Marta Szreder „Lolo”, Znak Literanova 2015, ISBN
978-83-240-2661-6, stron 224
W ostatnim czasie przeczytałam dwie powieści inspirowane
prawdziwymi wydarzeniami, które przedstawiały sfabularyzowane życiorysy
rzeczywistych zabójców. Seria „Na F/Aktach” wydawnictwa Od Deski do Deski
skupia się na głośnych zbrodniach dokonanych w Polsce w ostatnich dekadach. W
podobny nurt wpisuje się „Lolo” Marty Szreder. Autorka sięgnęła do życiorysu
Karola Kota, nastolatka wkraczającego w dorosłość, który swą zbrodniczą „działalność”
prowadził w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku w dzisiejszej stolicy
Małopolski.
Powieściowy Karol jest cichym, spokojnym chłopakiem. Ma
najlepszego kumpla Andrzeja, ale już przez jego towarzystwo nie jest do końca
akceptowany. Chcąc im zaimponować, kupuje nóż i ćwiczy szybkie wbijanie go
między palce. Karol dobrze się uczy, myśli nawet o medycynie. Gdy lekarz, do
którego zaprowadziła go matka, orzeka konieczność uprawiania jakiegoś sportu,
młody Kot wybiera strzelectwo i szybko zdobywa uznanie trenera. Chłopakowi
zaczyna się podobać spotkana przypadkiem studentka Kalina - to z nią odkryje
świat klubów jazzowych i to jej, jako jedynej, spróbuje zwierzyć się ze swojej
tajemnicy...
Myślę, że powieści takie jak „Lolo” oraz te wspomniane wyżej
mają dawać możliwość wniknięcia w świat zabójcy i poznania jego motywacji. U
Szreder trochę mi tego zabrakło – bo osobisty dramat, jaki przeżywał Karol (o
ile go przeżywał), nie został zgłębiony na tyle dokładnie, by uznać, że to
jedyny powód tego, co robił. Możliwe, że chłopaka zaprzątały myśli w rodzaju:
„nie doceniacie mnie, ale ja wam jeszcze pokażę, co potrafię”, ale nie jest to
powiedziane wprost, bardziej się tego domyślam, niż jestem o tym przekonana;
zresztą nie można wysnuwać stuprocentowo pewnych wniosków nawet po przeczytaniu
wypowiedzi jego samego. Ale jednocześnie, moim zdaniem, na tę „surowość” w
opisywaniu zbrodni Karola da się spojrzeć z innej perspektywy. Pokazanie tego,
co robił Kot, przez właściwie „niepokazanie”, uwypukla tylko psychopatyczne
skłonności chłopaka. W powieści on nie rozmyśla nad tym, czego się dopuścił,
nie wraca do tych czynów wspomnieniami, więc sądzę, że wcale nie chodzi tutaj o
rodzaj jakiegoś wyparcia, ale raczej o to, że dla niego zabijanie lub choćby
tylko próbowanie było czymś tak normalnym i zwyczajnym, że nawet nie było co
się zastanawiać nad faktami dokonanymi. Wydaje mi się również, że autorka chciała
uświadomić, iż czasem prawdziwym zwyrodnialcem może być ten, kogo nikt by o to
nie podejrzewał. I chyba to jest najbardziej przerażające: że skromny i
grzeczny, wręcz niezauważalny, chłopak mógł mieć drugą, tak mroczną i brutalną
twarz. Po skończonej lekturze zajrzałam do internetu, żeby dowiedzieć się
czegoś więcej o Wampirze z Krakowa i patrząc na zdjęcia Karola Kota, trudno nie
poczuć dreszczu niepokoju czy jakiejś podskórnej obawy. Bo gdyby nie to, że
część fotografii pochodzi z sali sądowej, to można by powiedzieć: jaki miły,
sympatyczny młodzieniec. Ale już zdjęcie z wizji lokalnej i uśmiech Kota –
brrr, tak chyba nie wygląda osoba w pełni zdrowa psychicznie (biegli
psychiatrzy w procesie chłopaka różnie oceniali jego poczytalność).
„Lolo” to powieść, którą czyta się błyskawicznie, co nie
znaczy jednak, że można ją ot tak, po prostu odłożyć na półkę i o niej
zapomnieć – obraz Karola Kota, i tego fabularnego, i rzeczywistego, będzie mi
pewnie jeszcze przez jakiś czas towarzyszył. Marta Szreder zdziera z oczu
różowe okulary postrzegania świata i dobitnie pokazuje, jak powszechne jest zło
- że ono było, jest i będzie, co by się nie robiło, by mu zapobiec. Autorka
starała się dociec, kim tak naprawdę był chłopak z Krakowa, którego nazwisko
stało się synonimem Wampira. Niezależnie od tego, co faktycznie działo się w
jego głowie, dla mnie pozostaje mordercą i psychopatą.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak.
Zaciekawiłaś mnie tą postacią. W tym roku czytałam już książkę o seryjnym zabójcy 'Martwe ciała' i tematyka przyczyn takich zaburzeń w człowieku, czy raczej przyczyn bycia psychopatą jest ciągle dla mnie niewyjaśniona. Niemniej, warta ksiażki.
OdpowiedzUsuńMyślę, że "Lolo" też Ci tego nie przybliży, ale jak sama piszesz, warto o tym pisać i czytać.
UsuńNiecodzienna książka. Szkoda, że dotąd nie miałam o niej pojęcia, czuję, że by mnie zainteresowała. Na pewno poszukam :)
OdpowiedzUsuńNic straconego, zawsze możesz to nadrobić;)
UsuńNie czytałam książki, ale wczoraj obejrzałam film i zrobił na mnie duże wrażenie. Ciekawy jest też fakt, że u Karola Kota podczas autopsji zdiagnozowano guza mózgu.
OdpowiedzUsuńZ taką informacją zetknęłam się już po lekturze, gdy czytałam o Kocie.
UsuńKarol Kot nie miał guza mózgu. To nie prawdziwa informacja, której źródłem jest niestety chyba wikipedia.
OdpowiedzUsuńWyczytałam to w artykułach prasowych, nie w wikipedii. I wolałabym wierzyć, że jej autorzy się nią nie posiłkowali.
UsuńCiekawe, czy na okładce jest Karol Kot. To spojrzenie aż przyprawia o dreszcze. Muszę koniecznie poznać tę książkę, bo ja lubię poznawać (ale nie na żywo) takie nietypowe, niebezpieczne osobowości.
OdpowiedzUsuńTo jest zdjęcie z filmu "Czerwony pająk", który chyba wczoraj wszedł do kin, a jedną z ról gra Filip Pławiak. Ale masz rację, ten aktor ma coś takiego w spojrzeniu, że jak czytałam o powieściowym Karolu, to tak go sobie wyobrażałam, pasował mi do tej osobowości. Niby taka niewinna twarz, a jednak zgroza bierze.
UsuńDobrze wiedzieć. Muszę więc koniecznie obejrzeć ten film. A Filip znakomicie nadaje się do tej roli. W jego oczach aż jest tyle ukrytego zła, że strach patrzeć.
UsuńMam takie same wrażenia. Widziałam tego aktora w kilku odcinkach "Prokuratora" i mimo że nie miał tam roli typowo złego człowieka, to jednak jakoś trudno było zapałać do niego sympatią. Niby wiadomo, że to aktor, więc prywatnie może być świetnym facetem, ale urodę ma specyficzną, co się będziemy oszukiwać;)
UsuńHmm zło rzeczywiście nie zniknie z powierzchni Ziemi i nie ważne, jak będzie się je definiować. Książkę zapisuję do planowanych.
OdpowiedzUsuńPrzerażająca jest ta wizja, ale niestety chyba coraz bardziej realna, patrząc na to, co się dzieje.
UsuńZazdroszczę ogromnie, że masz tę lekturę za sobą. Sama jestem jej bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała, żebyś też przeczytała, bo zastanawia mnie, czy Twój odbiór byłby podobny.
UsuńMyślę, że to może być bardzo dobra książka. Zdecydowanie przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Artemis
http://artemis-shelf.blogspot.com
Udanej lektury zatem.
UsuńJestem ciekawa tej książki. I niebawem po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, czy odbierzesz ją podobnie;)
Usuń