piątek, 2 maja 2014

Anne Brontë "Agnes Grey"



Anne Brontë „Agnes Grey”, MG 2012, ISBN 978-83-7779-082-3, stron 240

Agnes Grey jest córką duchownego, który ma pod opieką niewielką parafię gdzieś na północy Anglii. Jej matka, jeśli chodzi o majątek i zasoby finansowe, popełniła mezalians, poślubiając ubogiego pastora, jednak nigdy tego nie żałowała, tworząc z nim zgodny i szczęśliwy związek. Swoje córki, Agnes i starszą Mary, wychowywali w pogodnej atmosferze, nie szczędząc im troski i miłości. Gdy jednak tracą całe oszczędności, a ich sytuacja materialna coraz bardziej się pogarsza, Agnes postanawia pomóc. Choć matka i siostra starają się ją oszczędzać, traktując trochę jak małe dziecko, dziewczyna postanawia zostać guwernantką, na początku dzieci młodszych.
Zamieszkuje w domu państwa Bloomfieldów, a jej najstarszy podopieczny nie ma jeszcze dziesięciu lat. Szybko okaże się jednak, że zasady i przekonania dziewczyny mają się nijak do krnąbrnych osobowości tych „niewinnych, słodkich maleństw”, jakim chce je widzieć ich matka. Wobec braku wsparcia ze strony swoich pracodawców, Agnes przenosi się do innej rodziny, państwa Murray, którzy mieszkają znacznie dalej od jej domowników. Tym razem jej uczniowie są starsi, dwaj bracia po roku, ku uciesze Agnes, wyjeżdżają do szkół z internatem; pozostają tylko Rozalia i Matylda, pierwsza niezbicie przekonana o własnym uroku, któremu nikt nie jest w stanie się oprzeć, druga swoimi zainteresowaniami i słownictwem odbiegająca od wizerunku młodej damy. Czy pracując dla nowych państwa, Agnes zdoła spełnić się w swojej pasji i misji, jaką jest nauczanie? Czy odnajdzie drogą wiodącą do osobistego szczęścia?

„Agnes Grey” to dzieło, które wyszło spod pióra jednej z genialnych sióstr Brontë. Po pierwszym spotkaniu z Charlotte, którym była lektura „Profesora”, tym razem postanowiłam poznać styl Anne. I już na wstępie powiem, że jestem nim oczarowana (więc chyba już wiem, którą powieść przeczytam w następnej kolejności). Choć „Wichrowymi Wzgórzami” autorstwa Emily zachwycam się już od parunastu lat, ciągle na nowo, a i „Profesor” miał swój niezaprzeczalny wdzięk, to jednak „Agnes Grey” czytało mi się najlepiej, lekko i potoczyście. I mimo że tak jak w tamtych utworach, nie można mówić o nadmiarze akcji, to jednak nie mogłam się od niego oderwać.

Oczywiście największe znaczenie ma tutaj przebieg fabuły, a zwłaszcza sylwetki bohaterów. Zostały one zbudowane na zasadzie kontrastu między „tymi dobrymi”, a „tymi złymi”. Łatwo można wysnuć wniosek, że ówczesne warstwy uprzywilejowane były przekonane o swojej wyższości i byciu tą najwartościowszą tkanką społeczeństwa, co niekoniecznie było zgodne z prawdą. Z tym, że ci bogatsi znajdują się w lepszej sytuacji, nie jest trudno się pogodzić, ponieważ tak było, jest i będzie, ale ich powieściowe zachowanie mocno irytuje. I tym, co bulwersuje najmocniej, jest sposób wychowywania dzieci, przedstawiony na kartach książki. Choć nawet nie wiem, czy słowo „wychowywanie” jest adekwatne w tym kontekście, bardziej pasuje mi „chowanie”, czy wręcz „hodowanie” – bo skoro już te dzieci są, to trzeba się nimi jakoś zająć i doprowadzić je do dorosłości, a jak – to ma już mniejsze znaczenie. Złośliwość, mściwość, okrucieństwo, kłamstwa na każdym kroku, to tylko niektóre z cech, jakimi dysponowali panicz i panienka Bloomfield, ale w gruncie rzeczy to „przecież dobre i grzeczne dzieci”, tak, bardzo dobre... Panny Murray nie były lepsze, choć te, zwłaszcza Rozalia, drażniły swoim podejściem do otoczenia, mianowicie swoją pewnością, że są zjawiskiem niepowtarzalnym, wokół którego kręci się cały świat i guwernantka ma być zachwycona możliwością wysłuchania relacji z udziału w kolejnym balu, gdzie błyszczała tylko ona, czy z rozwijającego się flirtu.

I w tym wszystkim, świecie hipokryzji i obłudy wielkich państwa, znalazła się biedna Agnes, inaczej wychowana, lekko naiwna idealistka, wierząca, że wystarczy stawiać się na miejscu dzieci, by zdobyć sobie ich wdzięczność, zaufanie i wierność. Ale gdzie tam. Choć starała się być konsekwentna , jej postępowanie rzadko dawało radę skruszyć opór wychowanków; dodatkowo nie miała możliwości egzekwowania dyscypliny, a środki nacisku także były mocno ograniczone, z uwagi na podejście rodzicieli, m. in. to, że dzieci absolutnie nie mogą się przemęczać. Można się zżymać, jak często Agnes dawała sobą pomiatać, można się buntować, ale natychmiast przychodzi otrzeźwienie, bo po pierwsze, posada była dla niej niezwykle ważna z uwagi na finanse, a po drugie, praca guwernantki była jedyną szansą dla młodej, niezamężnej kobiety chcącej zarabiać. I nie wolno też zapominać, że dla Agnes nauczanie innych było pasją, pojawiają się wzmianki, jak ciągle sama się dokształcała, dużo czytała i nie spoczywała na laurach. Tak zaprezentowany obraz społeczeństwa dziewiętnastowiecznego może szokować tym bardziej, że książkę oparła autorka na bazie własnych przeżyć i doświadczeń.

„Agnes Grey” to w moim odczuciu powieść fantastyczna. Losy młodej dziewczyny skonfrontowanej ze światem bogaczy na pewno na długo zostaną w mojej pamięci, przywołując refleksje, jak wiele człowiek jest w stanie znieść, by zachować niezależność. Jeśli ktoś chce rozpocząć swoją przygodę z twórczością wybitnych sióstr Brontë, moim zdaniem „Agnes Grey” będzie idealna na pierwszy raz, to strzał w dziesiątkę.     

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu MG.

http://www.wydawnictwomg.pl/agnes-grey/


Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Czytamy powieści obyczajowe”.

30 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem, jak będzie Ci się ją czytało:)

      Usuń
  2. Mam ją w planach, obawiam się niestety, że nie najbliższych :(

    OdpowiedzUsuń
  3. A tej książki właśnie nie czytałam. Muszę nadrobić zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale z całością dzieł sióstr i tak chyba jesteś do przodu:)

      Usuń
  4. Wiele osób narzeka na tę książkę, że jest bardzo słaba itp. ale mnie się baaardzo podobała. Jeśli nie czytałaś "Lokatorki" to jak najszybciej to zrób, bo Anne pisze naprawdę rewelacyjnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dlatego zdziwiły mnie odrobinę niektóre recenzje, bo ja też jestem zachwycona:) I właśnie "Lokatorkę" miałam na myśli, pisząc, co przeczytam w następnej kolejności:)

      Usuń
    2. Tak właśnie myślałam, ale nie byłam pewna :p Koniecznie to zrób. Moim zdaniem jedna z najlepszych książek Sióstr :-)

      Usuń
    3. Mój apetyt na nią wzrasta pod wpływem Twoich słów:)

      Usuń
  5. Nie mogę jakoś przekonać się do twórczości Brontë, gdyż wydaje mi się, że to ,,wyższa półka'', więc nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krysiu, mnie też się tak wydaje, ale gwarantuję Ci, że tę czyta się bardzo dobrze:)

      Usuń
  6. Bardzo irytowała mnie główna bohaterka... ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam jeszcze żadnej książki sióstr Bronte, ale jakoś mnie nie ciągnie - może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że tak, do klasyki trzeba jakoś dojrzeć;)

      Usuń
  8. Oj na pewno się skuszę. Czytałam jedną książkę jednej z sióstr Bronte i jestem zadowolona ;>

    OdpowiedzUsuń
  9. "Agnes Grey" rozpoczęło moją przygodę (jak na razie bardzo skromną, ale jednak ;-)) z twórczością sióstr Bronte. Mimo tego, iż powieść jest w zasadzie pozbawiona jakiejkolwiek akcji, to jednak ma w sobie ten nieopisany urok. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobne zdanie, choć wydaje mi się też, że jednak w "Agnes Grey" było więcej akcji, niż np. w "Profesorze" pióra Charlotte.

      Usuń
  10. Zwracam uwagę na te książki, ale jeszcze żadnej nie miałam okazji przeczytać. Pozostaje mi mieć nadzieję, że to się zmieni ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sobie dawkuję i myślę, że to dobre podejście;)

      Usuń
  11. Niestety jeszcze przede mną, ale na 100% kiedyś przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym chciała w tym roku poznać wszystkie dzieła sióstr, zobaczymy, co wyjdzie z tych założeń;)

      Usuń
  12. Mam zamiar kupić sobie przynajmniej jedną książkę autorstwa którejkolwiek z sióstr Bronte podczas najbliższych Targów Książki w Warszawie. ,,Agnes Grey" ciekawi mnie najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baw się dobrze na Targach:) I mam nadzieję, że zdasz relację;)

      Usuń
  13. Uwielbiam siostry Bronte - sama niedawno czytałam "Vilette" i jestem zachwycona. "Agnes Gray" jest następna w kolejce!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja "Vilette" zostawię sobie chyba na sam koniec;)

      Usuń
  14. Będę polować na tę książkę :))

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.