Katarzyna Bonda „Pochłaniacz”, Muza 2014, ISBN
978-83-7758-688-4, stron 672
Sasza Załuska jest samotną matką i profilerką. Do tej pory
zajmowała się pisaniem doktoratu w Centrum Badań Psychologii Śledczej na
Uniwersytecie w Huddersfield pod kierunkiem profesora Toma Abramsa. To między
innymi z jego powodu chciała wrócić do Polski, bała się tego, jak dalej
rozwinie się ich relacja. Profilowanie geograficzne przestało ją pasjonować,
więcej serca miała do badania narracji życiowych przestępców. Był jeszcze jeden
argument za powrotem do kraju: chciała, żeby jej sześcioletnia córka miała
rodzinę: babcię, kuzynki, ciotki, a nie tylko samą matkę. Siedem lat życia na
obczyźnie zmieściło się w siedmiu małych kontenerkach, które wraz z nimi
przyleciały; reszta, popakowana starannie w pudła, została, na skutek decyzji
podjętej w ostatniej chwili.
To moje trzecie spotkanie z twórczością Katarzyny Bondy.
Najpierw poznałam „Sprawę Niny Frank”, a całkiem niedawno jej publikację
dokumentalną, „Polskie morderczynie”. Obydwie książki utwierdzały mnie w
przekonaniu, że na nazwisko „Bonda” trzeba zwracać baczną uwagę, bo jest
gwarantem doskonałej jakości, a tej nie warto sobie odmawiać. Nie inaczej jest
z „Pochłaniaczem”, pierwszym z serii czterech tomów poświęconych Saszy
Załuskiej, która należy do tego typu bohaterów, jaki lubię: inteligentna,
dociekliwa, pewna siebie na zewnątrz, a jednocześnie zmagająca się z własnymi
demonami i bolesną przeszłością. W śledztwo zostaje wkręcona przez mężczyznę
podającego się za właściciela klubu, w którym dojdzie do morderstwa i kobieta
nie spocznie, dopóki nie dojdzie do prawdy i nie upewni się, o co tak naprawdę
chodzi w tej pogmatwanej łamigłówce.
No właśnie, łamigłówka. Chciałoby się powiedzieć
kolokwialnie: ależ ta kobieta ma głowę! Wykreować tak skomplikowaną zagadkę,
połączyć tyle nitek wątków i postaci, z których każda ma swoje wyraziste ja;
kluczyć, mieszać – do tego trzeba mieć naprawdę wielki talent. I Katarzyna
Bonda go ma. Co wydawało mi się, że właśnie rozjaśniła mi się kolejna część
fabuły i że ogarniam całość intrygi, pojawiały się następne wskazówki,
rujnujące mój dotychczasowy tok myślenia. Ale to oczywiście największa zaleta –
z samych zalet – tej powieści: nie ma chyba nic gorszego w kryminale, niż brak
choćby szczypty napięcia, domysły już na dzień dobry, jakie może być
zakończenie i narastająca pewność, kto zabił. Przewrotności zabiegu, jaki
zastosowała pisarka, nie spodziewałam się wcale, więc tym większe było moje
zaskoczenie. I oczywiście ochota na więcej, bo musicie również wiedzieć, że te
ponad sześćset stron czyta się jakby samo – tu absolutnie nie ma miejsca na
nudę, akcja ani trochę nie zwalnia tempa, a działania Saszy pochłaniają bez
reszty i nie pozwalają skupić myśli na czymś innym, nawet po odłożeniu książki.
Wspominanych pozytywów „Pochłaniacza” jest bez liku.
Znakomicie odwzorowane realia każdego środowiska, jakie Bonda bierze na
warsztat, a wśród nich nagminne układy i korupcja; konstrukcja intrygi i
prowadzonego śledztwa; wykorzystanie osmologii – dla mnie całkowita nowość –
zaprezentowanie eksperymentów z nią związanych i wyjaśnienie, czym jest
tytułowy pochłaniacz; profil stworzony przez Załuską, zgrabnie łączący
wszystkie zgromadzone dowody; a do tego błyskotliwe dialogi i lekki,
niewymuszony styl. Podsumowując, najnowsza powieść Katarzyny Bondy jest z
gatunku tych, o których nie ma się co rozpisywać, ją po prostu koniecznie
trzeba przeczytać. To niesamowita gratka nie tylko dla miłośników
kryminałów.
Za egzemplarz recenzencki, przekazany przez Wydawnictwo
Muza, dziękuję Pani Darii Bednarek z Business & Culture.
Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”
Dla mnie ta książka, to tzw. "must have". Na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńNie jestem tym zaskoczona:P
UsuńJeszcze nie zapoznałam się z twórczością autorki, ale to zapewne kwestia czasu :))
OdpowiedzUsuńJa bym teraz chciała poznać inne książki autorki:)
UsuńWidzę, że dobry zakup zrobiłam na Targach Książki
OdpowiedzUsuńBardzo dobry!
UsuńNie znam jeszcze książek tej Autorki, ale widzę, że koniecznie muszę to zmienić.
OdpowiedzUsuńKoniecznie to dobre słowo w tym przypadku;)
UsuńJuż recenzja Florystki u Agnieszki zachęciła mnie do sięgnięcia po coś Bondy, a teraz jeszcze Ty robisz mi smaczka. Ładnie to tak? ;)
OdpowiedzUsuńNa pocieszenie Ci powiem, że ja "Florystki" też jeszcze nie znam;)
UsuńKsiążka już czeka na mojej półce. Bardzo się cieszę, że to tak dobry kryminał.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że lektura dostarczy Ci równie udanych wrażeń, jak mnie:)
UsuńKusi mnie ,,Pochłaniacz". Ostatnio zapałałam pozytywnymi uczuciami do kryminałów i do tego przyznam bez bicia, że lubię opasłe tomiszcza, a to prawie 700 stron tak ładnie puszcza do mnie oczko. Ech, skoro trzeba koniecznie przeczytać, to ja się nie wzbraniam :)
OdpowiedzUsuńNie wzbraniaj się, absolutnie nie warto;)
Usuńmam na nią ochotę :) Myślę, że książka jest dla mnie w sam raz :)
OdpowiedzUsuńPolecam mocno:)
UsuńMuszę przyznać, że ogromnie mnie kusi ta książka, ale jednocześnie czuje przed nią pewne, być może nieuzasadnione obawy.
OdpowiedzUsuńWiedząc, jakie czytasz kryminały, Krysiu, myślę, że obawy są zupełnie bezpodstawne:)
UsuńW książkach Bondy przerażająca jest dla mnie liczba stron;D ja ostatnimi czasy jakoś nie mam kiedy czytać, to znaczy skupić się na tym wspaniałym zajęciu, bo ciągle coś albo ktoś mnie odrywa. Jak widzę tak obszerne książki to sobie już na starcie odpuszczam,,ajjj:/
OdpowiedzUsuńAle wiesz, jak akcja wciąga, to strony same lecą;)
UsuńZamorduję Cię (chociaż tak naprawdę tego nie chcę :D), bo przez Ciebie (albo dzięki Tobie) moja lista książek do przeczytania się wydłuża. Stwierdziłam, że nie będę nic dopisywać, tylko po prostu brać od Ciebie tytuły w ciemno. Z każdą kolejną książką, którą prezentujesz, mam ochotę rzucić wszystko, iść ją kupić i tylko czytać, więc przestań kusić! :D
OdpowiedzUsuń:D ajć, nie pomyślałabym nigdy, że mogę wzbudzać takie niecne instynkty;)
UsuńKasiu, ale jak mogę przestać kusić, jak same świetne książki ostatnio mi się trafiają, toż to się nie da inaczej;)
Mam na nią ogromną ochotę, jest w bardzo moim gatunku
OdpowiedzUsuńMiło mi to czytać;)
UsuńSkusiłabym się.
OdpowiedzUsuńNamawiam:)
Usuń