sobota, 14 marca 2015

Agnieszka Bednarska "Płaczący chłopiec"



Agnieszka Bednarska „Płaczący chłopiec”, Black Publishing 2015, ISBN 978-83-8049-022-2, stron 312

Carl i Libby właśnie wprowadzają się do nowego domu. To poważny krok, który kobieta odbiera jako ten wiodący do życiowej zmiany. Choć jest szczęśliwa, cieniem na jej radości kładzie się zazdrość o byłą dziewczyną narzeczonego, a teraz jego najlepszą przyjaciółkę. To właśnie Danielle znalazła im ten dom. Libby jeszcze nie zdaje sobie sprawy z faktu, że wydarzy się coś, przy czym zazdrość będzie nic nieznaczącym epizodem.

Losy rodziny Carla związane są z portretem tajemniczego dziecka. „Płaczący chłopiec” jest uznawany za obciążony klątwą, ponieważ spaleniu uległy wszystkie domy, w których na nieszczęście zawisnął. Gdy wydarzy się kolejna tragedia, Carl będzie chciał go zniszczyć, ale wtedy do akcji wkroczy Danielle, która nie wierzy w żadne złe moce obrazu. Jako realistka twardo stąpająca po ziemi, chce wyjaśnić jego pochodzenie, dotrzeć do prawdy o namalowanym dziecku. Trafia między innymi do Susan, starszej pani wywodzącej się z arystokracji, która podobnie jak Danielle i Carl, również zmaga się z traumą z przeszłości.

W zeszłym roku nakładem Wydawnictwa Black Publishing ukazały się dwie książki polskich autorek, które mnie zachwyciły, choć każda czym innym. Katarzyna Archimowicz urzekła mnie pięknym obrazem Polesia w swojej „Miłości w Burzanach”, natomiast Anna Włodarczyk niejednokrotnie wzruszyła ciepłem rodzinnych wspomnień w „Zapachu świeżych truskawek”. Uznaję więc, że jeśli chodzi o polskie nazwiska, to tej oficynie mogę ufać. Z tego też powodu zdecydowałam się na powieść Agnieszki Bednarskiej, Polki od dekady mieszkającej w Wielkiej Brytanii. Oczywiście swoje zrobił opis fabuły – taki mroczny i zapowiadający silne emocje (a do tego, jak teraz wyczytałam, akcja inspirowana jest rzeczywistym obrazem). Na zapowiedzi się nie skończyło, właśnie takie wrażenia zafundowała mi Bednarska i jej powieść, dzięki temu, oceniam bardzo wysoko. Nie przypuszczałam tylko, że okaże się ona aż tak trudna, tak pozbawiona nadziei – bo właśnie w ten sposób ją odebrałam i wydźwięku tego nie zmieniła nawet ostatnia scena. Wspomnę tylko, że książka ta jest zupełnie inna, niż powieści, po jakie zazwyczaj sięgam, więc tą innością, oryginalnością i świeżością pomysłu pisarka zaskarbiła sobie moją sympatię. Intrygujące jest też to, że nawet po skończonej lekturze nie jestem w stanie doprecyzować, co to właściwie za gatunek: horror? Dramat? Powieść obyczajowa? Chyba wszystkiego po trochu. I dobrze, ta różnorodność służy odbiorowi treści.

Mogę powiedzieć, że do pewnego stopnia najbliżej było mi do Danielle – w tym sensie, że również mam się za realistkę, daleko mi do bujania w obłokach. Początkowo, tak jak bohaterka, nie wierzyłam w żadną klątwę, no bo gdzie, portret podpalający domy? No błagam. Ale powiem Wam jedno: te pierwsze uczucia całkowicie tracą znaczenie wraz z biegiem akcji i kolejnymi szczegółami, które stopniowo wychodzą na jaw. A potem zaczyna się dawać temu wszystkiemu wiarę... Bednarska dokonała jeszcze jednej wielkiej rzeczy: zapewniła prawdziwą huśtawkę nastrojów, bo oscylując między skrajnościami, co trochę zmieniałam zdanie na temat tego, jaki los powinien spotkać obraz; w końcu jednak opowiedziałam się po stronie Danielle.

Może nadinterpretuję, ale dla mnie płótno „Płaczący chłopiec” było tylko pretekstem, punktem wyjścia do opowieści o koszmarach, jakie mogą stać się udziałem człowieka, gdy traci swoich najbliższych. Chciałabym nazwać tutaj rzeczy po imieniu, by dokładnie wyrazić, o co mi chodzi, ale wtedy zbyt wiele elementów z powieściowej układanki bym zdradziła. Napiszę więc, że autorka wykazała się prawdziwym kunsztem literackim, przedstawiając scenę, od której wszystko tak naprawdę się zaczęło. Odkąd jestem matką chrzestną swojego siostrzeńca, bardzo emocjonalnie podchodzę do krzywdy dziejącej się (i wyrządzanej) dzieciom. I naprawdę, ostatnia wizja Dominika i jego matki rozdarła mi serce...

Jeszcze tylko dwa zdania na zakończenie. „Płaczącego chłopca” czytało mi się doskonale, choć przez większość czasu towarzyszyło mi solidne napięcie. Mam nadzieję, że Pani Agnieszka chowa jeszcze w zanadrzu jakieś historie w podobnym stylu i podzieli się nimi z czytelnikami – ja bardzo bym tego chciała.     

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Black Publishing.

http://blackpublishing.pl/?locale=pl

Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.

16 komentarzy:

  1. Przeglądając ofertę wydawnictwa jakoś nie zauważyłam tej książki, ale dziś po Twojej zachęcającej recenzji będę miała ją na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Założę się, że przypadłaby Ci ona do gustu:)

      Usuń
  2. Zainteresowałaś mnie tą powieścią.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo interesująca książka, już mi się podoba. Zapisałam sobie jej tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kusisz kochana, jestem bardzo zaintrygowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam kusić! Kuszenie na dobre książki to sama przyjemność:)

      Usuń
  5. Ja również mam nadzieję, że autorka pójdzie w tym kierunku. Płaczący chłopiec to świetna powieść! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam innych jej książek, ale takie klimaty chyba jej pasują:)

      Usuń
  6. Od jakiegoś czasu mam bzika na punkcie tej ksiażki. Musze ją zdobyć!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdzieś w tym świecie metafizycznym ukryty jest klucz do naszej duszy, zarówno bohaterów Agnieszki Bednarskiej, jak i czytelnika. Czytałam i też jestem pod wrażeniem. Wcześniej czytałam "Emigrację uczuć" A. Bednarskiej o czterech przyjaciółkach z podobnymi doświadczeniami życiowymi, gdy ich partnerzy wyjeżdżają z kraju, w poszukiwaniu pracy, by "łatwiej" było żyć. Ale, czy to jest jednoznaczne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, to "Emigrację..." też mogłabym przeczytać.

      Usuń
  8. Pamiętam jak zobaczyłam tę książkę po raz pierwszy w zapowiedzi, wiedziałam już że koniecznie muszę przeczytać, są czasami takie oferty, które przykuwają moją uwagę i prędzej czy później lektura jest moja :) Także czeka na swój czas i ,,Płaczący chłopiec" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak czasem mam, nawet nie czytając opisu wiem, że muszę przeczytać:)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.