wtorek, 27 maja 2014

Katarzyna Bonda "Pochłaniacz"



Katarzyna Bonda „Pochłaniacz”, Muza 2014, ISBN 978-83-7758-688-4, stron 672

Sasza Załuska jest samotną matką i profilerką. Do tej pory zajmowała się pisaniem doktoratu w Centrum Badań Psychologii Śledczej na Uniwersytecie w Huddersfield pod kierunkiem profesora Toma Abramsa. To między innymi z jego powodu chciała wrócić do Polski, bała się tego, jak dalej rozwinie się ich relacja. Profilowanie geograficzne przestało ją pasjonować, więcej serca miała do badania narracji życiowych przestępców. Był jeszcze jeden argument za powrotem do kraju: chciała, żeby jej sześcioletnia córka miała rodzinę: babcię, kuzynki, ciotki, a nie tylko samą matkę. Siedem lat życia na obczyźnie zmieściło się w siedmiu małych kontenerkach, które wraz z nimi przyleciały; reszta, popakowana starannie w pudła, została, na skutek decyzji podjętej w ostatniej chwili.

Po szybkim wyjeździe, w kraju równie szybko otrzymuje zlecenie. Śledztwo w sprawie zabójstwa celebryty piosenkarza, autora jednego hitu, zatacza coraz szersze kręgi, a kolejne tropy wiodą do lat dziewięćdziesiątych i trójmiejskiej mafii, którą kiedyś rządził Słoń, obecnie jubiler-rencista i przykładny biznesmen. Jaki związek z dochodzeniem ma najsłynniejszy nadmorski ksiądz? Czy tekst piosenki kryje coś więcej? Czy da się znaleźć sprawcę zbrodni, gdy jedynym jego śladem jest zapach pozostawiony na miejscu morderstwa? Z czym boryka się Sasza i czy jej przeszłość znów da o sobie znać?

To moje trzecie spotkanie z twórczością Katarzyny Bondy. Najpierw poznałam „Sprawę Niny Frank”, a całkiem niedawno jej publikację dokumentalną, „Polskie morderczynie”. Obydwie książki utwierdzały mnie w przekonaniu, że na nazwisko „Bonda” trzeba zwracać baczną uwagę, bo jest gwarantem doskonałej jakości, a tej nie warto sobie odmawiać. Nie inaczej jest z „Pochłaniaczem”, pierwszym z serii czterech tomów poświęconych Saszy Załuskiej, która należy do tego typu bohaterów, jaki lubię: inteligentna, dociekliwa, pewna siebie na zewnątrz, a jednocześnie zmagająca się z własnymi demonami i bolesną przeszłością. W śledztwo zostaje wkręcona przez mężczyznę podającego się za właściciela klubu, w którym dojdzie do morderstwa i kobieta nie spocznie, dopóki nie dojdzie do prawdy i nie upewni się, o co tak naprawdę chodzi w tej pogmatwanej łamigłówce.   

No właśnie, łamigłówka. Chciałoby się powiedzieć kolokwialnie: ależ ta kobieta ma głowę! Wykreować tak skomplikowaną zagadkę, połączyć tyle nitek wątków i postaci, z których każda ma swoje wyraziste ja; kluczyć, mieszać – do tego trzeba mieć naprawdę wielki talent. I Katarzyna Bonda go ma. Co wydawało mi się, że właśnie rozjaśniła mi się kolejna część fabuły i że ogarniam całość intrygi, pojawiały się następne wskazówki, rujnujące mój dotychczasowy tok myślenia. Ale to oczywiście największa zaleta – z samych zalet – tej powieści: nie ma chyba nic gorszego w kryminale, niż brak choćby szczypty napięcia, domysły już na dzień dobry, jakie może być zakończenie i narastająca pewność, kto zabił. Przewrotności zabiegu, jaki zastosowała pisarka, nie spodziewałam się wcale, więc tym większe było moje zaskoczenie. I oczywiście ochota na więcej, bo musicie również wiedzieć, że te ponad sześćset stron czyta się jakby samo – tu absolutnie nie ma miejsca na nudę, akcja ani trochę nie zwalnia tempa, a działania Saszy pochłaniają bez reszty i nie pozwalają skupić myśli na czymś innym, nawet po odłożeniu książki.

Wspominanych pozytywów „Pochłaniacza” jest bez liku. Znakomicie odwzorowane realia każdego środowiska, jakie Bonda bierze na warsztat, a wśród nich nagminne układy i korupcja; konstrukcja intrygi i prowadzonego śledztwa; wykorzystanie osmologii – dla mnie całkowita nowość – zaprezentowanie eksperymentów z nią związanych i wyjaśnienie, czym jest tytułowy pochłaniacz; profil stworzony przez Załuską, zgrabnie łączący wszystkie zgromadzone dowody; a do tego błyskotliwe dialogi i lekki, niewymuszony styl. Podsumowując, najnowsza powieść Katarzyny Bondy jest z gatunku tych, o których nie ma się co rozpisywać, ją po prostu koniecznie trzeba przeczytać. To niesamowita gratka nie tylko dla miłośników kryminałów.       

Za egzemplarz recenzencki, przekazany przez Wydawnictwo Muza, dziękuję Pani Darii Bednarek z Business & Culture.

http://muza.com.pl/kryminal/1729-pochlaniacz-9788377586884.html


Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”

26 komentarzy:

  1. Dla mnie ta książka, to tzw. "must have". Na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nie zapoznałam się z twórczością autorki, ale to zapewne kwestia czasu :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym teraz chciała poznać inne książki autorki:)

      Usuń
  3. Widzę, że dobry zakup zrobiłam na Targach Książki

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam jeszcze książek tej Autorki, ale widzę, że koniecznie muszę to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie to dobre słowo w tym przypadku;)

      Usuń
  5. Już recenzja Florystki u Agnieszki zachęciła mnie do sięgnięcia po coś Bondy, a teraz jeszcze Ty robisz mi smaczka. Ładnie to tak? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pocieszenie Ci powiem, że ja "Florystki" też jeszcze nie znam;)

      Usuń
  6. Książka już czeka na mojej półce. Bardzo się cieszę, że to tak dobry kryminał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że lektura dostarczy Ci równie udanych wrażeń, jak mnie:)

      Usuń
  7. Kusi mnie ,,Pochłaniacz". Ostatnio zapałałam pozytywnymi uczuciami do kryminałów i do tego przyznam bez bicia, że lubię opasłe tomiszcza, a to prawie 700 stron tak ładnie puszcza do mnie oczko. Ech, skoro trzeba koniecznie przeczytać, to ja się nie wzbraniam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. mam na nią ochotę :) Myślę, że książka jest dla mnie w sam raz :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę przyznać, że ogromnie mnie kusi ta książka, ale jednocześnie czuje przed nią pewne, być może nieuzasadnione obawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedząc, jakie czytasz kryminały, Krysiu, myślę, że obawy są zupełnie bezpodstawne:)

      Usuń
  10. W książkach Bondy przerażająca jest dla mnie liczba stron;D ja ostatnimi czasy jakoś nie mam kiedy czytać, to znaczy skupić się na tym wspaniałym zajęciu, bo ciągle coś albo ktoś mnie odrywa. Jak widzę tak obszerne książki to sobie już na starcie odpuszczam,,ajjj:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wiesz, jak akcja wciąga, to strony same lecą;)

      Usuń
  11. Zamorduję Cię (chociaż tak naprawdę tego nie chcę :D), bo przez Ciebie (albo dzięki Tobie) moja lista książek do przeczytania się wydłuża. Stwierdziłam, że nie będę nic dopisywać, tylko po prostu brać od Ciebie tytuły w ciemno. Z każdą kolejną książką, którą prezentujesz, mam ochotę rzucić wszystko, iść ją kupić i tylko czytać, więc przestań kusić! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D ajć, nie pomyślałabym nigdy, że mogę wzbudzać takie niecne instynkty;)
      Kasiu, ale jak mogę przestać kusić, jak same świetne książki ostatnio mi się trafiają, toż to się nie da inaczej;)

      Usuń
  12. Mam na nią ogromną ochotę, jest w bardzo moim gatunku

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.