piątek, 13 marca 2015

Justin Go "Wyścig z czasem"



Justin Go „Wyścig z czasem”, Muza 2015, ISBN 978-83-7758-700-7, stron 512. Premiera 18.03.2015.

Tristan Campbell właśnie skończył studia i nawet nie przypuszcza, jak bardzo, w niedługim czasie, zmieni się jego życie. O kontakt proszą go listownie angielscy prawnicy, będący wykonawcami testamentu słynnego niegdyś alpinisty, weterana pierwszej wojny światowej, Ashleya Walsinghama. Mężczyzna zapisał wszystko swojej ukochanej, Imogen, ale ta nigdy nie zgłosiła się po pieniądze. Zbliża się właśnie termin, po którym cały majątek zostanie rozdysponowany między różne instytucje i organizacje. Tristan będzie miał tylko siedem tygodni, by znaleźć dowód na pokrewieństwo łączące go z Imogen. Kolejne wskazówki, do których dociera, wiodą go przez angielskie archiwa, skąd uda się do Szwecji, Francji i Islandii. Ale czy zdąży?

„Wyścig z czasem” to debiutancka powieść Justina Go, który porzucił dobrze zapowiadającą się karierę prawnika i postawił wszystko na jedną kartę. Tak na to patrząc, trzeba stwierdzić, że nie brakowało mu odwagi, by wyjechać ze Stanów i udać się w podróż po Europie, w doświadczenia której wyposażył zapewne swojego bohatera. Ale po lekturze jego książki dochodzę do wniosku, że musiał dysponować również pewnością siebie. Uwzględniając rozmach, z jakim podszedł do pisania debiutu, przyznaję, że chyba dobrze wiedział, co robi. Analizując „Wyścig...” myślę sobie, że oprócz cech osobowościowych Go ma jeszcze jeden, nieodłączny do wybranej drogi, atrybut – talent. Ten widoczny jest dla mnie przede wszystkim w lekkości pióra – tę opowieść zwyczajnie bardzo dobrze się czyta, a choć mogłoby się wydawać, że wątek kwerend w bibliotekach czy innych miejscach, jakie prowadził Tristan, będzie nudny, to mnie mocno ekscytował – oraz w pomyśle na całą fabułę. Ta układa się wyjątkowo harmonijnie i imponuje dopracowaniem oraz konsekwencją.

Go posłużył się narracją na dwóch płaszczyznach czasowych. Z jednej strony poznajemy Tristana, młodego człowieka wkraczającego w życie, przed którym niecodzienna wyprawa. Nie mając żadnej gwarancji powodzenia swoich dociekań ani nawet nie wiedząc, jak wielki jest spadek, o który musi zawalczyć, decyduje się ruszyć w drogę. Początkowo rzeczywiście myśli o fortunie go kuszą, ale czy tak będzie do końca? Czy wystarczy mu sił i zapału, gdy pojawią się kolejne, niewiele wnoszące do sprawy, ślady? Czy nie zwycięży bezradność? A może ta podróż jest po to, by znalazł coś innego, coś niekoniecznie materialnego? 

Drugi wiodący bohater to Ashley. Widzimy go jako młodego człowieka idącego na wojnę, żołnierza i wyróżniającego się wspinacza. Najpierw obserwujemy, jak rozkwita jego uczucie do Imogen, potem przenosimy się do pełnych błota, zimna i trupów okopów we Francji, by wreszcie śledzić jego przygotowania do wyprawy na Mont Everest. Te dwie perspektywy: Tristana i Ashleya, nie tylko wzajemnie się uzupełniają, ale pozwalają też dostrzec, że mężczyzn łączy pewna wspólnota losów i wyzwań, jakie stawia przed nimi rzeczywistość. Jeden i drugi będzie musiał wybrać między sercem a rozumem, między miłością a obowiązkiem. Czy z takiego pojedynku mają szansę wyjść zwycięsko? Justinowi Go udała się jeszcze jedna rzecz, mianowicie obydwa tory czasowe są jednakowo interesujące i wciągające, nie było tutaj czegoś takiego, że chciałam czym prędzej przewracać kartki, by dotrzeć do tej bardziej fascynującej mnie części – nie, obie cieszyły mnie w jednakowym stopniu.  

Uwagi trochę bardziej krytyczne mam do zakończenia. Czekałam na epilog z wypiekami na twarzy, a tu nagle pojawiło się to uczucie pękniętego balonika. Wiecie, jak to jest, nastawiacie się na jakiś spektakularny efekt, a jest tylko małe pstryknięcie. Ale jeszcze ciekawsze jest to, gdy tak dłużej nad tym pomyśleć, że wydaje się być jednak zrozumiały zabieg zastosowany przez autora – myślę, że gdyby wszystko było jasne i wyjaśnione do samego końca, to wtedy uznałabym pewnie, że epilog okazał się straszliwie przewidywalny. A tak pozostają domysły i różne interpretacje. No chyba że okładkowa informacja o tym, że Go pracuje nad drugą powieścią, oznacza, że będzie to ciąg dalszy „Wyścigu...” – wówczas problem epilogu zmienia swoje oblicze. Jak więc widać, debiutant potrafił zaskoczyć zakończeniem, bo nie potrafię jednoznacznie go ocenić – z jednej strony poczułam pewien niedosyt, ale z drugiej czasem lepszy jest niedosyt, niż przesyt, pójście o krok za daleko, powiedzenie o jedno słowo czy zdanie za dużo.

„Wyścig z czasem” to powieść, która mnie usatysfakcjonowała i pozwoliła na wyjście z małego kryzysu czytelniczego. Justin Go oddał do rąk swoich czytelników historię niebanalną, w której jest wszystko to, co gwarantuje sporą dawkę emocji i wzruszeń: mamy więc zakazaną miłość, trwa wojna; po latach trzeba rozwikływać tajemnice, by poszukując prawdy o swoich przodkach, dotrzeć do prawdy o samym sobie. Szczerze polecam.

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza.

http://muza.com.pl/

Wyzwanie: „Grunt to okładka”.

20 komentarzy:

  1. Szkoda, że zakończenie nie zaskakuje.., ale książkę chętnie przeczytam, widziałam już kilka recenzji zachęcających, więc nie mam na co czekać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znaczy, ono zaskakuje, ale swoją niejednoznacznością, tym, że każdy może je ocenić inaczej. Tak czy siak, warto ją przeczytać:)

      Usuń
  2. Jestem wstępnie zainteresowana. Nawet lubię otwarte zakończenia, dające możliwość różnych interpretacji, choć jest gdzieś we mnie takie małe uczucie niedosytu zawsze. Może przeczytam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba wszystko zależy od książki, czasem otwarty epilog jest jak najbardziej wskazany, a czasem lepiej przeciąć wszystko od razu;)

      Usuń
  3. Chyba nie dla mnie, rozumiem Twoje odczucia do zakończenie, ja miałam właśnie coś takiego z butikiem, czekałam na ŁaŁ a nie było..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już jesteśmy przy Butiku, to powiem Ci, że te dwie książki są podobne o tyle, że też mamy dwie warstwy czasowe i dwóch bohaterów, więc tak sobie myślę, że mogłabyś spróbować;)

      Usuń
  4. Mnie książka strasznie, strasznie oczarowała ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że zakończenie jest trochę rozczarowujące, ale mimo to i tak chce poznać tę książkę. Zatem będę cierpliwie czekać na jej premierę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czuję się zachęcona do jej przeczytania nawet jeśli zakończenie nie jest zbyt spektakularne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to tylko moje odczucie, więc nie ma się tym co przejmować;)

      Usuń
  7. Nie mogę się doczekać tej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo lubię takie historie. Mimo, że zakończenie Cię nie usatysfakcjonowało to chętnie sprawdzę na własnej skórze, czy mi debiut Go będzie się podobał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Im dłużej nad tym myślę, tym sama już nie wiem, czy mnie usatysfakcjonowało, czy nie. Ale na pewno książkę będę polecać:)

      Usuń
  9. Widzę ze to coś dla mnie, chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.