wtorek, 27 września 2016

Robert Małecki "Najgorsze dopiero nadejdzie"



Robert Małecki „Najgorsze dopiero nadejdzie”, Czwarta Strona 2016, ISBN 978-83-7976-518-8, stron 408

Marek Bener pracuje w toruńskiej „Gazecie Miejskiej”. Jeszcze pracuje, bo właśnie dowiedział się, że czeka na niego wypowiedzenie. Ani myśli płaszczyć się przed szefem, ale powodów do radości nie ma, bo bez pieniędzy nie będzie mógł szukać swojej zaginionej żony. Teraz musi zająć się sprawą pożaru, w którym zginął mężczyzna. Niedługo później okazuje się, że ofiarą jest Wojciech Holtz, jego dawny najlepszy przyjaciel, który prawie dziesięć lat temu uwiódł mu narzeczoną. Weronika zwraca się do Benera z prośbą o pomoc, ale wkrótce później sama znika. Marek zostaje wplątany w śmiertelnie niebezpieczną rozgrywkę, a kolejne elementy układanki wiodą do wydarzeń z przeszłości. 

No, no, no... Takie, jakże elokwentne, słowa przyszły mi do głowy, gdy przewróciłam ostatnią stronę „Najgorsze dopiero nadejdzie”. Bo oto właśnie na polskiej scenie literackiej objawił się nowy, rasowy „kryminalista”, czyli autor powieści kryminalnych, który nie zabrał się za ten akurat gatunek przypadkiem – Robert Małecki doskonale wie, jak pisać, żeby przekonać do siebie czytelnika i zapewnić mu kilka godzin wyrwanych z życiorysu, a spędzonych na rozrywce przez duże R. Należy przy tym dodać, że niniejszy utwór to debiut fabularny Małeckiego, politologa, dziennikarza i filozofa oraz laureata ogólnopolskich konkursów na opowiadanie kryminalne. Nie od dziś twierdzę, że Czwarta Strona do debiutów ma wyjątkowego nosa i „Najgorsze dopiero nadejdzie” jest tego kolejnym, znakomitym przykładem.

Myśląc o tej książce, na pewno będę pamiętała o dwóch aspektach, które zdecydowały o pozytywnej ocenie całokształtu. Pierwszy to bohater. Wiadomo, że pełnokrwisty kryminał musi mieć wyrazistą postać wiodącą, bo bez niej jest mdło i nijako. Marek Bener Małeckiego to mężczyzna, który dość łatwo zaangażuje czytelnika po swojej stronie z uwagi na fakt, że zaginęła mu żona, Agata, którą tak bardzo kochał. I kocha nadal, bo nie przestaje jej szukać, jeżdżąc wszędzie tam, gdzie pojawi się jej jakikolwiek ślad. Miota się, ciągle jeszcze ma nadzieję, że odnajdzie żonę żywą, nie potrafi odpuścić, szukanie traktuje jak obowiązek, ale czasem wątpi w sens tego wszystkiego, bo skoro nie odnalazła Agaty cała rzesza policjantów, to jak ma to zrobić on jeden? Ogólnie można powiedzieć, że Bener to facet ze skazą, ale nie w negatywnym znaczeniu tego słowa; to facet twardy, bezkompromisowy, czasem cyniczny, a czasem tylko ironiczny, ale jednocześnie wrażliwy. Czyli na pewno jakiś. Nie wiem, czy te uczucia, jakie wzbudza, można nazwać sympatią, ale przyjęłam się jego doświadczeniami bardzo i mocno trzymałam za niego kciuki. Dlatego też z jednej strony bardzo cieszy mnie to otwarte zakończenie, bo znaczy ono, że możemy się spodziewać drugiej części i te niepozamykane wątki znajdą tam swoje dopełnienie, ale z drugiej irytuje, bo nie wiadomo, ile będziemy musieli na to czekać. A nie bardzo lubię takie trwanie w zawieszeniu.

Druga rzecz, o której chciałam wspomnieć, to cała intryga, jaką uknuł Małecki. Mamy więc pożar, od którego wszystko się zaczyna; z czasem pojawiają się nowe wątki, ale tak naprawdę w pewnym momencie ma się wrażenie, że tak właściwie zupełnie nie wiadomo, o co chodzi. Na Benera ktoś niezmordowanie poluje, ale dlaczego – to wydaje się być kompletnie nie do ugryzienia. Pełny obraz sytuacji wyklarował mi się w takim tempie, w jakim chciał tego autor, nie domyśliłam się wcześniej, co z czym się łączy, więc tym większe brawa dla niego.

„Najgorsze dopiero nadejdzie” bardzo zgrabnie łączy dopracowane elementy fabuły z perfekcyjnie opanowaną techniką. Zagadka kryminalna i wplątany w nią bohater są dokładnie „pozszywane” z przyjemnym w odbiorze stylem i warto płynącą akcją. Miłośnicy polskich powieści kryminalnych mają powody do świętowania: oto pojawił się nowy pisarz, który na pewno jeszcze nie raz pokaże, na jak wiele go stać. Robert Małecki, zapamiętajcie to nazwisko.

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona. 

http://czwartastrona.pl/

13 komentarzy:

  1. Fajnie, że nie domyśliłaś się wcześniej rozwiązania calej intrygi. Jestem zaciekawiona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jakoś mi się nie poskładało, choć to może nie najlepiej o mnie świadczy;)

      Usuń
  2. WIele już słysząłam o tej ksiażce, chyba się na nią skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Nie mogę się doczekać lektury. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja lekturę zaczynam w tym tygodniu, więc spojrzałam tylko na twoje podsumowanie. Mam nadzieję, że mnie też książka przypadnie do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na książkę z pewnością się skuszę, lubię takie czytelnicze przygody. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Skoro radzisz zapamiętać to nazwisko, to ja tak zrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.