Grzegorz Kalinowski „Śmierć frajerom. Złota maska”, Muza
2015, ISBN 978-83-287-0212-7, stron 600. Premiera 18.11.2015.
Jest rok 1929. Heniek Wcisło bezapelacyjnie kończy z życiem
aktywnego kasiarza. Czuje, że nadszedł czas, by się wreszcie ustatkować. Po tragicznej
śmierci matki opiekuje się nadal babką i młodszą siostrą, ale chciałby już
założyć własną rodzinę. Tylko czy Leokadia Rostocka to na pewno ta jedna
jedyna? Heniek jest o tym przekonany, ale dziewczyna obraca się w innych
kręgach towarzyskich i jej rodzina może nie zaakceptować zwykłego mechanika,
nawet jeśli jest tak rzutki i obrotny, jak on, Heniek. To, że Leokadia jest
coraz bardziej zauroczona Heńkiem, nie budzi entuzjazmu Karola Denhela. Młody
aspirant sam ma ochotę na Lodzię i poprzysięga sobie zrobić wszystko, by
dziewczyna była jego. Na punkcie Wcisły zaczyna mieć prawdziwą obsesję. Przed
Warszawą tymczasem trudne dni. Sytuacja polityczna staje się coraz bardziej
napięta, a konflikt wydaje się już nie do zatrzymania i opanowania. Szykuje się
przewrót majowy...
Pierwsza powieść Grzegorza Kalinowskiego prezentowała,
nazwijmy to, proces dojrzewania bohatera. Heńka poznawaliśmy jako dziecko, by
przechodzić razem z nim kolejne etapy wkraczania w dorosłość. Tym razem akcja
zamyka się na przestrzeni niespełna dwóch lat i muszę przyznać, że autor
doskonale radzi sobie w obydwu konstrukcjach czasowych; tam nie miałam
wrażenia, że wydarzenia pędzą do przodu bez opamiętania; tu zaś nie ma żadnych
przestojów, tempo jest utrzymane, nic się nie wlecze. Myślę, że ogromna w tym
zasługa pomysłu autora – widać, że miał dokładnie przemyślane, jak chce
rozwijać losy swojej postaci, jak rozmieszczać akcenty w fabule i jak połączyć
jego osobistą perspektywę z tym, czym żyła ówczesna stolica i cały kraj.
Jak wspomniałam, „Złota maska” to czasy zamachu majowego.
Kalinowski nie tylko ukazał jego kulisy z punktu widzenia jednostki, ale też
pokazał reprezentantów różnych środowisk, których dzieliło odmienne spojrzenie
na osobę Józefa Piłsudskiego. W książce znajdziemy przykład tego, że w jednym
dom żyli tacy, którzy go popierali, jak i tacy, którzy mieli go za wichrzyciela
i sądzili, że nic dobrego z jego działań nie wyniknie. Kalinowski zresztą
uważa, że jest to temat, który powinien doczekać się solidnych opracowań – on
dorzuca swoją, zbeletryzowaną cegiełkę do obrazu tamtych dni.
Nie będę pisała, że szczegół historyczny u Grzegorza
Kalinowskiego stoi na najwyższym poziomie. Nie będę się zachwycać dopracowaną,
rzetelną harmonię fabularną. Nie pochwalę barwnego języka - tym razem pełnego
gwary góralskiej. To wszystko zrobiłam już przy okazji recenzji „Śmierć
frajerom”, teraz więc musiałabym się powtarzać. Powiem na zakończenie jedynie
tyle: „Złota maska” sprostała oczekiwaniom, sięgnęła pułapu i może bez
kompleksów stanąć obok swojej poprzedniczki. Jak najbardziej polecam.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza.
Na razie mam co czytać, więc nie będę usilnie szukać tej książki, tym bardziej, że nie jest to mój ulubiony gatunek literacki.
OdpowiedzUsuńFakt, nie Twoja epoka;)
UsuńBrzmi ciekawie :-)
OdpowiedzUsuńNie tylko brzmi;)
UsuńPóki co, mam w planach książkę „Śmierć frajerom”. Jak mi się spodoba, na pewno zajrzę do następnej części.
OdpowiedzUsuńMyślę, że pierwsza część przypadnie Ci do gustu. A wtedy i drugą zechcesz poznać;)
UsuńOstatnio coraz częściej czytam książki, których akcja dzieje się w XX-leciu międzywojennym. I ta pozycja zapowiada się ciekawie.
OdpowiedzUsuńJa tę epokę uwielbiam:)
Usuń