Ewa Nowak „Bransoletka”, Wydawnictwo Literackie 2013, ISBN
978-83-08-05184-9, stron 296
Czy jest jakaś cezura czasowa, po przekroczeniu której
dorosła osoba nie może sięgać po książki skierowane do młodzieży? Uważam, że
nie. Sama bardzo lubię od czasu do czasu przeczytać dobrą, wartościową
„młodzieżówkę”, szczególnie polskiego autora. W gronie naszych rodzimych
pisarzy są pewne nazwiska, które stanowią gwarancję wysokiej jakości. Należy do
nich bez wątpienia Ewa Nowak, pedagog i autorka licznych powieści dla
najmłodszych i nieco starszych czytelników. Serca wielbicieli podbiła zwłaszcza
serią „miętową”, z której tomów część darzę sympatią i sentymentem.
Kiedy więc dziewczyną zaczyna się interesować przystojny
Łukasz z równoległej klasy, jest w siódmym niebie. Szczęście szybko się jednak
kończy, gdy okazuje się, że wspólny wyjazd na zimowisko połączone z warsztatami
teatralnymi, był tylko jej mrzonką – wyjazd się odbywa, ale Weronika pojedzie
sama, Łukasz potrzebował jedynie kogoś na swoje miejsce, bo sam wybrał narty w
Alpach. Już pierwsze spotkanie z instruktorką Salomeą utwierdza Werkę w
przekonaniu, że ferie będą porażką. Niespodziewanie jednak poznani ludzie nie
są tacy najgorsi, a rady Salomei okażą się idealne do zastosowania w codziennym
życiu...
Przyznam się szczerze, że nie polubiłam Weroniki. O ile na
samym początku pojawiła się we mnie nuta współczucia, gdy byłam świadkiem
sytuacji w jej domu, o tyle z każdą stroną było już tylko gorzej. Najbardziej
drażnił mnie egoizm nastolatki i schematyczne ocenianie innych po pozorach,
choć zarzekała się, że jest od tego daleka. Nie zadawała sobie trudu, by kogoś
lepiej poznać, od razu przypinała łatkę i okopywała się w swoich przekonaniach.
Wystarczało jedno, choćby niewinne i błahe, wydarzenie, by nagle wszystkie inne
zaczynały pasować do raz powziętej teorii. Weronika stwarzała ponadto wrażenie,
jakby od wszystkich czuła się lepsza, a warsztaty, na których się znalazła,
miały być karą za nie wiadomo jakie grzechy.
Ale to właśnie ta część fabuły najbardziej przypadła mi do
gustu. Ciekawy i intrygujący wydał mi się pomysł traktowania tego, co nas
spotyka lub stanowi naszą codzienność jako możliwości zagrania pewnej roli oraz
obsadzania w nich osób, które wzbudzają w nas lęki czy inne negatywne odczucia,
jak np. Weronika zrobiła w przypadku ojca.
„Bransoletka” to nie tylko opowieść o odkrywaniu prawdy o
sobie; to także historia miłości. Nie mogę zdradzać zbyt wiele, ale
wcześniejsza postawa Weroniki z jej nagłą tolerancją i akceptacją sytuacji Karola,
zwyczajnie się kłóci, taki obraz wydał mi się mocno naciągany. Ktoś mógłby
powiedzieć: no cóż, tak wygląda miłość, ale czy to pierwsze uczucie jest od
razu tak dojrzałe? Nie sądzę (choć może się czepiam, bo uprzedziłam się do
postaci już na samym wstępie).
Oczywiście „Bransoletkę” czyta się świetnie. Krótkie
rozdziały, wartkie dialogi i interesujący rozwój fabuły sprawiają, że jest to
lektura na jedno popołudnie. Niestety jednak dla mnie to trochę za mało;
zabrakło mi w tej powieści tego czegoś, co do tej pory było znakiem firmowym
Ewy Nowak i wyróżniało ją na tle innych. A może to ja zbyt dorosłam i inaczej
patrzę na życie?
Wyzwania: „Grunt to okładka”, „Polacy nie gęsi”.
Darzę książki tej autorki niezwykle ciepłym uczuciem i mam z nimi miłe, gimnazjalne wspomnienia ;) Z pewnością "Bransoletkę" w końcu przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńU mnie to chyba już licealne bardziej;) Obawiam się tylko, żeby się nie skończyło na wspomnieniach, bo to już druga książka pisarki, która mnie trochę rozczarowała.
UsuńNie czytałam jeszcze książek tej Autorki, więc trudno mi się wypowiadać. Mimo wszystko mam "Bransoletkę" w planach.
OdpowiedzUsuńTo tym bardziej ciekawi mnie Twoja opinia:)
UsuńUwielbiam Serię Miętową pani Nowak i tak jak sięgałam po nią dobrych kilka lat temu, to jestem gotowa na to również teraz - mam taki sentyment. :) "Bransoletka" jest książką odrębną, niezaliczaną do Serii, więc może dlatego zabrakło Ci w niej czegoś?
OdpowiedzUsuńCzyli to uwielbienie nas łączy:)
UsuńMożliwe, że miało to wpływ na mój odbiór powieści, nad czym naprawdę ubolewam.
No co Tyy, Pauluś a ja myślałam,że Tobie się spodoba... ;D ale wiesz mnie bohaterowie też drażnili, a Weronika już całkiem, o jej matce nie słuchającej tego co mówi to całkiem, chyba najbardziej podobało mi się osadzenie właśnie każdego w jakiejś roli, ogólnie te warsztaty teatralne. Fakt bransoletka różni się od serii miętowej, też to zauważyłam, widać lekka zmiana stylu i już dla nas czytelniczek jest coś nie tak ;)
OdpowiedzUsuńJa też tak myślałam, dlatego czuję się tak trochę nieswojo, że ją skrytykowałam w gruncie rzeczy.
UsuńNo matka była niezła, a już sceną w kawiarni przeszła samą siebie...
Tylko wiesz, najgorsze, że ostatnia albo przedostatnia z serii miętowej, nie pamiętam, też mnie nie rzuciła na kolana, więc chyba się starzeję;)
Ja też uważam, że nie ma takiej granicy. Smutne jest tylko to, że inaczej odbiera się lektury z dzieciństwa po latach. Ja tak mam niestety.
OdpowiedzUsuńObiecuję sobie od dawna, że właśnie dla sprawdzenia przeczytam "Dzieci z Bullerbyn", tylko ciągle jakoś czasu brakuje.
UsuńJa już od roku próbuję wrócić do ,,Dzieci z Bullerbyn", ,,Karolci" i serii książek o Ani z Zielonego Wzgórza, ale ciągle nie znajduję na to czasu. Może w wakacje uda mi się, przynajmniej mentalnie, wrócić na chwilę do czasów dzieciństwa.
UsuńPonowne spotkanie z Anią też mogłoby być ciekawe:)
UsuńCzytałam o tej książce na jakimś blogu i pamiętam, że miałam zamiar ją przeczytać. Z Twojej recenzji również wynika, że warto :) Dzięki za przypomnienie!
OdpowiedzUsuńNie ma za co, polecam się;)
UsuńOd dawna nie czytałam już nic co wyszło spod pióra Ewy Nowak, ale muszę nadrobić zaległości, ponieważ Bransoletka przykuła moją uwagę i wiąże z nią dość duże oczekiwania.
OdpowiedzUsuńMam więc nadzieję, że fabuła sprosta Twoim oczekiwaniom:)
UsuńNie czytałam nic tej autorki, ale sama lubię poczytać czasem o bohaterach o połowę młodszych ode mnie. Jednak najbardziej nie lubię w ksiazce tego kiedy irytuje mnie główny bohater ! No wkurzam się ...
OdpowiedzUsuńTeż tego nie lubię, bo mnie targa od środka. Choć z drugiej strony lepszy taki bohater, niż jakaś mdła mimoza, co nie wzbudza w ogóle żadnych uczuć;)
UsuńNie czytałam ani jednej książki tej autorki, ale mam w planach, w pierwszej kolejności, przeczytać książkę ,,Drzazga" : )
OdpowiedzUsuńKtórakolwiek z miętowej serii będzie dobrym wyborem:)
UsuńO! :) Też mam tę lekturę za sobą, skończyłam ją czytać wczoraj :) Co do Weroniki, nie przeszkadzała mi na początku, potem też nie - widziałam zmianę w jej postawie i dojrzałość. A twórczość pani Ewy zawsze do mnie przemawia, czy jestem trzynastolatką, czy dwudziestolatką :)
OdpowiedzUsuńWidziałam u Ciebie jej zdjęcie. Cieszę się w takim razie, że powieść spełniła Twoje oczekiwania:)
UsuńHm. Czy tylko ja nie słyszałam o tej książce? Aż wstyd. Ale na swoja obronę powiem, że mignęła mi gdzieś w księgarni.
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja mnie zachęciła by się jej bliżej przyjrzeć - jeszcze skoro Kasia mówi, że nie ważne czy jest sie nastolatką czy dwudziestoparolatką to autorka i tak ma cos w sobie - to tym bardziej mnie zachęca ;)
To dobrze, bo nie miałam zamiaru nikogo nie zniechęcać;)
UsuńTak sobie właśnie myślę, że z jednej strony, po wielu pozytywnych recenzjach, chciałabym tę książkę przeczytać, z drugiej - chyba wyrosłam z takich książek.
OdpowiedzUsuńObawiam się, że ja też już wyrosłam. Albo nie miałam na nią odpowiedniego dnia;)
UsuńPamiętam, że miałam chęć na jej przeczytanie od momentu zapowiedzi :)
OdpowiedzUsuńZe mną było podobnie, dopiero teraz się udało:)
Usuń