„Ja, Fronczewski”, Piotr Fronczewski w rozmowie z Marcinem
Mastalerzem, Znak Literanova 2015, ISBN 978-83-240-2632-6, stron 368
Jestem dzieckiem lat osiemdziesiątych. Moje dzieciństwo to
m. in. piosenki z filmów o profesorze Ambrożym Kleksie, a rolę tę zagrał
wspaniale Piotr Fronczewski. Potem była jeszcze jedna odsłona muzyczna aktora,
czyli Franek Kimono i niezapomniany „King Bruce Lee karate mistrz”; tych
piosenek w moim domu też się słuchało. Jednak dopiero z czasem pojawiła się
większa świadomość Fronczewskiego jako aktora, choć z pełnym przekonaniem mogę
stwierdzić, że sympatią darzyłam go od zawsze. Jako że nic się w tym względzie
nie zmieniło, chciałam poznać go bliżej, a czy jest coś lepszego dla tego celu,
niż wywiad-rzeka? Taką rozmowę przeprowadził Marcin Mastalerz.
Tym, co najbardziej rzuca się w oczy w trakcie lektury, jest
skromność i pokora aktora. Choć ma na swoim koncie mnóstwo fantastycznych ról i
może mieć powody do dumy, nie ma w nim nic z kokieterii czy gwiazdorstwa. Mam
zresztą wrażenie, że Piotr Fronczewski należy do pokolenia prawdziwych gwiazd,
o których klasie świadczą dokonania sceniczne i wybitne kreacje aktorskie, a
nie jedna, byle jaka rola. Fronczewski to marka, a tej nie osiąga się z dnia na
dzień, idzie za tym solidna, ciężka praca. No właśnie, praca, to w tych
kategoriach aktor traktuje swój zawód – nie widać u niego jakiegoś poczucia
posłannictwa, misji, nie; on około osiemnastej wychodzi do teatru, tak jak inny
człowiek wychodzi do biura. Owszem, każdy występ to dawanie z siebie
wszystkiego, co się da, ale jak sam podkreśla, to tylko praca, a tak naprawdę
to są trzy role, które uważa za najważniejsze w swoim życiu: Piotr Fronczewski
mąż, syn i ojciec.
Nawet jeśli on sam mówi o tym z dystansem, to nie da się
zaprzeczyć, że jego droga sceniczna przypadła na czasy świetności polskiego
teatru. Wystarczy tylko wymienić kilka nazwisk, które przewinęły się w
opowieściach snutych przez pana Piotra: Kazimierz Dejmek, Gustaw Holoubek,
Erwin Axer, Maciej Englert, a w kabarecie Olga Lipińska czy Jan Pietrzak.
Liczona w dziesięcioleciach aktywność zawodowa godna pochwały, choć jak już
nadmieniłam, sam Fronczewski patrzy na to z wyraźnym przymrużeniem oka.
Oprócz skromności, warta podkreślenia jest szczerość aktora.
A myślę, że był w tych rozmowach szczery prawdziwie, nie grał kogoś innego.
Świadczyć może o tym pewien epizod z jego życia, o którym mówił wprost, bez
owijania w bawełnę, bez wybielania się. Jest wobec siebie krytyczny, mówiąc:
„Gdy staję przed lustrem, widzę gościa, któremu mam do powiedzenia właściwie
tylko niemiłe rzeczy. Wydaje mi się, że mógłbym i powinienem być lepszy (...).
Żyłem, pracowałem, kochałem, starałem się, a wyszło jak wyszło. Myślę po
prostu, że mogłem być lepszym człowiekiem” (str. 325). I choć w innym miejscu
padają takie słowa: „Jestem cały z niepewności. Z lęku. Różnych smutków,
smuteczków, melancholii i zadumy” (str. 8), to jednak poczucia humoru raczej mu
nie brakuje. Sądzę, że udało się Marcinowi Mastalerzowi ukazać złożoność
charakteru i osobowości swojego rozmówcy.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak.
Bardzo mnie do książki zachęciłaś. Oczywiście lubię aktora, ale zastanawiałam się, co też nowego ta książka wniesie do życia. Ale widzę, że wniesie, bo lubię opowieści skromnych ludzi, skromnych - a takich wybitnych. Przypomina mi to wywiad-rzekę z Krzysztofem Kowalewskim.
OdpowiedzUsuńJa się nie zastanawiałam, czy ta książka coś do mojego życia wniesie, po prostu chciałam wiedzieć, co aktor ma do powiedzenia;)
UsuńA mnie się objawił jako człowiek nietaktowny (romans z Joanną Pacułą).
OdpowiedzUsuńJa tego tak nie odebrałam, w książce jej nazwisko nie pada, to media tak rozdmuchały ten wątek i zrobiły z niego sensację - dowiedziałam się od tym właśnie z jakiegoś portalu informacyjnego, jeszcze przed lekturą książki.
UsuńDokładnie, w książce nie ma nazwiska podanego. Ja też się dowiedziałam tego z internetu, gdzieś tam rozdmuchano całą sprawę, natomiast w książce w ogóle bardzo niewiele jest o sprawach osobistych i to tak bardzo ogólnie opisane. Przede wszystkim tematy zawodowe zostały poruszone.
UsuńPs. Ja też już skończyłam, recenzja napisana, ale opublikuję dopiero za kilka dni, bo mam wcześniejsze teksty jeszcze:) Znowu mnie ubiegłaś.
Rozdmuchano do tego stopnia, że to było na stronie jakiegoś portalu, a nie serwisu plotkarskiego, żaden tam pudelek czy inny zwierzak.
UsuńNiechcący;) U mnie też musiał swoje odczekać, także mam kolejkę tekstów:)
To fakt, jednak jak ktoś lubi, interesuje się, od razu wie, o kogo chodzi...
UsuńJa go lubię, a mimo tego nie wiedziałam. W tej kwestii chyba się nie dogadamy i każda pozostanie przy swoim zdaniu;)
UsuńCiekawe, nie powiem. Aktora lubię, może dlatego powinnam przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPowinnaś:)
UsuńNie czytam biografii, autobiografii i wywiadów-rzek, ale dla pana Kleksa zrobiłabym wyjątek :)
OdpowiedzUsuńAutobiografii też nie lubię, ale wywiad-rzeka czasem mi się zdarzy;)
UsuńNie interesuje mnie postać Piotra Fronczewskiego, dlatego jednak nie skuszę się na powyższą pozycję.
OdpowiedzUsuńJasne.
UsuńWstyd się przyznać, ale mnie książka w ogóle nie zachęca. Lubię Fronczewskiego jako aktora, ale jakoś nie ciekawi mnie jako człowiek, co dziwne, przyznaję... Może kiedyś się to zmieni i sięgnę po te pozycję... Niestety póki co: mam co czytać :-)
OdpowiedzUsuńJa w każdym razie polecam, ale decyzja, oczywiście, należy do Ciebie:)
UsuńFronczewski to mój ulubiony aktor z Pana Kleksa, z King Bruce Lee - i ten jego głooos :) Muszę zdobyć tę książkę :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko ja mam sentyment do aktora w tych wcieleniach:)
UsuńKsiążkę już mam. Fronczewski to facet z klasą, z prawdziwego zdarzenia. Będę oczywiście czytać.
OdpowiedzUsuńCzekam na Twoje wrażenia:)
UsuńUwielbiam Fronczewskiego, więc chętnie bym przeczytała tę książkę. I to pomimo tego, że nie przepadam za biografiami ;)
OdpowiedzUsuńCo do biografii, to może i na Ciebie przyjdzie pora;)
UsuńCenię sobie pana Piotra właśnie za tę pokorę i stosunek do życia. Z wielką chęcią przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńMyślę, że wywiad tylko utwierdzi Cię w stosunku do niego:)
UsuńAch, pamiętam pana Kleksa... Rozmarzyłam się :-).
OdpowiedzUsuńKilka dni temu widziałam zapowiedź tej książki w programie śniadaniowym i nawet opowiadałam Teściowej, że tak mnie Fronczewski ujął swoją skromnością, że z chęcią sięgnęłabym po tę książkę.
:)
UsuńW książce też tę skromność widać:)
Byłam na spotkaniu autorskim Fronczewskiego, to bardzo skromny człowiek. Książką stoi na półce, na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńSzczęściara:)
UsuńBardzo chciałabym przeczytać tę książkę. Fronczewskiego zawsze ceniłam jako aktora, poza tym ma wspaniały głos :)
OdpowiedzUsuńOj to prawda, głos ma cudowny:)
Usuń