Michelle Moran „Druga cesarzowa”, Sonia Draga 2014, ISBN
978-83-7999-042-9, stron 288
Osiemnastoletnia Maria Luiza, arcyksiężniczka, córka cesarza
Franciszka II, od dzieciństwa wiedziała, jaką rolę będzie pełnić w przyszłości.
Miała zostać regentką swojego młodszego brata. Do tej pory dni spędzała w
gronie najbliższych: rodzeństwa, ojca i macochy, zaledwie cztery lata od niej
starszej; razem z nią ćwiczyła się w malarstwie. I był jeszcze ktoś, hrabia
Adam, któremu oddała swoje serce. Los miał wobec niej jednak inne plany. Maria
Luiza dowiaduje się, że jej ręki zażądał Napoleon, niepokonany władca Francji.
Dziewczyna wie, że musi kierować się rozumem, a nie uczuciami, zostaje więc
jego żoną – drugą, bo poprzednia została odprawiona; Józefina nie potrafiła dać
cesarzowi dziedzica. Arcyksiężniczka opuszcza ukochaną rodzinę i wyjeżdża do
Francji.
Geniusz wojenny Napoleona domaga się zaspokojenia. Generał
szykuje się do nowej wojny, by zawładnąć nad światem; chce, by jego imperium
znalazło się na ustach wszystkich. Nowa sytuacja polityczna będzie także
sprawdzianem dla Marii Ludwiki, drugiej cesarzowej.
Michelle Moran, amerykańska powieściopisarka historyczna, po
serii książek z akcją osadzoną w starożytności – „Nefertiti”, „Heretycka
królowa” i „Córka Kleopatry” – oraz jednej nowożytnej, „Madame Tussaud”, tym
razem przenosi nas do początków XIX wieku i koncentruje się na sześciu
ostatnich latach panowania cesarza Napoleona. Choć mamy do czynienia z
beletrystyką, to jest ona oparta na źródłach historycznych, i to właśnie z nich
wynika surowa ocena Napoleona, jaką kreśli Moran. Bo też trzeba przyznać, że
generał nie wywołuje absolutnie żadnych sympatycznych emocji. Jest człowiekiem
całkowicie bezdusznym, surowym, a do tego rozkochanym w sobie do tego stopnia,
że wszyscy, a szczególnie jego najbliższe otoczenie, powinni mu padać do nóg,
według jego mniemania. Choć do byłej żony, Józefiny, potrafił pisać czułe
listy, to pozwolę sobie twierdzić, że empatia była mu w zupełności obca, skoro
jej córce kazał towarzyszyć następczyni matki na cesarskim tronie. Lubował się
w upokarzaniu kobiet, co wyglądało trochę tak, jakby rekompensował sobie w ten
sposób jakieś kompleksy, choć on prawdopodobnie tak o tym nie myślał. I choć
swojej siostrze kazał się zaprzyjaźnić ze swoją nową żoną, to jednocześnie nie
widział nic niewłaściwego w relacji z Pauliną – i można dyskutować, czy tę
dwójkę łączyły związki kazirodcze.
Obraz Napoleona, jaki namalował słowami Moran, przeraża i
bulwersuje, podobnie jak zachowanie Pauliny. Dawno nie spotkałam się z
bohaterką tak egocentryczną i rozkapryszoną. Najlepiej chyba podsumowałoby ją
zdanie „ja chcę!” – była przekonana, że wszystko powinno kręcić się wokół niej.
Chciała doprowadzić do kolejnego rozwodu brata, gdy ten tylko doczeka się
następcy, a potem rządzić razem z nim. Szambelana Paula zwodziła do samego
końca. I nie trudno oprzeć się wrażeniu, że z jej zdrowiem psychicznym nie było
najlepiej. Rodzeństwo Bonaparte chyba raczej nie zgrzeszyło niczym dobrym...
Moran zastosowała narrację na trzech płaszczyznach. Rozwój
wydarzeń śledzimy z perspektywy Marii Ludwiki, Pauliny i Paula. Taki zabieg
zapewnił płynność relacji i pozwolił dobrze poznać wszystkich bohaterów.
Udowodnił też, jak dobrze pisze autorka. Zastrzeżenie mam tylko jedno: odczułam
dysproporcję w treści. Mocno rozbudowany początek znacząco rozbudził moje
apetyty, ale im dalej, tym akcja coraz bardziej przyspieszała; z jednej strony
to dobrze, ponieważ nie ma mowy o nudzie, ale z drugiej można było odnieść
wrażenie, że pisarka spieszy się, by już skończyć. Zabrakło mi większej
równowagi między samymi wydarzeniami, a emocjami bohaterów. Na szczęście jednak
ten mały minus nie rzutuje na ocenę całości.
Michelle Moran wie, jak pisać, żeby przekonać do siebie, czy
raczej do swoich powieści, czytelników. Zachowuje harmonię między
uwzględnianiem szczegółów historycznych, a przydawaniem postaciom cech ludzi z
krwi i kości tak, by nie dało się podejść do nich z dystansem – zaangażowanie w
ich losy, opowiedzenie się po którejś ze stron jest gwarantowane. Do tej pory
czytałam tylko „Nefertiti”, ale po „Drugiej cesarzowej” mam już pewność, że
powinnam jak najszybciej nadrobić zaległości. Michelle Moran zapewnia doskonałą
rozrywkę w historycznej oprawie, a takie lektury bardzo mnie cieszą.
Wyzwanie: „Czytamy książki historyczne”.
Trzy płaszczyznowa narracja, to bardzo ciekawy zabieg. Jestem zainteresowana tą książką.
OdpowiedzUsuńNamawiam Cię bardzo;)
UsuńMoże cię zadziwię, ale tym razem jestem zainteresowana niniejszą publikacją. Niedawno miałam okazję czytać powieść utrzymaną w historycznym klimacie i to było bardzo przyjemne, interesujące spotkanie. Dlatego mam ochotę na więcej.
OdpowiedzUsuńUdało Ci się mnie zadziwić, to fakt;) Ale bardzo się z tego powodu cieszę:)
UsuńPaula ja zrobie chyba ban na twój blog, co zaglądam to coraz lepsza książka. Kurcze no chcę ją mieć i już!
OdpowiedzUsuńNo tego to mi chyba nie zrobisz...;) Nie możesz być tak okrutna;)
UsuńNie jestem wielką fanką książek historycznych, ale dzięki Tobie nabrałam ochoty na lekturę :)
OdpowiedzUsuńHa, tak mi mów;)
UsuńNo proszę, znowu historia a mnie to interesuje!
OdpowiedzUsuńNo to tylko się cieszyć:)
UsuńPoświęcam na czytanie każdą wolną chwilę, dosłownie każdą. Nie oglądam telewizji, ograniczam przesiadywanie w necie. Staram się też pisać recenzje zaraz po skończeniu książki, bo wtedy szybciej mi idzie pisanie recenzji, gdy okładam to na później, gorzej mi zebrać myśli. I chyba szybko czytam, przez lata nabrałam wprawy;)
OdpowiedzUsuńOstatnio coraz częściej sięgam po książki tego typu, dlatego zapisuję tytuł i będę się za nim rozglądać :)
OdpowiedzUsuńZ innymi książkami autorki też możesz spróbować;)
UsuńUtwierdziłam się, że muszę kiedyś przeczytać :)
OdpowiedzUsuńSuper:)
UsuńJa niestety wolne chwile na czytanie mam tylko późnym wieczorem. Czasem przeczytam dziesięć stron i ... budzę się rano z książką pod kołdrą i zapalonym światłem.
OdpowiedzUsuńW sumie do tej pory przeczytałam tylko jedną książkę autorki - "Madame Tussaud" - ale tak spodobał mi się jej styl, że jakiś czas później zakupiłam kolejne jej powieści. I choć ich jeszcze nie przeczytałam, to chciałabym to zrobić w jak najbliższym czasie. Podobnie zresztą jest z recenzowaną przez Ciebie "Drugą cesarzową" :)
OdpowiedzUsuń"Madame Tussaud" też mam, kupiłam chyba zaraz po premierze i ciągle czeka na swój czas, choć nie wiem właściwie, dlaczego tak zwlekam. A "Heretycka królowa" i "Córka Kleopatry" bardzo mnie kuszą, bo w bibliotece nie ma, a przeczytać bym chciała.
UsuńA wiesz, że ja nie umiem zasnąć nad książką? Choćby nie wiem, jak mi się oczy zamykały, to nie zasnę, muszę odłożyć;)
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam, ale już chyba nie w tym roku :) Póki co zaczynam czytać biografię naszego historycznego Chopina :)
OdpowiedzUsuńTeż powinno być ciekawie:)
UsuńNie wiem, czemu, ale choć lubię książki historyczne to rzadko je czytam. No chyba, że są na temat drugiej wojny światowej. Nie wiem z czego to wynika. Może boję się, że książka mi się nie spodoba? Ciągle sobie powtarzam, że muszę to zmienić, ale nie po drodze mi... :)
OdpowiedzUsuńA może to po prostu jeszcze nie ten etap u Ciebie? Ja musiałam naprawdę do nich dorosnąć i teraz ogromnie je cenię:) Ale to przyszło z wiekiem;)
Usuń