Sabina Waszut „Rozdroża”, Muza 2014, ISBN 978-83-7758-875-8,
stron 320
Na Górnym Śląsku kilka lat przed wybuchem wojny jak w tyglu
mieszały się słowa, zwyczaje, poglądy. Obok siebie mieszkały i żyły rodziny
polskie, niemieckie, żydowskie. W takiej rzeczywistości funkcjonowała para
młodych ludzi, Sophie Trauter i Władek Zaleski. Ona, z niemieckiej rodziny,
pracuje w jadłodajni. On, syn śląskiego powstańca, zarabia pracą w drukarni.
Nieśmiałe początkowo uczucie przeradza się w wielką miłość. I choć rodziny, szczególnie
matka chłopaka, nie są zbyt zadowolone z tego związku, zakochani decydują się
na ślub.
Miłość między przedstawicielami dwóch grup społecznych czy
narodowych, która nie jest dobrze widziana przez innych, szczególnie przez
najbliższe otoczenie, jest motywem dość często wykorzystywanym w literaturze.
Sięgnęła po niego również Sabina Waszut, oddana Śląskowi autorka mieszkająca w
Chorzowie. Czy jej pomysł na fabułę okazał się sukcesem? Mam dość mieszane
odczucia, ponieważ nawet myśląc o zaletach, zaraz znajduję dla nich
przeciwwagę. Czyli nie mogę powiedzieć, żeby „Rozdroża” mi się nie podobały,
ale też nie mogę stwierdzić, że jestem absolutnie zachwycona.
Bezdyskusyjnym pozytywem jest dla mnie tytuł, idealnie
dobrany do treści, oraz czas akcji. Cenię powieści osadzone w momentach
przełomowych dla historii. Takie fabuły pozwalają mi spojrzeć na ważne dziejowe
chwile z punktu widzenia jednostki. Takiej właśnie perspektywy szukam w
beletrystyce historycznej. Elementem o dwóch obliczach – tym na plus i na minus
– jest w „Rozdrożach” rodzaj narracji i układ treści. Narratorką jest Sophie
(na późniejszym etapie dochodzą jeszcze listy Władka, jako głos z wojennej
zawieruchy), a cała treść podzielona jest na dość krótkie rozdziały
odpowiadające poszczególnym miesiącom. I tu właśnie wkraczam na ścieżkę
zastrzeżeń. Bo o ile powieść w takiej konwencji czyta się bardzo dobrze i nie
ma zbędnych przestojów, to jednocześnie miałam wrażenie, że akcja zbyt mocno
gna do przodu. W moim odczuciu wpłynęło to na upośledzenie warstwy emocjonalnej
kosztem samych wydarzeń; zabrakło mi pogłębienia psychologicznej
charakterystyki Sophie. Dodatkowo pierwszy i ostatni rozdział, jako klamra
spinająca całą opowieść, wydały mi się dość powierzchowne – nie miałabym nic
przeciwko, żeby książka liczyła więcej stron po to, by powojenne losy bohaterki
były bardziej rozbudowane. Doczytałam już, że Waszut pracuje nad kontynuacją,
ale nawet to nie zmienia mojego podejścia do tej kwestii.
I wreszcie czas na wynikający z powyższych uwag największy
zarzut. Nie zauważyłam, by autorka koncentrowała się na aspekcie tożsamościowym,
a tego oczekiwałam. W końcu mamy postać młodej dziewczyny, która zakochuje się
w Polaku i wychodzi za niego za mąż, ale ich radość przerywa wojna, w której
znajdują się po przeciwnych stronach. On walczy w polskim wojsku, a potem
zostaje wcielony do niemieckiego. Ona pracuje z Niemcami i dla Niemców.
Oczywiście pojawiają się drobne wzmianki, jak dziewczyna podchodzi do Hitlera,
jego działań, polityki wobec Żydów oraz sytuacji na froncie, ale jest to podane
jakoś tak mimochodem, pobieżnie... Zabrakło mi większej wyrazistości w tej
materii, chyba że autorka chciała pokazać, iż największą siłą jest miłość,
niezależnie od podziałów.
Jakkolwiek nie mogę powiedzieć, że żałuję czasu spędzonego
na lekturze powieści Sabiny Waszut, to jednak pełni szczęścia nie ma. Gdyby
rozbudować niektóre motywy, bardziej rozwinąć akcję, to obraz byłby pełniejszy,
a potencjał bez wątpienia tkwiący w tej historii zostałby całkowicie
wykorzystany. I wtedy moja subiektywna ocena byłaby dużo wyższa.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza
oraz Pani Dominice z Business & Culture.
Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.
Mimo iż pełni szczęścia nie ma, to jednak jestem skłonna zapoznać się z tą książką, ponieważ zarys fabuły przykuł moją uwagę.
OdpowiedzUsuńUważam, że warto mimo wszystko dać jej szansę. Ciekawa jestem, czy druga część będzie mocniej rozbudowana.
UsuńMiejmy nadzieję, że tak faktycznie będzie.
UsuńOtóż to.
UsuńA ja raczej sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńRozumiem, sama wiesz najlepiej, czy do czegoś Cię ciągnie:)
UsuńOdpuściłam sobie tę książkę i pomimo pewnych mankamentów, trochę żałuję. Szkoda, że nie do końca Cię usatysfakcjonowała.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że druga część usatysfakcjonuje mnie już całkowicie:)
UsuńW pewnym sensie wydaje się ciekawa, bo związek Niemieckiej panny z Polskim kawalerem to w tamtych czasach powinno wywołać ogromne kontrowersje. Rozumiem aspekt miłości, ale jeżeli faktycznie autorka nie pokusiła się o zagłębienie tego tematu, to wielka szkoda, bo wtedy mogłoby być o wiele bardziej interesujące. Ale i tak uważam, że warto zwrócić na nią uwagę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Właśnie o to chodzi, miłość miłością, ale taki związek musiał się liczyć z oceną otoczenia, która wcale nie musiała być pozytywna. Zabrakło mi położenia na to większego nacisku.
UsuńRzeczywiście wygląda na to, że autorka zbytnio skupiła się na opisie miłości tych dwojga - a to, co działo się dookoła nich, zostało trochę zaniedbane. Niedobrze, zwłaszcza że chodziło o czasy II wojny światowej, kiedy takie kwestie (związek między Niemką i Polakiem, cała sytuacja społeczna itp.) były szczególnie ważne.
OdpowiedzUsuńChyba że nie chciała napisać czegoś mało wiarygodnego, dlatego wolała pozostawić to w domysłach? Trudno powiedzieć.
UsuńDzień dobry,
OdpowiedzUsuńdziękuję za zrecenzowanie mojej książki. Wszelkie uwagi są dla mnie cenne. Mam nadzieję, że czas spędzony z Zosią i Władkiem był dla Pani wartościowy i przyjemny.
pozdrawiam ciepło :)
Sabina Waszut
Na pewno nie żałuję, że poznałam tę historię i będę czekać na ciąg dalszy. Ciekawa jestem, na czym teraz skoncentruje Pani fabułę:)
UsuńJa również pozdrawiam:)
Czas akcji i zarys fabuły bardzo mnie pociągają, trochę jednak odpychają niedociągnięcia, szczególnie pobieżnie potraktowany problem tożsamości. Ale mimo wszystko myślę, że przeczytam.
OdpowiedzUsuńSądzę, że na pewno powinnaś spróbować, może Ty odbierzesz ją inaczej?
Usuń