sobota, 29 listopada 2014

Remigiusz Mróz "Prędkość ucieczki"



Remigiusz Mróz „Prędkość ucieczki. Parabellum 1”, Instytut Wydawniczy Erica 2013, ISBN 978-83-62329-93-9, stron 416

Wojenna zawierucha potrafiła rozdzielać bliskich sobie ludzi, jeszcze zanim nabrała rozpędu. Tak stało się z braćmi Zaniewskimi. Starszy z nich, Bronisław, jest sierżantem w polskim wojsku i stacjonuje na granicy z Rumunią. Narastające przed wybuchem konfliktu zbrojnego napięcie jest tylko jednym, tym mniej znaczącym, z powodów, dla których Bronek wdał się w bójkę z wyższym od siebie stopniem chorążym Chwieduszką. Kapitan Obelt, dowódca ich kompanii, sam już nie wie, co zrobić z tymi dwoma, którzy od dawna mają ze sobą na pieńku. Jednocześnie jest świadom tego, że Zaniewski nadaje się na żołnierza jako jeden z nielicznych podległych mu wojskowych, tyle tylko że „rodzice powinni dać mu na imię bezmyślność, a na nazwisko próżność” (str. 10). Spięcie tych dwóch mężczyzn przestaje mieć jednak znaczenie wobec nalotu dwóch niemieckich bombowców. Przeżyć udaje się tylko Zaniewskiemu, Chwieduszce, szeregowemu Kiljanowi oraz dowódcy, ale ten jest ciężko ranny. Ta trójka musi teraz znaleźć dla niego pomoc.

Stanisław Zaniewski jest absolwentem Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Warszawskiego. Ma rozpocząć pracę w jednym z najstarszych szpitali w mieście. Życie prywatne także mu się układa, planuje wziąć ślub z Marią Herensztad. Jest tylko jeden problem: ojciec Staszka nie akceptuje żydowskiego pochodzenia dziewczyny. Młody Zaniewski nie ma jednak zamiaru się poddać i po miesięcznych naleganiach wreszcie dochodzi do ustalenia daty: ceremonia odbędzie się dziesiątego września 1939 roku. Gdy Niemcy napadają na Polskę, Maria opracowuje plan ucieczki do Francji, gdzie mieszka jej rodzina. Rozpoczynają więc młodzi narzeczeni swoją tułaczkę...

Remigiusz Mróz to młody autor, który podbił moje czytelnicze serce powieścią „Turkusowe szale”. Pisząc o nich, stwierdziłam, że muszę zrobić wszystko, by przeczytać dwie książki z cyklu „Parabellum”, do czego namawiały mnie gorąco niektóre koleżanki-blogerki. Pewnie znacie to uczucie podekscytowania, gdy nagle widzicie, że pozycja, o której przeczytaniu marzycie, jest w bibliotece? Możecie więc sobie wyobrazić moją radość, gdy udało mi się ją dopaść stojącą na półce. I teraz będą dwa zdania, wynikające z siebie nawzajem, stanowiące sedno tego tekstu: zachęcające mnie recenzentki miały absolutną rację. A jest to spowodowane tym, że Remigiusz Mróz to dobry pisarz jest. I basta, chciałoby się rzec, ale może jeszcze coś składnego uda mi się napisać.

Skoro piszę o drugiej przeczytanej książce, to chyba mogę użyć już wyrażenia „jak zwykle”? Bo jak zwykle u Mroza, zagrało wszystko to, co miało zagrać. Mamy więc interesujących bohaterów, w życiu których mnóstwo się dzieje. W zasadzie tylko tyle, ale i aż tyle. Trzeba mieć talent i dobry pomysł, żeby spowodować, że te papierowe postaci ożyją, a ich przygody będzie się śledziło z wypiekami na twarzy i z uwagą na poziomie nieopadającym do samego końca (że o samym epilogu nie wspomnę, urwać tom w takim momencie, gdy – tu optymizm z trzeciego akapitu odchodzi w siną dal – drugiej części nie mam i na razie nie zanosi się, żebym miała). Mróz ma talent, a i pomysłów mu nie brakuje, więc wie, jak zadowolić czytelnika i uzależnić go od swojej prozy.

Jako że czytałam te dwie publikacje nie w kolejności, w jakiej się ukazywały, dało mi to możliwość, primo, dostrzeżenia, jak autor rozwija skrzydła i nabiera rozmachu, secundo, porównania utworów ze sobą. Obydwie te czynności przywiodły mnie do konkluzji, że u Mroza nie było czegoś takiego, jak „pierwsze koty za płoty”, że w pierwszych książkach pokazał, iż ma potencjał, ale nad czymś musiał jeszcze popracować, coś zmienić. Nie, odniosłam wrażenie, że pan Remigiusz od samego początku był twórcą „okrzepłym” (co nie znaczy, że spoczywającym na laurach), właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, osobą, która realizuje się w wybranej dziedzinie, mając ku temu wszelkie niezbędne atuty. A porównując obie pozycje, wyodrębniłam pewne elementy wspólne, charakterystyczne dla fabuł Mroza. Po pierwsze, lekkość stylu, co przekłada się na niebywały komfort czytelniczy (nawet jeśli akcja powieści rozgrywa się w trudnych czasach wojny); po drugie, poczucie humoru i cięta ironia; i po trzecie, kreacja wiodących bohaterów – młodzi ludzie, mający tendencję do szybkiego działania i przemyśliwania tegoż konsekwencji czasem dopiero po fakcie, wzbudzający sympatię i przemożną ochotę obserwowania ich dalszych losów.

Nie wiem już, jak jeszcze mogłabym zachęcić do przeczytania „Prędkości ucieczki”, więc ograniczę się do jednego przesłania: po prostu to zróbcie, przeczytajcie pierwszy tom „Parabellum”. Dostaniecie rozrywkę przez duże R i odkryjecie świetnego, polskiego pisarza.      

Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Polacy nie gęsi”.

20 komentarzy:

  1. Muszę chyba wreszcie sięgnąć po pierwszy tom „Parabellum”, tym bardziej, że mam go na półce. Do tej pory ciągle się wahałam, lecz dziś, po Twojej pozytywnej recenzji postanowiłam jednak w końcu dać szansę autorowi. Obym tylko się nie zawiodła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, Krysiu, że nie ma takiej opcji, żebyś się zawiodła, dużo się dzieje, bohaterowie fajnie wykreowani, więc trzymam kciuki. Musi być dobrze:)

      Usuń
  2. Mój mąż czytał obie części i bardzo mu się spodobały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęściarz;) I wcale się nie dziwię, że mu się podobały:)

      Usuń
  3. Ja już nie mogę się doczekać trzeciego tomu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty mi tu o trzecim, jak ja drugiego nie czytałam;)

      Usuń
    2. Ja też nie mogę doczekać się trzeciej części, bo pod koniec drugiej moja ulubiona postać wpadła w tarapaty a nie chciałabym się z nią rozstawać :)

      Usuń
  4. Jupi! Witamy w grupie mrozomaniaczek. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wygrałam ją w tym miesiącu na blogu Basi, więc na pewno przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udanej zabawy, jakkolwiek to brzmi, gdy chodzi o książkę wojenną;)

      Usuń
  6. Ubóstwiam ten cykl i już czekam na kolejne części :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Już słyszałam o autorze i jego serii, ale nie miałam jeszcze sposobności się z nim zapoznać, ale na pewno będę chciała przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się z każdym słowem! :) Remigiusz Mróz to chyba moje największe odkrycie tamtego i tego roku :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też pewnie znajdzie się w takim zestawieniu:)

      Usuń
  9. Ja się zastanawiałam, skąd kojarzę autora, a po prostu zamierzałam przeczytać Turkusowe Szale, tak zostałam tylko utwierdzona w przekonaniu, że warto :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To teraz wiesz, że musisz przeczytać obydwie te pozycje:)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.