czy mi się podobały, ale chętnie spróbuje ponownie i chyba skusze się na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz ryzykować, poza chwilką czasu nic nie tracisz;)

      Usuń
  12. Jest duża szansa, że mi się spodoba ta książka. Nawet mam ją na półce :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Patrząc na okładkę spodziewałam się innej lektury, a tu proszę miłe zaskoczenie. Zapisuję tytuł.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.