środa, 12 listopada 2014

Michelle Moran "Druga cesarzowa"



Michelle Moran „Druga cesarzowa”, Sonia Draga 2014, ISBN 978-83-7999-042-9, stron 288

Osiemnastoletnia Maria Luiza, arcyksiężniczka, córka cesarza Franciszka II, od dzieciństwa wiedziała, jaką rolę będzie pełnić w przyszłości. Miała zostać regentką swojego młodszego brata. Do tej pory dni spędzała w gronie najbliższych: rodzeństwa, ojca i macochy, zaledwie cztery lata od niej starszej; razem z nią ćwiczyła się w malarstwie. I był jeszcze ktoś, hrabia Adam, któremu oddała swoje serce. Los miał wobec niej jednak inne plany. Maria Luiza dowiaduje się, że jej ręki zażądał Napoleon, niepokonany władca Francji. Dziewczyna wie, że musi kierować się rozumem, a nie uczuciami, zostaje więc jego żoną – drugą, bo poprzednia została odprawiona; Józefina nie potrafiła dać cesarzowi dziedzica. Arcyksiężniczka opuszcza ukochaną rodzinę i wyjeżdża do Francji.

Dużo starszy od Marii Luizy Napoleon nie wzbudza jej ciepłych uczuć. Jest kapryśny, potrafi też wykazać się okrucieństwem. Od nowej małżonki żąda zmiany imienia, zostaje więc Marią Ludwiką. Młodą władczynię dziwią także układy panujące na nowym dworze: jej damą do towarzystwa zostaje Hortensja, córka Józefiny z poprzedniego małżeństwa, a jej brat, Eugeniusz, był ambasadorem Napoleona wysłanym po Marię do Austrii. Niepokojąca bliskość łączy też cesarza z jego siostrą, Pauliną, księżną Borghese – to ona, opętana obsesją na punkcie starożytnego Egiptu, widziałaby się u boku brata jako cesarzowa i chciałaby go mieć tylko dla siebie. Choć Paulina jest równie zimna jak brat, a przez jej sypialnię przewijają się korowody coraz to nowszych kochanków, jest ktoś, kto kocha ją najbardziej: jej szambelan, przywieziony z Haiti Mulat, potomek niewolniczej rodziny.

Geniusz wojenny Napoleona domaga się zaspokojenia. Generał szykuje się do nowej wojny, by zawładnąć nad światem; chce, by jego imperium znalazło się na ustach wszystkich. Nowa sytuacja polityczna będzie także sprawdzianem dla Marii Ludwiki, drugiej cesarzowej.

Michelle Moran, amerykańska powieściopisarka historyczna, po serii książek z akcją osadzoną w starożytności – „Nefertiti”, „Heretycka królowa” i „Córka Kleopatry” – oraz jednej nowożytnej, „Madame Tussaud”, tym razem przenosi nas do początków XIX wieku i koncentruje się na sześciu ostatnich latach panowania cesarza Napoleona. Choć mamy do czynienia z beletrystyką, to jest ona oparta na źródłach historycznych, i to właśnie z nich wynika surowa ocena Napoleona, jaką kreśli Moran. Bo też trzeba przyznać, że generał nie wywołuje absolutnie żadnych sympatycznych emocji. Jest człowiekiem całkowicie bezdusznym, surowym, a do tego rozkochanym w sobie do tego stopnia, że wszyscy, a szczególnie jego najbliższe otoczenie, powinni mu padać do nóg, według jego mniemania. Choć do byłej żony, Józefiny, potrafił pisać czułe listy, to pozwolę sobie twierdzić, że empatia była mu w zupełności obca, skoro jej córce kazał towarzyszyć następczyni matki na cesarskim tronie. Lubował się w upokarzaniu kobiet, co wyglądało trochę tak, jakby rekompensował sobie w ten sposób jakieś kompleksy, choć on prawdopodobnie tak o tym nie myślał. I choć swojej siostrze kazał się zaprzyjaźnić ze swoją nową żoną, to jednocześnie nie widział nic niewłaściwego w relacji z Pauliną – i można dyskutować, czy tę dwójkę łączyły związki kazirodcze.

Obraz Napoleona, jaki namalował słowami Moran, przeraża i bulwersuje, podobnie jak zachowanie Pauliny. Dawno nie spotkałam się z bohaterką tak egocentryczną i rozkapryszoną. Najlepiej chyba podsumowałoby ją zdanie „ja chcę!” – była przekonana, że wszystko powinno kręcić się wokół niej. Chciała doprowadzić do kolejnego rozwodu brata, gdy ten tylko doczeka się następcy, a potem rządzić razem z nim. Szambelana Paula zwodziła do samego końca. I nie trudno oprzeć się wrażeniu, że z jej zdrowiem psychicznym nie było najlepiej. Rodzeństwo Bonaparte chyba raczej nie zgrzeszyło niczym dobrym...

Moran zastosowała narrację na trzech płaszczyznach. Rozwój wydarzeń śledzimy z perspektywy Marii Ludwiki, Pauliny i Paula. Taki zabieg zapewnił płynność relacji i pozwolił dobrze poznać wszystkich bohaterów. Udowodnił też, jak dobrze pisze autorka. Zastrzeżenie mam tylko jedno: odczułam dysproporcję w treści. Mocno rozbudowany początek znacząco rozbudził moje apetyty, ale im dalej, tym akcja coraz bardziej przyspieszała; z jednej strony to dobrze, ponieważ nie ma mowy o nudzie, ale z drugiej można było odnieść wrażenie, że pisarka spieszy się, by już skończyć. Zabrakło mi większej równowagi między samymi wydarzeniami, a emocjami bohaterów. Na szczęście jednak ten mały minus nie rzutuje na ocenę całości.         

Michelle Moran wie, jak pisać, żeby przekonać do siebie, czy raczej do swoich powieści, czytelników. Zachowuje harmonię między uwzględnianiem szczegółów historycznych, a przydawaniem postaciom cech ludzi z krwi i kości tak, by nie dało się podejść do nich z dystansem – zaangażowanie w ich losy, opowiedzenie się po którejś ze stron jest gwarantowane. Do tej pory czytałam tylko „Nefertiti”, ale po „Drugiej cesarzowej” mam już pewność, że powinnam jak najszybciej nadrobić zaległości. Michelle Moran zapewnia doskonałą rozrywkę w historycznej oprawie, a takie lektury bardzo mnie cieszą.

Wyzwanie: „Czytamy książki historyczne”.


24 komentarze:

  1. Trzy płaszczyznowa narracja, to bardzo ciekawy zabieg. Jestem zainteresowana tą książką.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może cię zadziwię, ale tym razem jestem zainteresowana niniejszą publikacją. Niedawno miałam okazję czytać powieść utrzymaną w historycznym klimacie i to było bardzo przyjemne, interesujące spotkanie. Dlatego mam ochotę na więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udało Ci się mnie zadziwić, to fakt;) Ale bardzo się z tego powodu cieszę:)

      Usuń
  3. Paula ja zrobie chyba ban na twój blog, co zaglądam to coraz lepsza książka. Kurcze no chcę ją mieć i już!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tego to mi chyba nie zrobisz...;) Nie możesz być tak okrutna;)

      Usuń
  4. Nie jestem wielką fanką książek historycznych, ale dzięki Tobie nabrałam ochoty na lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak Ty to robisz - co 2. dzień recenzja - kiedy masz czas na czytanie/pisanie? Normalnie PODZIWIAM!! Nie nadążam za Twoimi recenzjami:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poświęcam na czytanie każdą wolną chwilę, dosłownie każdą. Nie oglądam telewizji, ograniczam przesiadywanie w necie. Staram się też pisać recenzje zaraz po skończeniu książki, bo wtedy szybciej mi idzie pisanie recenzji, gdy okładam to na później, gorzej mi zebrać myśli. I chyba szybko czytam, przez lata nabrałam wprawy;)

      Usuń
    2. Ja niestety wolne chwile na czytanie mam tylko późnym wieczorem. Czasem przeczytam dziesięć stron i ... budzę się rano z książką pod kołdrą i zapalonym światłem.

      Usuń
    3. A wiesz, że ja nie umiem zasnąć nad książką? Choćby nie wiem, jak mi się oczy zamykały, to nie zasnę, muszę odłożyć;)

      Usuń
  6. No proszę, znowu historia a mnie to interesuje!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnio coraz częściej sięgam po książki tego typu, dlatego zapisuję tytuł i będę się za nim rozglądać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z innymi książkami autorki też możesz spróbować;)

      Usuń
  8. W sumie do tej pory przeczytałam tylko jedną książkę autorki - "Madame Tussaud" - ale tak spodobał mi się jej styl, że jakiś czas później zakupiłam kolejne jej powieści. I choć ich jeszcze nie przeczytałam, to chciałabym to zrobić w jak najbliższym czasie. Podobnie zresztą jest z recenzowaną przez Ciebie "Drugą cesarzową" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Madame Tussaud" też mam, kupiłam chyba zaraz po premierze i ciągle czeka na swój czas, choć nie wiem właściwie, dlaczego tak zwlekam. A "Heretycka królowa" i "Córka Kleopatry" bardzo mnie kuszą, bo w bibliotece nie ma, a przeczytać bym chciała.

      Usuń
  9. Na pewno przeczytam, ale już chyba nie w tym roku :) Póki co zaczynam czytać biografię naszego historycznego Chopina :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem, czemu, ale choć lubię książki historyczne to rzadko je czytam. No chyba, że są na temat drugiej wojny światowej. Nie wiem z czego to wynika. Może boję się, że książka mi się nie spodoba? Ciągle sobie powtarzam, że muszę to zmienić, ale nie po drodze mi... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może to po prostu jeszcze nie ten etap u Ciebie? Ja musiałam naprawdę do nich dorosnąć i teraz ogromnie je cenię:) Ale to przyszło z wiekiem;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.