Agnieszka Bednarska „Płaczący chłopiec”, Black Publishing
2015, ISBN 978-83-8049-022-2, stron 312
Carl i Libby właśnie wprowadzają się do nowego domu. To
poważny krok, który kobieta odbiera jako ten wiodący do życiowej zmiany. Choć
jest szczęśliwa, cieniem na jej radości kładzie się zazdrość o byłą dziewczyną
narzeczonego, a teraz jego najlepszą przyjaciółkę. To właśnie Danielle znalazła
im ten dom. Libby jeszcze nie zdaje sobie sprawy z faktu, że wydarzy się coś,
przy czym zazdrość będzie nic nieznaczącym epizodem.
Losy rodziny Carla związane są z portretem tajemniczego
dziecka. „Płaczący chłopiec” jest uznawany za obciążony klątwą, ponieważ
spaleniu uległy wszystkie domy, w których na nieszczęście zawisnął. Gdy wydarzy
się kolejna tragedia, Carl będzie chciał go zniszczyć, ale wtedy do akcji
wkroczy Danielle, która nie wierzy w żadne złe moce obrazu. Jako realistka
twardo stąpająca po ziemi, chce wyjaśnić jego pochodzenie, dotrzeć do prawdy o
namalowanym dziecku. Trafia między innymi do Susan, starszej pani wywodzącej
się z arystokracji, która podobnie jak Danielle i Carl, również zmaga się z
traumą z przeszłości.
Mogę powiedzieć, że do pewnego stopnia najbliżej było mi do
Danielle – w tym sensie, że również mam się za realistkę, daleko mi do bujania
w obłokach. Początkowo, tak jak bohaterka, nie wierzyłam w żadną klątwę, no bo
gdzie, portret podpalający domy? No błagam. Ale powiem Wam jedno: te pierwsze
uczucia całkowicie tracą znaczenie wraz z biegiem akcji i kolejnymi
szczegółami, które stopniowo wychodzą na jaw. A potem zaczyna się dawać temu
wszystkiemu wiarę... Bednarska dokonała jeszcze jednej wielkiej rzeczy:
zapewniła prawdziwą huśtawkę nastrojów, bo oscylując między skrajnościami, co
trochę zmieniałam zdanie na temat tego, jaki los powinien spotkać obraz; w
końcu jednak opowiedziałam się po stronie Danielle.
Może nadinterpretuję, ale dla mnie płótno „Płaczący
chłopiec” było tylko pretekstem, punktem wyjścia do opowieści o koszmarach,
jakie mogą stać się udziałem człowieka, gdy traci swoich najbliższych.
Chciałabym nazwać tutaj rzeczy po imieniu, by dokładnie wyrazić, o co mi
chodzi, ale wtedy zbyt wiele elementów z powieściowej układanki bym zdradziła.
Napiszę więc, że autorka wykazała się prawdziwym kunsztem literackim,
przedstawiając scenę, od której wszystko tak naprawdę się zaczęło. Odkąd jestem
matką chrzestną swojego siostrzeńca, bardzo emocjonalnie podchodzę do krzywdy
dziejącej się (i wyrządzanej) dzieciom. I naprawdę, ostatnia wizja Dominika i
jego matki rozdarła mi serce...
Jeszcze tylko dwa zdania na zakończenie. „Płaczącego
chłopca” czytało mi się doskonale, choć przez większość czasu towarzyszyło mi
solidne napięcie. Mam nadzieję, że Pani Agnieszka chowa jeszcze w zanadrzu
jakieś historie w podobnym stylu i podzieli się nimi z czytelnikami – ja bardzo
bym tego chciała.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Black
Publishing.
Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.
Przeglądając ofertę wydawnictwa jakoś nie zauważyłam tej książki, ale dziś po Twojej zachęcającej recenzji będę miała ją na uwadze.
OdpowiedzUsuńZałożę się, że przypadłaby Ci ona do gustu:)
UsuńZainteresowałaś mnie tą powieścią.
OdpowiedzUsuńBardzo interesująca książka, już mi się podoba. Zapisałam sobie jej tytuł.
OdpowiedzUsuńI na pewno zrobiłaby na Tobie wrażenie:)
UsuńKusisz kochana, jestem bardzo zaintrygowana.
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam kusić! Kuszenie na dobre książki to sama przyjemność:)
UsuńJa również mam nadzieję, że autorka pójdzie w tym kierunku. Płaczący chłopiec to świetna powieść! :)
OdpowiedzUsuńNie znam innych jej książek, ale takie klimaty chyba jej pasują:)
UsuńDzięki za link:)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu mam bzika na punkcie tej ksiażki. Musze ją zdobyć!!
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :)
UsuńGdzieś w tym świecie metafizycznym ukryty jest klucz do naszej duszy, zarówno bohaterów Agnieszki Bednarskiej, jak i czytelnika. Czytałam i też jestem pod wrażeniem. Wcześniej czytałam "Emigrację uczuć" A. Bednarskiej o czterech przyjaciółkach z podobnymi doświadczeniami życiowymi, gdy ich partnerzy wyjeżdżają z kraju, w poszukiwaniu pracy, by "łatwiej" było żyć. Ale, czy to jest jednoznaczne?
OdpowiedzUsuńHm, to "Emigrację..." też mogłabym przeczytać.
UsuńPamiętam jak zobaczyłam tę książkę po raz pierwszy w zapowiedzi, wiedziałam już że koniecznie muszę przeczytać, są czasami takie oferty, które przykuwają moją uwagę i prędzej czy później lektura jest moja :) Także czeka na swój czas i ,,Płaczący chłopiec" :)
OdpowiedzUsuńTeż tak czasem mam, nawet nie czytając opisu wiem, że muszę przeczytać:)
Usuń