piątek, 11 marca 2016

Bartek Dobroch, Przemysław Wilczyński „Broad Peak. Niebo i piekło”



Bartek Dobroch, Przemysław Wilczyński „Broad Peak. Niebo i piekło”, Wyd. Poznańskie 2015, ISBN 978-83-7976-345-0, stron 432

W polskim środowisku ludzi związanych z górami, ale myślę, że i w pamięci niejednego z nas, rok 2013 zapisał się czarną czcionką. Najpierw ogromny sukces: pierwsze w historii zimowe wejście na Broad Peak i wielkie zwycięstwo Polaków, ale chwilę potem tragiczna śmierć dwóch ze zdobywców szczytu. W lipcu z kolei, podczas próby wejścia na Gaszerbrum I i II, zginął Artur Hajzer, szef programu Polski Himalaizm Zimowy, w ramach którego odbywała się ta pierwsza wyprawa. Minęły więc właśnie trzy lata od tragedii na Broad Peaku; na jej temat powiedziano i napisano już bardzo dużo; sama bardzo interesowałam się tym tematem, jako że problematyka wspinaczki w górach wysokich mnie fascynuje – sama nigdy tam nie pojadę, pewnie dlatego o tym czytam. Mam już za sobą „Zwyciężyć znaczy przeżyć” Aleksandra Lwowa, czytałam również „Długi film o miłości. Powrót na Broad Peak” Jacka Hugo-Badera, wśród moich lektur nie mogło więc zabraknąć także tej pozycji. Bartek Dobroch jest dziennikarzem i fotografem, ale także przewodnikiem górskim i alpinistą. Przemysław Wilczyński pisze dla „Tygodnika Powszechnego”, jest synem himalaisty Ludwika Wilczyńskiego. Obaj autorzy za cykl reportaży o BP otrzymali nagrodę im. Kazimierza Wierzyńskiego, przyznawaną przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich. 

Jak już wspomniałam, o wyprawie z marca 2013 r. napisano wiele. Głos w tej sprawie zabierali prawie wszyscy, zarówno przedstawiciele środowiska, jak i zwykli ludzie, których areną do wypowiadania myśli był Internet. Nie brakowało radykalnych opinii i ocen, każdy chciał wydać swój własny wyrok. „Broad Peak. Niebo i piekło” jest próbą całościowego spojrzenia na wydarzenia poprzedzające tragedię oraz te, które nastąpiły już po niej. Sami autorzy nie zajęli jednoznacznego stanowiska, pozostawiając tę kwestię swoim czytelnikom. Prezentują oni różne punkty widzenia, co tym, którzy do tej pory nie mieli swojego zdania, może pomóc je sobie wyrobić; pozostałych utwierdzi w ich własnych przekonaniach bądź też skłoni do nowych refleksji i weryfikacji poglądów. Ja swoją opinię mam (choć znawca ze mnie żaden i w gruncie rzeczy uważam, że nie ma prawa do ocen nikt, kto nie doświadczył tego, co jest chlebem powszednim każdego himalaisty na kolejnych wyprawach), nie jest ona może skrajna w którąkolwiek stronę, ale książka ta nie wpłynęła na nią w żaden sposób. Bardzo się cieszę, że przeczytałam tę publikację, powinnam o niej pisać w samych superlatywach, ale zdania raz wyrobionego nie zmieniam.  

Dobroch i Wilczyński, na podstawie rozmów z bliskimi zmarłych oraz ludźmi związanymi z himalaizmem, odmalowali portrety wszystkich osób, które wchodziły na Broad Peak lub powiązane były z wyprawą. Maciej Berbeka, Adam Bielecki, Tomasz Kowalski, Artur Małek (o tym ostatnim jest najmniej, ponieważ unika mediów i z autorami rozmawiać nie chciał), kierownik wyprawy Krzysztof Wielicki i szef PHZ-u, Artur Hajzer – każdemu poświęcono sporo miejsca i zrobiono to w taki sposób, że ukazali nam się oni nie tylko jako wspinacze, ale przede wszystkim zwyczajni ludzie, mający plany, marzenia... Pozwolono nam zajrzeć do prywatnego świata tych, którzy od marca i lipca 2013 r. żyją bez swoich najukochańszych bliskich, do rodzin Tomka Kowalskiego, Macieja Berbeki i Artura Hajzera. Przede wszystkim dzięki temu, całość czyta się cały czas na wysokich obrotach emocjonalnych, że tak to ujmę – albo to ja tak bardzo przeżywałam lekturę, bo do tematu wypraw górskich i tragedii, jakie mają tam miejsce, nie umiem podejść obojętnie. Ale nie stawiam już sobie pytań, po co oni, wspinacze, tam idą – z tego wyleczył mnie Aleksander Lwow i jego „Zwyciężyć znaczy przeżyć”. Zrozumiałam, że może istnieć pasja, która każe zapłacić za siebie najwyższą cenę. Już wiem, że są osoby, które ciągle coś gna do przodu, które chcą przekraczać kolejne granice, które chcą bić rekordy i zapisywać się na kartach historii. Ale mimo wszystko, nie chciałabym, żeby mój mąż się wspinał i jeździł na wyprawy...

W sumie chyba wyszedł mi bardziej kolejny tekst o samej wyprawie na Broad Peak, niż o książce Bartka Dobrocha i Przemysława Wilczyńskiego, ale zapewniam, że to dzieło doskonałe, powiedziałabym nawet, że dla osób zainteresowanych to lektura obowiązkowa. Na pewno znajdzie się ona na mojej liście najlepszych książek przeczytanych w 2016 r.

12 komentarzy:

  1. Nie słyszałam wiele o wyprawie z marca 2013 , dlatego chętnie poznam powyższą książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historia wyprawy w pigułce, tak można ją nazwać.

      Usuń
    2. To nic, że w pigułce. Najważniejsze, żeby chociaż w skrócie poznać tę dramatyczną historię.

      Usuń
    3. To ta książka naprawdę się nadaje:)

      Usuń
  2. Z wielką chęcią bym przeczytała, jako podsumowanie tematu może?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chyba nigdy nie zrozumiem osób, które parają się taką pasją. Ale sama książka jest bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To powinnaś przeczytać książkę Lwowa, mnie po niej przeszło nierozumienie takiej pasji.

      Usuń
  4. Lubię literaturę górską, choć mniej niż polarną:)
    Tego typu książki wywołują wiele emocji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A z polarnej czytałaś "Lodowe piekło"? Też gorąco polecam.

      Usuń
  5. Chciałam przeczytać zaraz po "Długim filmie o miłości" JHB, ale jakoś nie mogłam dostać egzemplarza. Teraz jestem w pełni zmotywowana do poszukiwań i czytania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie było tak samo, dopiero teraz jednak się udało.

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.