Anna Litwinek „Czarownica”, Znak 2016, ISBN
978-83-240-4102-2, stron 400. Premiera 14.03.2016.
Dziennikarski instynkt Soni Hunamskiej podpowiada jej, że
trafiła na świetny temat. Przy lokalnym kościele prowadzone są prace
wykopaliskowe i krążą plotki, że odkryto tam groby wampirów. O tym, że coś jest
na rzeczy, świadczy fakt, iż kierownik wykopalisk, doktor archeologii Iwo
Petrarka, nie bardzo chce odpowiadać na pytania. Sonia ani myśli odpuścić, tym
bardziej po spotkaniu z enigmatycznym adwokatem związanym z kościołem, który
sugeruje, że wie o niej więcej, niż powinien. Jednocześnie dziewczynę zaczynają
dręczyć dziwne sny, pojawiają się niepokojące omdlenia – tu z wyjaśnieniem
przychodzi ciotka Hala, najbliższa Soni krewna. To od niej Hunamska dowiaduje się,
że kobiety z jej rodu dysponują pewnym darem, który właśnie w taki sposób
objawił się u niej. Sonia nie wie jednak, czy jest gotowa na tajemniczy obrzęd
inicjacji, o którym opowiada ciotka...
Początkowo byłam przekonana, że akcja potoczy się w kierunku
dziennikarskiego dochodzenia Soni. Z czasem jednak schodzi ono na drugi plan, a
na czoło wysuwa się prawda o niej samej i o jej rodzinie, z którą dziewczyna
musi się zmierzyć. Czy dar, w jaki została wyposażona, przyniesie jej
szczęście, czy też stanie się początkiem problemów i sprawi, że Sonia skończy
jak jej matka, która przepadła bez wieści? Hunamska jest przekonana, że ciotka
Hala nie dałaby jej skrzywdzić, ale skąd wziąć pewność, że ona sama nadaje się
do tego, by zostać... czarownicą? Do tego jeszcze ci mężczyźni i problemy
wynikające z ich obecności w jej życiu – z Iwo, który ma jej na pewno wiele do
opowiedzenia, ciągle się mijają; mroczny Aleks budzi w niej lęk, a Tytus do tej
pory był jej najlepszym przyjacielem, ale Sonia nadal nie wie, czy tylko taka
relacja jej wystarczy.
Ja, racjonalistka twardo stąpająca po ziemi, zetknęłam się w
„Czarownicy” z magią widzianą przede wszystkim jako związek człowieka z naturą,
z jej wszystkimi żywiołami. Muszę przyznać, że tak pojmowana koncepcja wydała
mi się całkiem możliwa do przyjęcia i nie pojawiały mi się w głowie myśli w rodzaju:
„e tam, nierealne” lub „fajna bajka”. Bo co, jeśli to, o czym pisze Litwinek,
do pewnego stopnia jest jednak możliwe...?
„Czarownica” jest debiutem, ale od razu trzeba jasno
powiedzieć, że na debiut nie wygląda – to bardzo dobrze skomponowana i widać,
że w szczegółach przemyślana powieść. Odznacza się też klimatem – jest
wyjątkowo nastrojowa, czasem w tej ogólnej atmosferze zaczyna królować mrok i
tajemnice, co tylko potęguje emocje czytelnika. Autorce nie brakuje poczucia
humoru; pozwala nam też być świadkami pewnego rodzącego się uczucia. Wszystko
to razem tworzy naprawdę fascynującą, dojrzałą historię. A zakończenie jest tak
skonstruowane, że sugeruje – na co, nawet nie po cichu, bardzo liczę – ciąg
dalszy, więc może spotkamy się jeszcze z Sonią Hunamską. Ja w każdym razie
cieszę się, że poznałam tę bohaterkę i uważam, że szkoda byłoby nie wykorzystać
jej potencjału. Annie Litwinek gratuluję debiutu.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak.
A ja lubię od czasu do czasu sięgnąć po książki, w których pojawiają się elementy nadprzyrodzone, magia, duchy itp. Dlatego będę miała na uwadze powyższą pozycję, tym bardziej, że oceniasz ją nadzwyczaj dobrze.
OdpowiedzUsuńMyślę więc, że w tej fabula na pewno znalazłabyś coś dla siebie:)
UsuńNo proszę, czasami można się zdziwić:) Fajnie, że debiut wypadł tak dobrze. Jeśli będzie u mnie dostępna to przeczytam.
OdpowiedzUsuńDobre debiuty zawsze mile widziane:)
UsuńPodobnie, jak Ty rzadko sięgam po powieści, gdzie mamy elementy nadprzyrodzone, ale myślę, że po "Czarownicę" sięgnęłabym bez mrugnięcia okiem. Moja książkowa intuicja podpowiada mi, że miło spędziłabym przy niej czas. :)
OdpowiedzUsuńSłuchaj intuicji, nie wiem, jak Twoja, ale moja rzadko mnie zawodzi:)
UsuńNie słyszałam o tej książce, ale sam tytuł mnie nęci. Wprawdzie wampiry to nie do końca moje klimaty, ale jestem na TAK dla tej powieści.
OdpowiedzUsuńO wampirach jest malutko, więc bez obaw;)
UsuńJestem zaintrygowana koncepcją magii, o której piszesz. Może się skuszę na tę lekturę.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, czy przypadłaby Ci do gustu:)
UsuńZapowiada się wspaniale, mam nadzieję, że już niebawem będę miała okazję poznać tę opowieść. :)
OdpowiedzUsuńTego Ci życzę:)
UsuńBardzo lubię dobrze napisane debiuty, które pozwalają oderwać się od rzeczywistości. Magia może temu tylko pomóc, więc będę mieć oko na tę książkę. Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękuję za miłe słowa:)
UsuńTo jest cudowna książka, aż się boję co będzie dalej skoro autorka zadebiutowała tak znakomicie:)
OdpowiedzUsuń