Iwona Banach „Klątwa utopców”, Nasza Księgarnia 2015, ISBN
978-83-10-12930-7, stron 400
Dagmara nie tak wyobrażała sobie wakacje. Z narzeczonym
Filipem miała jechać nad morze, tymczasem szykuje się jej pobyt u dziadka.
Starszy pan, nie bez powodu zwany Generałem, zraża do siebie wszystkie gosposie
i to na jego wnuczkę spadnie konieczność poszukania nowej. Już na wstępie
wszystko się komplikuje i Dagmara z przyjaciółką Kingą lądują w starym budynku
szpitala psychiatrycznego na Roztoczu, w którym najwyraźniej coś straszy, bo
nocne odgłosy do normalnej „aktywności” zrujnowanego budynku raczej trudno
zaliczyć. Jakby tego było mało, towarzystwu – bo do dziewczyn dołączył Filip
oraz znajomi, Michał i Andżelika – trafia się najprawdziwszy trup, dziadek
znika, a mieszkańcy uroczej wioski w kółko mówią o jakichś utopcach. Prym
wiedzie w tym ich gospodyni, niejaka Kusiakowa. Dagmara najchętniej opuściłaby
tej rajski, wiejski pejzaż, gdyby nie fakt, że koniecznie musi tam zostać, choć
nikt nie chce jej powiedzieć, w jakim celu. I co ona ma wspólnego z jakimś
tajemniczym spadkiem?
„Klątwa utopców” opiera się na sprawdzonym schemacie jednego
nieporozumienia, które ciągnie za sobą kolejne. Z tym że u tej autorki można
mieć pewność, że tak zakręci sytuacją, by te nieporozumienia i nieścisłości
stawały się coraz bardziej „piętrowe”. Druga sprawa, że jej bohaterowie mają
permanentną skłonność do wyciągania szybkich wniosków bez znajomości wszystkich
faktów i dopowiadania sobie reszty. Ktoś coś powie, a cała reszta snuje domysły
na własną modłę i rodzą się z tego dialogi w gruncie rzeczy absurdalne. Ale za
to jakie fajne! Myślę, że ktoś, kto bierze życie tylko na serio i kto zawsze
zastanawia się nad realizmem opisywanych wydarzeń czy ich prawdopodobieństwem,
raczej nie ma tu czego szukać i w świecie wykreowanym przez Iwonę Banach
zwyczajnie się nie odnajdzie. Pozostałych czeka świetna zabawa.
Autorka ma dar konstruowania wyrazistych postaci. Najpierw
była wspomniana Regi, potem Nina i Bella, teraz dołącza do tego grona równie
barwna Kusiakowa. Powiedzieć o niej, że jest genialna, to jak nic nie
powiedzieć. W gruncie rzeczy dla mnie „Klątwa...” sprowadza się właśnie do
niej, bo tak szczerze mówiąc, to im dalej w fabułę, tym mniej ciekawiła mnie
zagadka spadku i reszta intrygi, a czekałam z utęsknieniem na jej kolejne
występy. Obcowanie z nią musiało być nie lada doświadczeniem, hm,
antropologicznym, ale jednego jej „podopiecznym” nie zazdroszczę: posiłków
przez nią serwowanych. Przykład? „Na obiad dostali pierogi. Wyglądały cudownie
polane tłuszczykiem ze skwarkami i cebulką. – Ruskie? – Gdzie tam, lubelskie. Z
kaszą gryczaną, serem i miętą – zachęcała Kusiakowa. – Na słodko! – To skąd ta
słonina? – jęknął Michał. – Przecież to nie post! Ja nie taka jak księdzowa
gospodyni, ja o was dbam” (str. 369). No, a jakby komuś Kusiakowa nie
wystarczyła, to jest jeszcze Ziębowa, która, zwłaszcza swoim podejściem do
Kingi i do rodzonego syna, w niczym tej pierwszej nie ustępowała.
Jak podkreśla sama autorka, lubi się śmiać i lubi rozśmieszać
innych, i sądzę, że znakomicie jej się to udaje. „Klątwa utopców” jest wysoce
rozrywkowa i doskonale poprawia humor w pochmurne dni. I niech Was nie zwiedzie
sielska okładka, bo wioska, do której trafiają bohaterowie, od sielskich
klimatów jest daleka, choć warto pamiętać, że tam własny wróg, czytaj: sąsiad,
jest lepszy, niż obcy. Kolejny raz jestem pod wrażeniem niczym nieskrępowanej
wyobraźni Iwony Banach; z każdą książką przekracza ona granice absurdu i
zaskakuje nowymi pomysłami. I za to ją lubię.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Nasza
Księgarnia.
Tym razem coś zdecydowanie dla mnie :) Mam nadzieję, że uda mi się niebawem dorwać w swoje ręce tę książkę i przeczytać.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, bo warto poznać to szalone grono bohaterów:)
UsuńWszędzie utopce!:) Ja niebawem zaczynam książkę pod tym tytułem autorstwa Kasi Puzyńskiej :) A recenzowana przez Ciebie ma piękną okładkę! :)
OdpowiedzUsuń"Utopce" Puzyńskiej absolutnie genialne, przeczytałam w tym tygodniu:) Te utopce Banach są trochę inne od tych autorstwa Puzyńskiej:)
Usuń"Utopce" Puzyńskiej miałam dziś zrecenzować, ale totalnie nie mogłam się w sobie zebrać. A co do książki Banach - mooooożeeeeee kieeeeedyś. ;)
UsuńJa się zabrałam od razu po skończeniu, żeby mi myśli nie uciekły. Czasem z takiej "przechodzonej" recenzji to mi guzik wychodzi;)
UsuńJa też! A Kusiakowa wymiata :)))
OdpowiedzUsuńPrawda, jest fenomenalna:)
UsuńNie znam jeszcze prozy tej autorki, więc wszystko przede mną. Lubię tę serię książkową.
OdpowiedzUsuńW serię wpisuje się idealnie:)
UsuńJuż mnie Agnieszka do niej przekonała :) Ty teraz tylko podsycasz moje zainteresowanie tytułem :)
OdpowiedzUsuńI o to chodziło;)
Usuń