Agnieszka Krakowiak-Kondracka „Cudze jabłka”, Wyd.
Literackie 2015, ISBN 978-83-08-06002-5, stron 292. Premiera 27.08.2015.
Ewa i Marek żyli jak w kokonie szczęścia. On rozwijał swoją
firmę, dzięki czemu pieniędzy im nie brakowało. Ona zajmowała się ich jedenastoletnią
córką, Polą, i dbała o dom. Dziewczynka chodzi do prywatnej szkoły, trenuje
pływanie i jest w tym coraz lepsza. Razem z rodzicami często wyjeżdża; wakacje
i ferie gdzieś w ciepłych krajach to dla rodziny Dragonów coś oczywistego. I
nagle ten sielski obrazek okazuje się równie nietrwały jak bańka mydlana.
Interes, nad którym pracował Marek, a który miał im przynieść jeszcze większą
fortunę, nie dochodzi do skutku, a przez kilka błędnych decyzji do drzwi puka
komornik. Muszą wyprowadzić się ze swojego luksusowego mieszkania i przeczekać
najgorsze w domku jej rodziców na wsi. Ewa postanawia znaleźć pracę, choć wie,
że już na wstępie niewiele ma do zaoferowania: wymarzonej psychologii nie
skończyła, doświadczenia nie ma żadnego, bo nigdy nie pracowała. Ani jej jednak
w głowie się poddawać. Martwi się tylko tym, że jej relacje z Markiem, tak
mocne kiedyś, coraz bardziej się rozluźniają. Czy uda im się wyjść z tego
kryzysu bez szwanku?
Agnieszka Krakowiak-Kondracka debiutowała w zeszłym roku powieścią „Jajko z niespodzianką”. Zapamiętałam ją jako przyjazną, ciepłą, sympatyczną opowieść, którą dobrze się czytało. Co najmniej tego samego spodziewałam się po drugiej książce autorki i mogę z przyjemnością stwierdzić, że „Cudze jabłka” mnie nie zawiodły; mało tego, podobały mi się bardziej niż debiut. Dla mnie są one dojrzalsze od poprzedniczki – zachowują te same walory, czyli lekkość stylu i poczucie humoru przekładające się na czytelniczy komfort, ale jednocześnie poruszają, moim zdaniem, trochę poważniejsze problemy.
Po pierwszych kilku scenach wydawało mi się, że nie polubię
Ewy. Zapowiadała się na lekkomyślną istotę, która żyje w przekonaniu, że
pieniądze będą jej zawsze spływać jak manna z nieba. Epizod, gdy podczas
ostatnich chwil w Grecji kupuje oliwę i wino, zamiast wody dla spragnionej
córki, jest rozbrajający, aczkolwiek w mało pozytywny sposób. Na szczęście
jednak Ewa nie jest rozkapryszoną damulką patrzącą na wszystkich z pozycji
swojego rozszalałego konta. Nie użala się nad sobą, nie biadoli, bo wie, że tym
dziecka nie nakarmi. Może nie tak wyobrażała sobie decyzję o kolosalnych
zmianach w swoim życiu i konieczności podjęcia pracy, ale cóż, ma świadomość,
że to ona musi się dopasować do nowych warunków, one nie zrobią tego za nią.
Agnieszka Krakowiak-Kondracka pokazuje dwójkę ludzi, którzy
przyzwyczaili się do łatwego, wygodnego życia. Fakt, że Marek ciężko pracował,
ale jednak wszystko przychodziło im ot tak. I oto nagle muszą się odnaleźć w
całkowicie odmiennej dla nich sytuacji. Coś, o czym się nawet nie myślało,
staje na pierwszym miejscu ich egzystencji. I zaczyna ich dzielić. Ewa
wierzyła, że są dla siebie opoką, że stojąc nawzajem u swego boku pokonają
wszelkie trudności. A może jednak się myliła? Może to, co ich przed laty
połączyło, wcale nie było tak stabilne, jak sądziła?
Czytając „Cudze jabłka”, podśpiewywałam sobie pod nosem
pewną piosenkę, której refren bardzo mi pasuje do fabuły: „Pieniądze jednak to
nie wszystko, choć na nich twardo stoi świat, liczy się ktoś, kto jest wciąż
blisko, nawet gdy forsy brak” (wykonanie „Golec uOrkiestra”, słowa Olga Golec,
Rafał Golec). Autorka pokazuje, że to nie stan konta liczy się najbardziej.
Można mieć wszystko, a nie mieć nic. Można kupować kolejne rzeczy materialne,
ale uczuć kupić się nie da. Szczęście nie jest zarezerwowane dla zamożnych i
najbogatszych, może to właśnie oni nie wiedzą, jaki ono ma smak. Może jest ono
częściej doświadczeniem tych, którzy kochają, którzy swoje uczucie zbudowali na
solidniejszych fundamentach. Pewnie, że pieniądze wszystko ułatwiają, ale czy
faktycznie stanowią one sedno ludzkich dążeń? Czy do banknotów da się przytulić
i poczuć ciepło?
„Cudze jabłka” to wprawdzie powieść na kilka godzin, ale
zapewniam, że nie pozostawi Was bez nastroju na refleksje. Agnieszka
Krakowiak-Kondracka pod płaszczykiem lekkiej formy przemyca w swojej fabule
kilka uniwersalnych prawd życiowych. Jeśli chcecie się dowiedzieć jakich,
zapraszam do lektury. Ryzykujecie tylko to, że miło spędzicie przy niej czas.
Ogromnie mnie intryguje ta książka i mam nadzieję, że uda mi się ją poznać bliżej.
OdpowiedzUsuńPowinna Ci się spodobać, jak znam Twój gust:)
Usuńfakt czyta się ją prędko, ale bardzo dobrze
OdpowiedzUsuńZdecydowanie masz rację;)
UsuńWidzę, że to wartościowa powieść, po którą warto sięgnąć.
OdpowiedzUsuńW skrócie tak właśnie można ją podsumować:)
UsuńMuszę przyznać, że "Cudze jabłka" zapowiadają się dosyć dobrze, jednak mimo wszystko czuję, że nie jest to powieść, którą koniecznie chcę poznać.
OdpowiedzUsuńNo cóż, to nie wiem, jak jeszcze mogłabym Cię zachęcić;)
UsuńCzytałam. Mądra obyczajówka z humorem :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Nie inaczej;)
UsuńNa razie mam w planach książkę „Jajko z niespodzianką”. A potem zobaczę ;)
OdpowiedzUsuń"Jajko" też polecam, choć według mnie autorka rozkręca się z książki na książkę i "Cudze jabłka" są ciut lepsze:)
UsuńNie znam jeszcze autorki, ale na pewno będę chciała poznać.
OdpowiedzUsuńZakładam, że Ci się spodoba;)
UsuńChętnie zapoznam się z książkami tej autorki :)
OdpowiedzUsuńMożesz zacząć od drugiej, moim zdaniem lepsza;)
Usuń