Ewa Stachniak „Cesarzowa nocy. Historia Katarzyny Wielkiej”,
Między Słowami 2014, ISBN 978-83-240-2599-2, stron 480
Do historii przeszła jako Katarzyna Wielka, Caryca,
Imperatorowa. Gdy przyszła na świat, nazywała się Zofia Fryderyka Augusta
Anhalt-Zerbst, ale pod takim imieniem nikt jej nie pamięta. Miała czternaście
lat, gdy przybyła do Rosji na zaproszenie carycy Elżbiety Piotrowny, a jej losy
zostały przesądzone: miała poślubić przyszłego władcę imperium, Piotra III. Od
tej pory nic nie było już tak, jak do tej pory. Młodziutka Zofia przestała
należeć sama do siebie, każdy jej krok był śledzony, a później komentowany.
Dwór i cały naród oczekiwał od niej w zasadzie tylko jednego: dziedzica,
następcy tronu.
Ewa Stachniak, polska pisarka od kilku dekad mieszkająca w
Kanadzie, oddaje nam do rąk drugą powieść historyczną, poświęconą carycy Rosji.
Pierwszej z nich – „Katarzyna Wielka. Gra o władzę” – nie miałam jeszcze okazji
czytać, choć tyle już czeka na półce, ale z tego co wiem, pisana jest z
perspektywy służącej władczyni i jej osobistego szpiega. W „Cesarzowej nocy”
narratorką jest sama Katarzyna, która u schyłku życia oddaje się wspomnieniom,
począwszy od przyjazdu na dwór Elżbiety, swojej poprzedniczki na carskim
tronie. Taka koncepcja fabuły pozwala nam skupić się całkowicie na samej Jej
Wysokości, na jej uczuciach i emocjach, jakie wywoływali w niej inni. Może to
zbyt daleko idące określenie, ale powiedziałabym, że „Cesarzowa...” to powieść
drogi, oczywiście drogi, jaką przebyła młoda księżniczka; ścieżki, na którą raz
wkroczyła, by znaleźć się na kartach historii. Mamy niebywałą szansę śledzić
każdy etap tej życiowej podróży, ewolucji, która stała się udziałem Zofii
Anhalt-Zerbst. I choć jest to fikcja literacka, to należy pamiętać, że
Stachniak opierała się na biografiach Katarzyny, więc istnieje duże
prawdopodobieństwo, moim zdaniem, że tak właśnie mogło to wszystko wyglądać.
Autorce udała się jeszcze jedna rzecz: jej tytułową postać
można polubić, choć Polakom Katarzyny Wielka nie może kojarzyć się dobrze.
Jednak Ewa Stachniak sportretowała ją z wyczuciem i na tyle intrygująco, że ja
osobiście przywiązałam się do Katarzyny. Może dlatego, że skoncentrowałam się
na bohaterce przede wszystkim jako na kobiecie? Widzimy ją w nieszczęśliwym
małżeństwie, a potem rozkwitającą w miłości do Potiomkina. Widzimy może
nieczułą matkę, przelewającą na syna obrzydzenie do męża, ale pełną troski
babkę. W każdym razie dzięki tej powieści nabiera się sympatii i zrozumienia
dla carycy, choć brzmi to trochę nie na miejscu...
„Cesarzowa nocy” nie pozwala się nudzić. Akcja płynie
wartko, bo też zmieścić jedno tak obfite w wydarzenia, ludzi i wrażenia życie w
jednym tomie, na pewno nie było sprawą łatwą. Ewa Stachniak postawionemu przed
sobą zadaniu podołała jednak w sposób znakomity, pozostaje mi więc tylko
zachęcić do lektury jej powieści, by spróbować spojrzeć z innego nieco punktu
widzenia na srogą i surową Imperatorową Rosji.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Panu Tomaszowi z
Wydawnictwa Znak.
Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Grunt to okładka”,
„Polacy nie gęsi”.
Najbardziej cieszy mnie fakt, że „Cesarzowa nocy” nie pozwala się nudzić. W takim razie być może dam jej szansę poznania, ale niczego nie obiecuję.
OdpowiedzUsuńCzasy niewspółczesne, czyli nie Twoje klimaty, ale mam nadzieję, że kiedyś się skusisz;)
UsuńNiewiele wiem o Katarzynie Wielkiej, dlatego książkę chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńBo pewnie większość z nas patrzy na nią tylko jak na zaborcę.
UsuńPrzekonałaś mnie swoją recenzją, a do tego okładka jest urocza.
OdpowiedzUsuńMiło mi to czytać:)
UsuńMam ten tytuł w planach jak tylko pojawił się na stronie wydawnictwa. Chyba minął mi okres, że historia to było dla mnie zło konieczne - teraz uzupełniam braki.
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja, im więcej pochłaniam publikacji historycznych, tym mam na nie jeszcze większy apetyt;)
UsuńMnie Katarzyna Wielka właśnie nie kojarzy się zbyt dobrze, więc ta książka może być ciekawym doświadczeniem.
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, że tak właśnie się stanie;)
UsuńMoja mama czytała coś tej autorki (ale nie jestem pewna, czy to był akurat ten tytuł) i gorąco mi ją polecała. To jeszcze nie jest tematyka, do której mnie mocno ciągnie, ale powoli, pod wpływem recenzji, zaczynam się zastanawiać, czy się jej bliżej nie przyjrzeć.
OdpowiedzUsuńMa coś w sobie styl tej pisarki, bo "Ogród Afrodyty" też mi się bardzo podobał:)
UsuńCzytałam poprzednią książkę autorki o Katarzynie Wielkiej byłam zachwycona. Jedyne czego mi brakowało, co uznałam za wadę, to fakt, że tekst skończył się w najciekawszym momencie - dojścia carycy do władzy. Jestem naprawdę szczęśliwa, że autorka zdecydowała się kontynuować historię i mam nadzieję, że "Cesarzowa nocy" już niebawem wpadnie w moje ręce. :)
OdpowiedzUsuńHm, no to powiem Ci, że nie wiem, jak odbierzesz tę część, bo tu mamy całe jej panowanie, ale zaczyna się od samego początku, od jej przyjazdu do Rosji. Nie czytałam tej wcześniejszej, ale spotkałam się w recenzjach ze stwierdzeniem, że ta retrospekcja czasowa jest za długa, że połowę książki stanowi przypomnienie poprzedniej.
Usuń