Joanna Sykat „Jesteś tylko mój”, Replika 2013, ISBN
978-83-7674-180-2, stron 220
„Życie tworzy często najbardziej absurdalne scenariusze, w
które jednak nie uwierzy nikt, kto nie był ich bohaterem” (str. 148). Taki
właśnie nieprawdopodobny przypadek połączył Nataszę, Krzysztofa i Renatę. Ci
pierwsi poznali się na kursie tańca. Szybko okazało się, że nie tylko doskonałe
zgranie we wspólnie tańczonej rumbie ich łączy. I choć byli sobie coraz bliżsi,
Natasza, związana wtedy z kimś innym i przekonana, że to jest jej przyszłość,
odepchnęła Krzysztofa.
Wagę i rozmiar swojej pomyłki pojęła błyskawicznie, a
dotarła ona do niej z pełną mocą, gdy spotkali się ponownie. Ale wtedy Krzysiek
miał już żonę i dziecko; to Renata dała mu spokój i stabilizację, których potrzebował.
Ale czym jest prawdziwa miłość, mocniejsze bicie serca, namiętność i
spełnienie, tego doświadczał tylko przy boku Nataszy. Uwikłali się w miłosny
trójkąt, w której Nataszy przypadła rola „tej drugiej”.
Trójkąt miłosny, zdrada małżeńska to motywy powszechnie
spotykane w literaturze, przede wszystkim tej, której odbiorcami są raczej
kobiety. Wydaje mi się, że trzeba mieć sporo odwagi, żeby sięgnąć po
problematykę, w której – w zasadzie – powiedziano i napisano już chyba
wszystko, a jeszcze wprowadzić do niej powiew świeżości wcale nie jest tak
łatwo. Ale Joannie Sykat udało się zrealizować to zadanie, udźwignęła je, nie
przerosło jej, i choć jej opowieść jest dość niewielkich rozmiarów, to zawarła
w niej mnóstwo materiału do przemyśleń.
W czasie lektury zastanawiałam się nad kondycją
współczesnych kobiet i mężczyzn. Na pierwszy plan wysunął mi się wniosek, że my,
kobiety, mamy w sobie siłę, o którą chyba same siebie nie podejrzewamy. Drzemie
ona w nas, czasem gdzieś głęboko ukryta, ale przychodzi czas, że się budzi.
Jesteśmy w stanie znieść bardzo wiele, ale prędzej czy później dojrzewamy do
tego, by powiedzieć stop, gdy życie zbyt mocno zaczyna nas uwierać. Spadają nam
klapki z oczu, które czasem staramy się podtrzymywać na siłę, niepotrzebnie, i
uświadamiamy sobie, co jest dla nas najważniejsze. Zaczynamy układać nową
hierarchię priorytetów, której podporządkowujemy nasze nowe „ja”. Potrzebne są
nam do tego zarówno codzienne radości, odkrywane ciągle na nowo, jak i
rozczarowania i porażki, po których mocniej doceniamy to, czym zostałyśmy
obdarowane.
Joanna Sykat prosto, ale z wdziękiem, pisze o macierzyństwie,
tym samotnym i rodzicielskim, o jego blaskach i cieniach. Nie funduje nam
lukrowanej bajeczki, jak to wraz z narodzinami potomka będzie już tylko
cudownie. Nie pisze też, że dziecko jest lekarstwem na wszystko, że może coś
naprawić, wywalczyć. Uświadamia jednak, jak ogromnym jest ono szczęściem i jak
wiele wnosi w nasz byt, jak nas ubogaca. Podsumowując całość, muszę przyznać,
że autorka wie, jak pisać o emocjach, żeby było pięknie, ale prawdziwie i
naturalnie, i żeby przykuć uwagę od pierwszej strony po ostatnią.
Dla potoczystości narracji nie bez znaczenia jest
naprzemienna relacja Nataszy i Renaty. Dwie kobiety, tak niejednolite; dwa
punkty widzenia, odmienne perspektywy i całkowicie różny odbiór tego samego
mężczyzny. Wspomnienia kochanki i pamiętnik żony pozwalają zajrzeć w głąb myśli
jednej i drugiej; dają nam możliwość bycia obserwatorami procesów, jakich każda
z nich doznawała. Ich przekazy splatają się ze sobą perfekcyjnie.
„Jesteś tylko mój” to słodko-gorzka opowieść o życiu, tak
bym ją opisała jednym zdaniem. Skłania do refleksji, wywołuje uśmiech, na pewno
nie pozostawia obojętnym, ponieważ jest prawdziwa. Taka historia mogłaby się
przecież wydarzyć w rzeczywistości.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Replika.
I znowu fajna książka, chciałabym ją przeczytać :))
OdpowiedzUsuńKrótka, ale fajna, zgadza się;)
UsuńDobrze że ją mam u siebie <3 Już niedługo przeczytam <33
OdpowiedzUsuńMiłej lektury zatem:)
UsuńBardzo pięknie napisałaś. Zwrócę uwagę na tę książkę:)
OdpowiedzUsuńO, dziękuję, miło, że tak uważasz, bo nie szło mi wcale to pisanie.
UsuńDzięki Twojej recenzji mam kolejną książkę do listy obowiązkowych do przeczytania! :) Lubię książki z dużą dawką emocji, a widzę że ta taka właśnie jest :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie emocji w niej nie brakuje:)
UsuńKorci mnie aby przeczytać tę książkę i chyba się wreszcie zdecyduje, bo tak pięknie o niej piszesz.
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe słowa:) Skuś się, nie powinnaś żałować:)
UsuńJuż podczas wznowienia książki zastanawiałam się nad nią, teraz wiem, że śmiało mogę sięgać i czytać :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że to wznowienie się pojawiło, bo dało szansę poznania tej ciekawej powieści;)
UsuńTa książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła :) Wydaje się, że o zdradzie napisano wszystko, ale tak jak piszesz, Joanna Sykat przemyciła do swojej książki odrobinę świeżości, która okazała się strzałem w dziesiątkę :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, niby temat oklepany, a jednak nie miałam wrażenia wtórności;)
UsuńDlatego też jestem ciekawa pozostałych utworów, które wyszły spod pióra Joanny Sykat :)
UsuńCzytałam "Wszystko dla Ciebie", ale chyba ta podobała mi się bardziej:)
UsuńMotyw trókąta i zdraty jest pasjonujący. Z jednej strony mamy osobę zdradzaną a z drugiej zatracającą namiętność. To temat, który wywołuje wiele emocji, bo każdy ma na ten temat swoje zdanie. Ja chętnie bym się zapoznała z tą książka
OdpowiedzUsuńOtóż to, to nigdy nie jest problem czarno-biały, zawsze są jakieś elementy szarości, dlatego fikcję literacką łatwiej ocenić, z rzeczywistością już tak łatwo nie jest.
UsuńCiekawi mnie przedstawienie takiego trójkąta i odbiór poszczególnych postaci.
OdpowiedzUsuńNie napisałam, jak oceniam Krzyśka, ale chyba można się tego domyślić;)
UsuńŚwietna recenzja, a książkę mam już napisaną na LC :)
OdpowiedzUsuńDzięki, miło mi;)
UsuńTa podwójna perspektywa i narracja bardzo mi się podoba, więc na pewno się jej przyjrzę bliżej :) A ta okładka... cudo!
OdpowiedzUsuńDzięki nim powieść na pewno zyskuje:)
UsuńŚwietna recenzja Paulinko, a książka jest kolejną pozycją w moim wielkim i głębokim morzu książek, które bardzo chciałabym przeczytać:)
OdpowiedzUsuńAguś, a nie jest to już aby ocean? :)
UsuńNie mogę oderwać oczu od tej okładki. Cudo!
OdpowiedzUsuńO tak, zdecydowanie okładki Replice wychodzą ostatnio piękne:)
UsuńOkładkę już gdzieś widziałam. Po Twojej recenzji będę miała tę książkę na uwadze.
OdpowiedzUsuńPs. Możesz zechcesz spróbować swoich sił w moim konkursie? :)
Konkurs już widziałam, pomyślę nad odpowiedzią:)
UsuńWydaje mi się że widziałam ją w bibliotece, będę się za nią rozglądać.
OdpowiedzUsuńPolecam:)
Usuń