Lydia Netzer „W blasku gwiazd”, Black Publishing 2015, ISBN
978-83-8049-023-9, stron 344
Sunny Mann wiedzie życie jak z powieści. Mieszka na
przedmieściach i bardzo angażuje się w działania lokalnej społeczności.
Przyjaźni się z dwoma sąsiadkami, równie młodymi i pięknymi, jak ona. Mąż
Sunny, Maxon, jest sławnym naukowcem, wykonującym misję o kolosalnym znaczeniu
– leci w kosmos, by założyć kolonię na Księżycu. Syn Bubber ma cztery lata i
cierpi na autyzm, ale z tym też udało im się wyjść na prostą, zapewniając
chłopcu wszystko to, czego mu potrzeba.
Ale tak naprawdę pod powierzchnią tego idealnego obrazu
kryje się drugie dno. Matka Sunny umiera, a Maxon być może już nigdy nie wróci
ze swojej misji, bo czy da się przewidzieć wszystko, co może wydarzyć się w
kosmosie? Na dodatek Sunny jest w drugiej ciąży i sama musi sobie radzić z
narastającymi problemami. Gdy któregoś dnia ma wypadek samochodowy, z jej głowy
spada peruka. W jednej chwili sąsiedzi dowiadują się, że Sunny jest łysa.
Kobieta postanawia przestać ukrywać swoją inność...
Gdy czytałam opis i pojawiła się informacja o peruce,
przeleciała mi przez głowę, bez większej wnikliwości, myśl: no i cóż z tego, że
Sunny jest łysa? Ale w miarę rozwoju akcji, ten aspekt nabierał coraz większego
znaczenia. O tym, że kobieta nie ma włosów, wiedziała tylko jej najbliższa
rodzina i lekarz, bo w pewnym momencie swojego życia Sunny zapragnęła być taka,
jak reszta jej otoczenia. Zakładając jedną z kilku peruk do wyboru, stawała się
taką samą młodą matką i żoną, jak te, wśród których przyszło jej mieszkać. Z
czasem jednak Sunny dochodzi do wniosku, że wówczas, z włosami na głowie, wcale
nie jest sobą, to nie jest prawdziwa ona. Zakrywanie łysiny Sunny staje się
niejako symbolem życia, które czasami próbujemy na siłę wpasować w ramy
uznawane na powszechnie obowiązujące, które społeczność wokół, a szerzej całe
społeczeństwo, akceptuje. Nie pasujesz do nich, narażasz się na ostracyzm i
wykluczenie, a w najlepszym wypadku na ciekawość i niezdrowe zainteresowanie. A
czy faktycznie wszyscy musimy być tacy sami? Czy lepsza nie jest różnorodność,
a z nią nadrzędne prawo człowieka do bycia sobą, takim, jakim go natura
stworzyła, jeśli nie ma na to wpływu?
Ponieważ zarówno mąż Sunny, jak i jej syn, cierpią na
zaburzenia ze spektrum autyzmu – dla mnie, szczególnie u Maxona, wyglądało to
bardziej na zespół Aspergera, o czym świadczyłaby jego kariera naukowa, ale też
równoczesne problemy z okazywaniem uczuć i odnajdowaniem się w relacjach
międzyludzkich – pomyślałam sobie, czy autorka aby nie przesadziła z nadmiarem tej
inności – dla niektórych pewnie będzie to nawet dziwność – swoich postaci. Ale
muszę przyznać, że kiedyś sporo czytałam na temat autyzmu i to właśnie ten
wątek: rozwoju Maxona i rodzącego się między nim a Sunny uczucia, zainteresował
mnie najbardziej.
„W blasku gwiazd” to według mnie powieść dobra, ale nie
idealna niestety, z uwagi na przyjęty typ narracji (mieszanie czasów:
teraźniejszego i wspomnień). To historia poszukiwania życiowej równowagi między
tym, czego się pragnie, a tym, czego oczekuje od człowieka świat zewnętrzny. To
opowieść o pójściu pod prąd kultowi piękna i idealnego wizerunku. To wreszcie
fabuła o miłości bez granic, którą trzeba dopiero w sobie odkryć.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Black
Publishing.
Fabuła fajna, szkoda, że książka ma wady, ale i tak chętnie przeczytam ..
OdpowiedzUsuńTo, o czym wspomniałam, może być wadą tylko w moich oczach, bo coś ostatnio do wszystkiego się potrafię przyczepić, chyba mam jakiś kryzys.
UsuńA ja mimo przytoczonych przez Ciebie mankamentów jestem skłonna dać tej książce szansę, gdyż fabuła przykuła moją uwagę.
OdpowiedzUsuńI bardzo mnie to cieszy, oby Twoja ocena była wyższa;)
UsuńOkładka jest po prostu FENOMENALNA, ale niestety opis raczej mnie nie zainteresował. Na razie to książka nie dla mnie (ale może kiedyś... ;))
OdpowiedzUsuńRzeczywiście okładka coś w sobie ma:)
UsuńWłaśnie jestem w trakcie lektury i mam podobne odczucia :) Nawet czytam ją w podobny sposób - jakoś nie potrafi mnie zainteresować, by "połknąć" ją na raz, góra dwa razy tylko czytam po kawałku :)
OdpowiedzUsuńO widzisz, jak dobrze wiedzieć, że jeszcze ktoś ma podobne odczucia:)
UsuńOkładka śliczna, no i fabuła niczego sobie. Jednak te mankamenty, które wymieniłaś, sprawiają, że mam nieco sprzeczne odczucia i nie jestem do końca pewna, czy rzuciłabym się na tę książkę, gdybym tylko ją zobaczyła.
OdpowiedzUsuńAle mimo wszystko możesz spróbować jej dać szansę, może akurat Ci przypasuje;)
UsuńA mnie ta książka bardzo zainteresowała i bardzo chętnie bym ją przeczytała. Niech no tylko wpadnie w moje ręce... :)
OdpowiedzUsuńO oby spełniła Twoje oczekiwania:)
UsuńGeneralnie lubię mieszanie planów czasowych, więc jestem ciekawa, jak w tej książce zabieg ten przedstawiono.
OdpowiedzUsuńUff, dobrze, że Cię nie zniechęciłam;)
UsuńPrzeczytałam twój opis fabuły i stwierdziłam, że to kolejna książka dla mnie :) Kolejne akapity recenzji jeszcze bardziej mnie do tego przekonywały tym bardziej, że lubię mieszane teraźniejszości z przeszłością.
OdpowiedzUsuńMam więc nadzieję, Kasiu, że dorwiesz tę książkę w swoje łapki i Ci się spodoba:)
UsuńCzytałam bardziej przychylną opinię, teraz mam mętlik w głowie :)
OdpowiedzUsuńA ja znów dwie krytyczne, chyba trzeba się przekonać samemu;)
UsuńDruga recenzja nie do końca pozytywna, widać coś jest nie tak z książką. szkoda.
OdpowiedzUsuńWychodzi na to, że tak;)
UsuńZ wielką chęcią zapoznam się z tą książką. Widzę, że Ty zauważyłaś w niej głębsze dno. Szkoda, że narracja trochę przeszkadza w odbiorze powieści.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy właściwe to drugie dno, ale takie refleksje mi się zrodziły;)
Usuń