środa, 26 listopada 2014

Łukasz Modelski "Piąty smak"



Łukasz Modelski „Piąty smak. Rozmowy przy jedzeniu”, Wydawnictwo Literackie 2014, ISBN 978-83-08-05425-3, stron 288

Gdyby każdego z nas zapytać, jakim przyjemnościom lubi się oddawać, padłoby pewnie mnóstwo najróżniejszych odpowiedzi. Wśród nich byłaby może dobra książka, seans w kinie, spacer, spotkania z przyjaciółmi; ktoś może wymieniłby seks, jeszcze kto inny sport. Ciekawe, czy w takiej grupie znalazłoby się jedzenie? Zaryzykuję, że tak. Z wielu podziałów ludzi można by pewnie zastosować jeszcze ten: są ci, którzy jedzą, by żyć, oraz ci, którzy żyją, żeby jeść, i to właśnie szeroko rozumianemu smakowi poświęcili swoje życie. Dziennikarz Łukasz Modelski w wydanym właśnie tomie zgromadził zapisy rozmów z „robotnikami smaku”, jak nazwał ludzi, „dla których bywa on najważniejszym ze zmysłów i którzy wokół niego orientują własne losy. Zdarza się, że dysponują specjalistyczną wiedzą, z której chce się korzystać, albo oryginalnymi doświadczeniami budzącymi ciekawość, czasem podziw, nierzadko zazdrość. Nie ma wśród nich szefów kuchni, bo też nie jest to książka o gotowaniu. I nie ono, choć wszyscy moi rozmówcy gotują, jest dla nich najważniejsze. To raczej zbiór opowieści o szczególnym podejściu do życia – jednym z wielu możliwych, ale prawdopodobnie najsmaczniejszym” (str. 6-7).

Do mojego wydania książki dołączono saszetkę z białym proszkiem wyglądającym jak sól. Słyszeliście może ten dowcip o tym, ile mamy smaków? Pięć – słony, słodki, kwaśny, gorzki oraz glutaminian sodu. Jak się ma w domu zdecydowanego przeciwnika tego wzmacniacza smaku, to i można się nauczyć gotować bez niego. A piątym smakiem, jak pisze Modelski, wcale nie jest glutaminian, a smak umami, odkryty stosunkowo niedawno, który pod kątem fizjologii określa się jako „pełny”, „tłusty”, „mięsisty”, a metaforycznie rzecz ujmując oznacza „pyszność”, „pyszny” (str. 6). Takim wyznacznikiem kierują się w swoim życiu bohaterowie niniejszej pozycji; szukają „pyszności” nie tylko w kuchni, ale wszędzie, gdzie tylko się da.

Agnieszka Kręglicka po upadku komunizmu tworzyła pierwsze restauracje z kuchnią międzynarodową. Carlo Petrini jest nie tylko wybitnym znawcą włoskiego wina Barolo, ale przede wszystkim założycielem ruchu Slow Food, a Carl Honoré z kolei – jest przykładem na to, jak żyć „powoli”. Aleksandra Seghi, Polka mieszkająca we Włoszech, wydaje książki poświęcone smakom i życiu w Toskanii, prowadzi też bloga. Patricia Atkinson życie w Londynie zamieniła na prowadzenie winnicy we Francji, bez wiedzy i wcześniejszych przygotowań. Elizabeth Gilbert, autorka słynnego „Jedz, módl się, kochaj” (przez które, nawiasem mówiąc, nie dałam rady przebrnąć, mimo dwukrotnego podejścia), wydała niedawno książkę kucharską swojej prababki, a Anne Applebaum napisała pierwszą polską dla obcokrajowców, których wprowadza w świat tożsamości naszej rodzimej kuchni. Grzegorz Łapanowski, obok licznych zajęć, prowadzi fundację, która ma na celu uczyć dzieci świadomego jedzenia. Najbardziej utytułowanym koneserem wina jest Tomasz Kolecki-Majewicz; degustacjom whisky z kolei oddaje się Charles MacLean. Michel Escoffier stoi na straży rodzinnego dziedzictwa, będąc prawnukiem człowieka, który „zrewolucjonizował europejskie gotowanie” (str. 225). Danièle Mazet-Delpeuch była osobistą kucharką prezydenta Francji, a teraz myśli o hodowli trufli w Nowej Zelandii. Côme de Chérisey to dyrektor wydawnictwa Gault&Millau, w którym ukazuje się przewodnik z rankingiem restauracji; jego pierwsza polska edycja ma się podobno ukazać jeszcze w tym roku. 

Wielu rozmówców wskazuje w swoich wypowiedziach na konieczność powrotu do natury, do życia zgodnie z tym, co ona nam oferuje i w jakim rytmie. Zaraz nasuwa się myśl, że z różnych względów, głównie finansowych i czasowych, nie wszyscy mogą sobie na to pozwolić, ale bez wątpienia takie funkcjonowanie ma w sobie coś z sielanki – miło by było doświadczyć jej na własnej skórze...

„Piąty smak” to książka naprawdę pełna smaków i zapachów. Łukasz Modelski wie, jak poprowadzić rozmowy, by ich lektura była czystą przyjemnością. Chyba nie będzie przesadą, jeśli napiszę, że można nią nakarmić zmysły, a już na pewno warto ją potraktować jako inspirację, nie tylko w kuchni, ale przede wszystkim w dostrzeganiu uroków każdej danej nam chwili.      

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.

http://www.wydawnictwoliterackie.pl/

Wyzwania: „Nie tylko literatura piękna...”, „Polacy nie gęsi”.

14 komentarzy:

  1. Ja uwielbiam jeść i rozkoszować się smakami (ale gotować i piec nie lubię). Nie wiedziałam, że istnieje coś takiego, jak smak umami. To dla mnie całkowicie nowe pojęcie.
    Odnośnie samej książki, zaciekawiła mnie, dlatego będę mieć ją na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam to samo, lubię jeść, ale samo gotowanie i spędzanie czasu w kuchni to nie moja bajka. I nie wiedzieć czemu, ale paradoksalnie książki o pichceniu jakoś mnie pociągają;)

      Usuń
  2. Kuchnia to miejsce w moim domu, w którym spędzam najmniej czasu. Książka na pewno jest ciekawa, ale raczej w najbliższym czasie się nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przez Gilbert przebrnęłam, ale nie warto było. ;)
    A książka wydaje się ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli dobrze, że nie wpadło mi do głowy, że do trzech razy sztuka;)

      Usuń
  4. Choć lubię gotować, a książka jest ciekawa, to odczuwam, że niestety nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że lubisz, bo ja lubię oglądać zdjęcia tego, co gotujesz:)

      Usuń
  5. Hm.. Jest to książka, która nie jest w moim guście i raczej nie sięgnę. [ Szept Myśli ]

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.