Małgorzata Szumska „Zielona sukienka. Przez Rosję i
Kazachstan śladami rodzinnej historii”, Znak Literanova 2014, ISBN
978-83-240-2630-2, stron 336
Są takie rodziny, w historię których brutalnie wkracza
dziejowy zamęt. Albo można to opisać inaczej: są ludzie, którym przyszło
zakładać rodzinę i żyć w trudnych czasach, kiedy to inni byli panami czyjegoś
losu, ich być albo nie być, nie wiedzieć dlaczego, jak się tak głębiej nad tym
zastanowić, i jakim prawem. Tak było w rodzinie Małgorzaty Szumskiej, aktorki teatru
lalek i podróżniczki. W 1951 roku jej dziadek ze strony ojca, Staszek, został
zesłany do karłagu w Kazachstanie. Miał wtedy dwadzieścia sześć lat, na prawie
drugie tyle, bo dwadzieścia pięć lat, został skazany za przynależność do
wileńskiej partyzantki. Swojej żonie, tak niedawno przecież poślubionej,
powiedział na pożegnanie, żeby na niego nie czekała, bo on już nie wróci.
Babcia autorki, Janka, z pierworodnym synem, wróciła wówczas do swoich
rodziców, żeby było łatwiej i raźniej, na tyle, na ile było to w ogóle możliwe.
Ale wcale tak nie było. Jej rodziców i rodzeństwo, a ją wraz z nimi, uznano za
kułaków, czyli najgorszych wrogów ludu, bogaczy, przez których „chłopom działo
się źle (...). Kułaków należało rozkułaczyć, zabrać im ziemię i majątek na rzecz
kołchozów, a potem wywieźć do gułagu albo przesiedlić w głąb Rosji” (str. 142).
I takie właśnie nieszczęście ich dotknęło – przesiedlono ich do Kańska. Janka
musiała zostawić syna u rodziców, a sama pracowała w szpitalu w Mokruszy.
„Od dziecka wiedziałam, że kiedyś pojadę na Syberię, i
nagle, wiosną 2012 roku, poczułam, że jestem gotowa na taką podróż (...). Nie
było przy tym planowania wyprawy, przygotowań, nauki języka, zdobywania map i
kontaktów, poszukiwania sponsorów. Przecież znam te miejsca od dziecka, widzę
je oczyma wyobraźni, gdy tylko przymykam powieki. Nie kupiłam przewodnika, bo
doskonale wiem, jaką mam przebyć trasę, zaplanował ją dla mnie Stalin w 1951
roku” (str. 12). Mocne słowa, ale jakże boleśnie prawdziwe. Jakie więc były
etapy tej wyprawy życia Szumskiej? Zaczęła od Wileńszczyzny, skąd pochodzą jej
dziadkowie. W Moskwie zatrzymała się na chwilę, tak jak zatrzymał się pociąg
wiozący Jankę z bliskimi na Syberię; to tam przeładowano ich do innego pociągu,
jadącego do Krasnojarska i obwodu kańskiego, gdzie znajduje się Mokrusza.
Ostatni odcinek to Karaganda w Kazachstanie, miejsce zesłania dziadka, miejsce
kaźni, gdzie wielu Polaków zostało już na zawsze...
Podtytuł „Przez Rosję i Kazachstan
śladami rodzinnej historii” ma w przypadku tej książki ogromne znaczenie,
ponieważ Małgorzata Szumska rzeczywiście podąża śladami swoich dziadków. Odbywa
takie same, kilkudniowe przejazdy, nawet jeśli dziś środki transportu i ogólne
warunki są już inne. Bardzo spodobał mi się układ, jak przyjęła dla swojej
opowieści, bo z jednej strony konkretne miejscowości możemy poznać z
perspektywy starszego pokolenia Szumskich, a zaraz potem widzimy je takimi,
jakimi są obecnie, jak zastała je autorka. Muszę przyznać, że jestem pod
ogromnym wrażeniem odwagi pani Małgorzaty. Nie wiem, czy potrafiłabym się
zdobyć na taką podróż; już nie chodzi nawet o względy emocjonalne związane z
odwiedzinami miejsc tak tragicznej przeszłości najbliższych sobie osób, ale tak
zwyczajnie, o samotne podróżowanie młodej kobiety po czasem niełatwo
dostępnych, dalekich i trochę dzikich terenach. Można jednak odnieść wrażenie,
że autorce towarzyszyło niezłomne przekonanie, że nic złego nie może jej się
stać. Wynikać to może z widocznej na każdej stronie miłości, a w każdym razie
na pewno sympatii, Szumskiej do ludzi, zwłaszcza tych spotykanych przypadkowo
na swojej drodze. I wiary w nich, i w to, że może ją z ich strony czekać tylko
dobro i chęć pomocy. A nie brakowało przecież sytuacji, które jeżyły włosy na
głowie i wzbudzały nie lada napięcie; a jednak wychodziła z nich obronną ręką.
A może to nieżyjący już dziadek Staszek nad nią czuwał?
Bo nie da się zaprzeczyć, że „Zielona sukienka” jest książką
właśnie o miłości, do ludzi w szerokiej perspektywie, ale przede wszystkim do
rodziny i do dziadków, którzy mieli tak wielki wpływ na małą Gosię i dużą
Małgorzatę. To relacji z nimi zawdzięcza najbardziej osobistą i głęboką ze
wszystkich swoich podróży. Cieszę się, że mogłam być jej towarzyszem, choć nie
zawsze była to wyprawa łatwa, z uwagi na uczucia, jakie wzbudziła historia
dziadków autorki. Ale i tak było warto.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Panu Tomaszowi z
Wydawnictwa Znak Literanova.
Wyzwania: „Nie tylko literatura piękna”.
Chętnie przeczytam. Mój dziadek pochodził z Białorusi i też zawsze ciągnęło mnie tamte w strony, chciałam poznać strony rodzinne dziadka, mam nadzieję, że kiedyś mi się to uda :)
OdpowiedzUsuńTrzymam za to kciuki, to mogłaby być wspaniała podróż, tak jak u autorki:)
UsuńMogłabym nie czytać całej twojej recenzji a skupić się tak naprawdę na kilku zdaniach, które szczególnie do mnie przemawiają. Coś widzę, że mamy podobny gust :)
OdpowiedzUsuńTak mi, Kasiu, mów;)
UsuńA tak na poważnie, to bardzo się cieszę:)
Bardzo podobała mi się okładka, a teraz już wiem, że książkę warto przeczytać :)
OdpowiedzUsuńIntrygująca okładka idzie w parze z zawartością:)
UsuńNiezwykła książka. Myślę, że będzie doskonałym prezentem dla mojej kuzynki, bo ona lubi takie klimaty.
OdpowiedzUsuńMożesz polecać w ciemno;)
UsuńUwielbiam książki z historią w tle. Jeśli do tego mają wciągającą fabułę i są dobrze napisane to czego więcej wymagać?
OdpowiedzUsuńNa tę książkę mam już od dawna ochotę, a po Twojej recenzji pozycja wędruje na szczyt moich książkowych marzeń.
Możemy się więc cieszyć, że nasza intuicja ma się dobrze;)
UsuńZapisuję tytuł, poszukam książki i przeczytam. Tematycznie bardzo mi odpowiada:)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć;)
UsuńCzytałam już gdzieś o tej książce.i zapisałam sobie jej tytuł, to bowiem moje klimaty.
OdpowiedzUsuńWiedząc, jakie lektury wybierasz, myślę, że na pewno;)
UsuńNie do końca jestem przekonana, że to lektura dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem, ale gdybyś poczuła jednak poczuła ochotę, to spróbuj;)
UsuńKurczę, już jakiś czas temu gdzieś słyszałam o tej książce, ale zapomniałam zapisać tytuł. Teraz już na pewno będę o niej pamiętać.
OdpowiedzUsuńTo dobrze, bo jest tego warta:)
Usuń