Anna J. Szepielak „Znów nadejdzie świt”, Nasza Księgarnia
2015, ISBN 978-83-10-12754-9, stron 480
Elwira miała to szczęście, że wychowywała się pod okiem
swojej prababci. Teraz, gdy już od dawna jest dorosła i oczekuje narodzin
pierwszego dziecka, zaczyna żałować, że kiedy dziarska staruszka snuła swoje
opowieści z przeszłości, ona nie słuchała zbyt dokładnie, a nawet jeśli
słuchała, to nie wszystko było dla niej zrozumiałe. Zresztą była też wtedy
zajęta łobuzowaniem i chęcią dołączenia do grupy kumpli jej brata Wojtka. Był
również czas, gdy w ich domu mieszkała krewna, Natalia – aż trudno dzisiaj
uwierzyć, że kuzynka wybrała taką drogę życiową. Obie kobiety docierają do
pewnych tajemnic rodzinnych.
W mojej opinii, Anna J. Szepielak wygrała kompozycją. W
poprzednich powieściach rozdziały dotyczące czasów zamierzchłych i tych
obecnych przeplatały się ze sobą, a przez to ja z pośpiechem „przelatywałam” te
drugie, by wrócić w odległy wiek. Tutaj pisarka postawiła na bloki
chronologiczne. Zaczynamy od 1867 r., kiedy to jedna z antenatek Elwiry,
Karolina, miała sześć lat. I to z jej perspektywy śledzimy wydarzenia w
przeważającej większości książki. Chyba nie zdradzę za wiele, jeśli napiszę, że
potem na plan pierwszy wychodzi Matylda, matka Elwiry, i dopiero pod koniec ona
sama, ze swoim żywiołowym temperamentem i ciążowymi zachciankami. Może w
porównaniu do poprzednich tomów, tej akurat przyjaciółce autorka poświęciła
stosunkowo najmniej miejsca, ale nie mam żalu, rekompensowała mi to Karolina.
Taki układ treści niezmiernie mnie cieszył, mogłam sobie tkwić w powieściowej
drugiej połowie XIX wieku i początkach następnego, i nie musiałam się z niego
„ruszać”. Potem widziałam, jak Matylda radzi sobie z codziennym życiem u
schyłku polskiego komunizmu, by ostatecznie przejść do wyzwania, jakie
postawiło życie przed Elwirą. Warto też podkreślić, jak pięknie pisarka
połączyła przeszłość ze współczesnością, spięła je wyjątkową klamrą.
Chciałam napisać teraz o fragmencie dotyczącym losów
Karoliny i o zasadach, jakimi kierowała się w życiu, ale przecież tak samo
postępowała Elwira. Dla Karoliny, która zapoczątkowała dynastię, jak i dla tej,
która przyszła na świat tyle lat po swojej przodkini, najważniejsza była miłość
i zwykła, codzienna troska o najbliższych. I uczciwe życie, tak by bez obaw
patrzeć w oczy sobie i innym ludziom.
Jestem wielce zadowolona, że „Znów nadejdzie świt”
dostarczyło mi tylu miłych przeżyć i wzruszeń. Cieszę się także, że mogłam
napisać tekst tylko o zaletach, że nie znalazłam niczego, co by mi nie
pasowało, co musiałabym uznać za wadę. Ostatni tom sagi o przyjaciółkach,
mieszkankach Czarnego Potoku, uważam za najlepszy i warto było nie dać się
zwątpieniu po pierwszym. Jestem bardzo zaintrygowana i zaciekawiona tym, nad
czym teraz pracuje Anna J. Szepielak, a nie wątpię, że trzyma już coś w
zanadrzu. Jestem w stu procentach przekonana, że będzie to coś interesującego, więc
lektury jej kolejnej powieści na pewno nie przegapię.
Kolejna pozycja, którą chce poznać. Tylko kiedy ja znajdę na to wszystko czas :)
OdpowiedzUsuńJakiś rozciągacz doby by się przydał;)
UsuńCiekawie, przyznaję. Nie znałam książek tej pani, ale chyba pora to zmienić...
OdpowiedzUsuńSpróbować zawsze można:)
UsuńI mnie książka się spodobała, ale w dalszym ciągu twierdzę, że gdyby tylko autorka zdecydowała się na napisanie powieści w całości osadzonej np. w XIX wieku mogłoby z tego wyjść coś cudnego :) Na spotkaniu w moim mieście autorka zdradziła nad czym pracuje obecnie - relację i odpowiedź znajdziesz u mnie ;)
OdpowiedzUsuńJestem tego samego zdania, powieść osadzona tylko w historycznych realiach na pewno przypadłaby mi do gustu:)
UsuńIdę czytać:)
Znam całą trylogię i jestem nią zauroczona!!!
OdpowiedzUsuńMa klimat, więc się wcale nie dziwię:)
UsuńMam identyczne odczucia jeśli chodzi o wrażenia z książek autorki, ale skoro mówisz, że "Sepia" ma swoje dobre strony to się skuszę.
OdpowiedzUsuń"Sepia" ma, i "Świt" też, więc te dwie naprawdę warto:)
UsuńKsiążka już czeka na mojej półce. Czuję, że się nie zawiodę.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci udanej lektury:)
UsuńPewnie wstyd się przyznać, ale nie przeczytałam jeszcze ani jednej powieści tej autorki...
OdpowiedzUsuńE tam, są gorsze powody do wstydu;) Nadrobisz i będzie ok;)
UsuńZaczynam czytac Dworek pod lipami i rodzinka nie ma co liczyc na smaczny obiadek.Ja dziekuje autorce za mile spedzone godziny z nosem w ksiazce a moi bliscy beda mieli pecha...
OdpowiedzUsuń