Anna M. Brengos „Scenariusz z życia”, Nasza Księgarnia 2014,
ISBN 978-83-10-12577-4, stron 288
„Życie nie teatr, lecz bez prób premiera, najważniejsze, że
grasz ją tu”*. Porównując nasz byt do filmu stwierdzamy, że jest podobnie, w
większości przypadków dubli nie przewidziano. Ale tylko od nas zależy, w jakim
filmie jesteśmy obsadzeni i czy jest nam z tym dobrze. A w jakiej roli
występujesz Ty? Bo Marta pracuje jako pedagog szkolny oraz zajmuje się domem,
nie tylko własnym, bo częściowo także córki, opiekując się wnukiem, gdy jedyna
latorośl o to poprosi. A właściwie nie tyle poprosi, co zażąda, bo przecież cóż
lepszego Marta ma do roboty, niż odebrać dziecko z kolejnych dodatkowych zajęć?
Przecież – według Ewy – matka nie ma własnego życia. Nie da się ukryć, że
kobieta daje sobie wchodzić na głowę i łatwo ulega prośbom czy perswazjom
innych. Ale i na nią przyjdzie czas, czas na bunt i ćwiczenia z asertywności.
Rola kury domowej, babci i wykorzystywanego pracownika właśnie się wyczerpuje.
Pisałam już niedawno, że seria „Babie lato” należy do moich
ulubionych. „Scenariusz z życia” Anny M. Brengos idealnie wpisuje się w jej
charakterystykę, ponieważ pod okryciem cudownie lekkiej, odprężającej i
relaksującej, sukienki, kryje coś więcej, mianowicie proste przesłanie, że
nawet jeśli wydaje nam się, iż nasz uporządkowany świat właśnie legł w gruzach,
to za następnym zakrętem czekać nas może niespodzianka od losu. A z każdej
sytuacji można wynieść coś dla siebie i znaleźć jej jasne strony. Martę
zdradził mąż i chociaż nie jest jej łatwo przekreślić tyle lat związku, to cóż
innego może zrobić, niż pogodzić się z nowym układem, skoro wiarołomny ich
stażem małżeńskim na pewno się nie kierował? Zresztą, nie oszukujmy się, jakość
ich pożycia daleka była od sielanki. Zalewanie się rzewnymi łzami dzień w dzień
nie jest w stylu Marty, a czas do tej pory spędzany na gotowaniu, sprzątaniu i
prasowaniu Bogusiowych koszul – zwłaszcza rękawów bez kantów – może wreszcie
przeznaczyć na coś innego, jak choćby spacer z kijami z przyjaciółką. I jak się
tak głębiej zastanowić, to mężczyzna nie jest warunkiem koniecznym do pełni
szczęścia, a już zwłaszcza taki egzemplarz jak Boguś.
Ważne jest również to, że naprawdę żadną przeszkodą w
zaczynaniu wszystkiego od nowa nie jest wiek, bo nieistotne, ile pokazuje
metryka, ważne jest, na ile my sami się czujemy. Inną poruszaną kwestią jest
także relacja między rodzicem, a dorosłym dzieckiem. Szczerze mówiąc, to mocno
drażniła mnie córka Marty. Nie twierdzę, że babcia ma się w ogóle nie zajmować
wnukiem, ale spychanie wszystkich obowiązków z nim związanych na matkę, stało
się Ewy specjalnością. W tym zakresie Marta również będzie mogła sprawdzić w
praktyce swoją nowo odkrytą niezależność.
Poczucie humoru Anny M. Brengos zapewnia sporą dawkę
uśmiechu w trakcie czytania. Mnie osobiście najbardziej przypadła do gustu
postać pana dyrektora. To ten bohater bawił mnie szczególnie i z radością
witałam te epizody, w których się pojawiał.
„Scenariusz z życia” to bardzo sympatyczna i wielce
optymistyczna lektura, która w deszczowe dni zapewni słoneczny nastrój. Może
jej fabuła nie jest specjalnie odkrywcza, bo zaczyna się dość schematycznie, od
mężowskiej zdrady, ale już dalszy rozwój akcji udowadnia, że autorka miała
świetny pomysł na swoich bohaterów oraz w pełni wykorzystała swój potencjał,
którym jest posługiwanie się barwnym językiem, poczucie humoru i umiejętność
kreowania ciekawych zdarzeń. Podobało mi się także to, że Anna M. Brengos wątki
pozostawiła otwarte, dając sobie niejako furtkę do kontynuacji, którą chętnie
widziałabym na swojej półce.
(* „Przejrzyj”, wykonanie Anna Maria Jopek, słowa polskie
Marcin Kydryński).
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Nasza
Księgarnia.
Myślę, że chętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńZachęcam, warto;)
UsuńObecnie mam właśnie ,,fazę'' na ciepłe, optymistyczne powieści, dlatego z przyjemnością poznam powyższą pozycję, gdyż je fabuła oraz twoja recenzja wzbudziły moje zainteresowanie.
OdpowiedzUsuńO, to na taki nastrój ta powieść będzie idealna:)
UsuńPoczątek jest rzeczywiście banalny, ale dalej czuję potencjał.
OdpowiedzUsuńDobrze czujesz:)
UsuńA ja głupia odpuściłam tę książkę...
OdpowiedzUsuńNie potwierdzę, żeś głupia, bo to nieładnie by było, ale możesz żałować;)
UsuńZainteresowałaś mnie, muszę przyznać. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się;)
UsuńA ja już z niecierpliwością czekam na swój egzemplarz:) I właśnie takie ciepłe i optymistyczne powieści lubię najbardziej:)
OdpowiedzUsuńWięc na pewno będziesz zadowolona z lektury:)
UsuńPodoba mi się. Mam jeden tytuł z tej serii już za sobą i widzę, że warto sięgnąć po inne tytuły.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto! :)
UsuńCzasem szkoda, że nie można zrobić w życiu, tak jak w przypadku filmu dubla.
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się optymistycznie, myślę, że polubiłabym Martę już po jej metamorfozie :)
Zgadzam się, czasem przydałaby się taka możliwość;)
UsuńMartę można polubić już od początku, nie trzeba nawet czekać na metamorfozę;)
Zapisuję tytuł i będę go szukać w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńOby pojawiła się szybko;)
Usuń