Marcin Ciszewski „Krüger. Szakal”, Znak Literanova 2014,
ISBN 978-83-240-2608-1, stron 400
Zadanie do wykonania zaplanowane było w najdrobniejszych
szczegółach. Trzech mężczyzn, dwóch młodszych i jeden starszy, zwany Mentorem –
każdy wiedział dokładnie, co do niego należy. W końcu napadu na bank nie
pozostawia się improwizacji, a już zwłaszcza napadu na Bank Zachodni w
Warszawie. Nawet swojego wyglądu nie oddali w ręce przypadku. Gdy wysiedli z
luksusowego adlera, świadkowie powiedzieliby, że mają przed sobą „szacownych,
młodych ludzi interesu” – „obaj nosili czarne trzyczęściowe garnitury i długie,
również czarne płaszcze. Ubiór dopełniały meloniki na głowach. W dłoniach
trzymali duże skórzane teczki. Wypielęgnowane wąsy i brody starannie skrywały
rysy twarzy. Jedynym niepasującym do
ich emploi elementem były długie jasne kosmyki włosów, wysuwające się spod
meloników” (str. 11). Tak prezentowali się Cygan i Wilhelm Krüger, zwany
Wilkiem. Mentor z kolei, udający się do dyrektora banku, w jego sekretarce wzbudził
uśmiech zadowolenia: „lubiła taki typ mężczyzn. Po pięćdziesiątce, świetnie
ubranych, starannie ostrzyżonych, o nienagannych manierach, uprzejmych i
miłych. Gdyby nie czarna długa broda i zakręcone do góry wąsy, zdaniem
niewiasty, zupełnie niepasujące ani do twarzy, ani do reszty sylwetki, przybysz
stanowiłby bliski jej sercu ideał męskiej urody” (str. 14-15).
W mojej czytelniczej „karierze” nigdy nie zwracałam większej
uwagi na to, czy wybieram książki pisarzy lub pisarek; na pewno nie kierowałam
się takim kryterium, ale samo jakoś wychodziło, że częściej sięgałam po
literaturę tworzoną przez kobiety. Z czasem jednak pojawiły się publikacje
historyczne – raczej męskiego pióra, a od pewnego momentu widzę u siebie coraz
większą ochotę także na męską prozę. Niedawno przecież poznałam twórczość
Remigiusza Mroza, przeczytałam ostatni tom trylogii o pewnym prokuratorze
autorstwa Zygmunta Miłoszewskiego, a teraz przyszedł czas na poznanie nowego
nazwiska, nowego dla mnie, choć obecnego już jakiś czas na polskim rynku
wydawniczym. To Marcin Ciszewski, jak zapewnia mnie okładka – „mistrz
literackiej sensacji”. Czy faktycznie mistrz, tego po jednej powieści nie jestem
w stanie stwierdzić, ale swoim „Krügerem. Szakalem” Ciszewski zainteresował
mnie na tyle, że na pewno na tej jednej powieści się nie skończy i będę dalej
sprawdzać, czy miano to jest w pełni zasłużone. Zresztą nowy bohater zapowiada
nową serię i dobrze, że miałam tego świadomość, bo zakładam, że inaczej jeszcze
bardziej zirytowałby mnie epilog – jak można przerwać w takim momencie?! To
znaczy wiem, że można, ale w takim razie ile ja mam teraz czekać na ciąg
dalszy? Trochę to okrutne ze strony autora, ale jednocześnie taki zabieg daje
mu gwarancję, że maksymalnie zaciekawiony odbiorca sięgnie po kolejną część.
W zasadzie to zaczęłam od końca, a chciałam podkreślić
jeszcze jeden powód, dla którego lektura „Szakala” wydawała mi się nieodzowna.
Jest to mianowicie czas akcji – rok 1918 i wybijanie się na niepodległość
naszej ojczyzny. Jako wielbicielka dwudziestolecia międzywojennego bliskie są
mi także te książki, które ukazują proces dochodzenia do powstania nowego
państwa, złożonego z ziem i ludności trzech zaborów. Ciszewski także w tym
przypadku się sprawdza, ponieważ nie ucieka od tła historycznego, podając je z
polotem i potrafiąc wzbudzić zainteresowanie. Odniosłam również wrażenie, że
pisarz doskonale wie, jak stopniować napięcie i rozbudzać ciekawość – co
przecież nie jest niczym dziwnym, w końcu ma już trochę książek na swoim
koncie. Zastosował dwie płaszczyzny czasowe – tę aktualną, z 1918 roku, oraz
retrospekcje w przeszłość, które powoli wyjaśniają czynniki, jakie
ukształtowały Cygana i Krügera, ale także genezę, nazwijmy to, zależności, jaka
łączy tego drugiego i jego śmiertelnego wroga Kolcowa. A ponieważ clou fabuły
staje się jasne i w pełni zrozumiałe rzeczywiście na samym końcu, powieść czyta
się błyskawicznie, chcąc dowiedzieć się jak najszybciej, co wydarzyło się w
zimny wieczór pierwszego dnia nowego stulecia.
Gdybym miała dokonać krótkiego podsumowania, powiedziałabym,
że nowa powieść Marcina Ciszewskiego to wybuchowa mieszanka emocji, przede
wszystkim miłości i nienawiści, obu uczuć na śmierć i życie. Jest tutaj także
kolczasta i surowa przyjaźń, jak również walka o dobro najwyższe: o ojczyznę.
Jednym słowem to historia, w której dużo się dzieje. Czekam z niecierpliwością
na drugi tom perypetii Krügera.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Panu Tomaszowi z
Wydawnictwa Znak.
Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Polacy nie gęsi”.
Od dłuższego czasu ''chodzi'' mi po głowie twórczość Pana Marcina i czytając dziś Twoją recenzję utwierdziłam się w przekonaniu, że czas najwyższy poznać niniejszą lekturę, bądź jakąkolwiek inną powieść z dorobku tegoż pisarza.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że rzucił mi się w oczy ten czas akcji, bo inaczej przegapiłabym świetną książkę i świetnego autora;)
UsuńNoo przyznam szczerze, że jestem ciekawa, autora również nie znam, co gorsza nie słyszałam o nim nigdy, wstyd. Co do twórczości panów, wcześniej byłam na NIE, ale od pewnego czasu zaczęłam zmieniać zdanie :)
OdpowiedzUsuńE tam, wstyd, lepiej późno, niż wcale;) Widać obie potrzebujemy odmiany:)
UsuńChyba spasuję i nie przeczytam tej książki. :) [ Szept Myśli ]
OdpowiedzUsuńMożesz tylko żałować;)
UsuńIleż emocji! Lubię takie mieszanki wybuchowe, więc z przyjemnością przeczytam.
OdpowiedzUsuńGwarantuję Ci, Natalko, że emocji jest jeszcze więcej, niż zawarłam w swoim tekście, nie napisałam o jeszcze jednej rzeczy, która burzy krew w trakcie czytania;)
UsuńMam na nią nawet i ochotę :)
OdpowiedzUsuńTo super:)
UsuńSam okres dwudziestolecia wojennego jest mi bardzo bliski, więc chciałabym przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńCzyli dokładnie rozumiesz moje motywacje co do wyboru tej książki:)
UsuńO jej, o jej, a ja nadal nie znam nic tego autora! :(
OdpowiedzUsuńCzas to zmienić;)
UsuńJak do tej pory udało mi się przeczytać trzy książki autora i bardzo mi się podobały, tą też już niedługo będę czytać i czuję że będzie to uczta czytelnicza.
OdpowiedzUsuńAle Ci dobrze:) Ja to muszę czym prędzej nadrobić;)
UsuńPo przeczytaniu "Wiatru" autorstwa p.Marcina zakochałam się w twórczości autora. Tę powieść też na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuń"Wiatr" albo "Gliniarz", którąś z tych dwóch typuję do czytania w następnej kolejności:)
Usuń