Iwona Kienzler „Życie w PRL. I śmiesznie, i strasznie”,
Bellona 2015, ISBN 978-83-11-13-545-1, stron 360
Gdyby polskie dzieje osądzać z dzisiejszej perspektywy,
można by śmiało stwierdzić, że czasy PRL-u
były chyba epoką najdziwniejszą – szereg pomysłów, które oceniamy jako
absurdalne, wcielano w życie, i co gorsza, traktowano je śmiertelnie poważnie.
A jednak nie trzeba raczej specjalnie długo szukać, by znaleźć osoby, które
Polskę Ludową wspominają z sentymentem; którzy mimo wszystkich wad tamtego ustroju,
potrafią wskazać niepodlegające dyskusji zalety. Dla takich osób książka Iwony
Kienzler będzie podróżą w czasie, powrotem do tego, co sami przeżyli i co jest
im tak dobrze znane. Dla pozostałych, a szczególnie dla przedstawicieli
pokolenia urodzonego już po upadku komunizmu, niniejsza publikacja będzie
przystępnym kompendium wiedzy o codzienności w ludowej ojczyźnie.
Dla początków PRL-u charakterystyczne były procesy pokazowe
i odpryskowe, które z prawdziwymi procesami w majestacie prawa nie miały nic
wspólnego. Poświęca autorka jedną z części fałszowaniu wyborów oraz napiętym
stosunkom państwa z Kościołem; nie pomija przy tym także momentów tragicznych,
takich jak wydarzenia z czerwca 1956 r., strajki na Wybrzeżu w 1970 r. czy
wprowadzenie stanu wojennego oraz morderstwo ks. Jerzego Popiełuszki.
„Centralne planowanie” to z kolei rozdział, który w gruncie rzeczy wzbudził we
mnie podziw dla toku myślenia przywódców i podległych im ekonomistów, bo ci
„wierzyli, że wszystko z góry da się ustalić i zaplanować. Produkcja odzieży –
bez względu na modę, maksi czy midi, plan ma wyglądać tak, jak go planiści
zaplanowali. Kłopoty z zaopatrzeniem z importu? Być nie mogą, bo tego plany nie
przewidują (...). Planiści planowali więc w skali kraju, ile i co obywatele
zjedzą, ile kupią, na co wydadzą pieniądze” (str. 109). W ogóle, jeśli chodzi o
życie gospodarcze, to PRL miał swoich siedem cudów:
- Każdy miał pracę.
- Mimo że każdy miał pracę, nikt nie pracował.
- Nawet mimo tego, że nikt nie pracował, plan był zawsze wykonany w ponad 100 %.
- Nawet mimo tego, że plan był wykonywany w ponad 100 %, nie można było niczego kupić.
- Nawet mimo tego, że nie można było niczego kupić, wszyscy mieli wszystko.
- Nawet mimo tego, że wszyscy mieli wszystko, wszyscy kradli.
- Nawet mimo tego, że wszyscy kradli, ostatecznie nigdy niczego nie brakowało” (str. 111-112).
Zjawiskiem typowym dla Polski w jej ludowej odsłonie były
kolejki, do których czasem dołączano nie wiedząc nawet, za czym się stoi.
Nieodzownym elementem życia były też „wszelkiego rodzaju talony, asygnaty i
przydziały na artykuły nieżywnościowe” oraz „reglamentacja pralek, samochodów
czy telewizorów” (str. 303). Co jeszcze kojarzy się nieodłącznie z PRL-em?
Pochody pierwszomajowe, goździki na Dzień Kobiet (albo rajstopy), lejący się
strumieniami alkohol czy wreszcie marzenie Gierka, czyli produkcja Fiata 126p.
To także akcja „Tysiąc szkół na tysiąclecie”, która miała przyćmić obchody
tysiąclecia chrztu Polski. Czas komunizmu w Polsce to równocześnie jednak niezaprzeczalny
rozwój kultury: filmu, teatru, piosenki, nawet jeśli początkowo starano się
narzucać socrealizm, a potem stosowano cenzurę.
Jakkolwiek można odnieść wrażenie, że PRL był szary i
nieciekawy, to przecież nie bez powodu mawiano o nas, że byliśmy najweselszym
barakiem w obozie demoludów. Czasy te generowały także mnóstwo barwnych
dowcipów i anegdot - nie było chyba materii, której nie starano by się oswoić
śmiechem, czy pomniejszyć jej znaczenie żartem. Sporo ich w tym tomie, a chyba
największe rozbawienie budzą te z fragmentu „Milicja Obywatelska, ORMO, ZOMO”,
jako że ich funkcjonariusze inteligencją i bystrością nie grzeszyli. Oto jeden
z przykładów: „Tu mówi Polskie Radio, jest godzina siedemnasta czterdzieści
osiem. Podajemy czas dla wojska: siedemnaście, dwukropek, czterdzieści osiem.
Podajemy czas dla milicji: pałeczka, daszek, krzesełko, bałwanek” (str. 271).
„Życie w PRL” to pozycja napisana lekkim, przyjaznym
językiem, dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko, ale nie bez refleksji, a
czasem i uśmiechu. Oczywiście nie jestem obiektywna, ponieważ czasy Polski
Ludowej to jedne z dwóch, o których najbardziej lubię czytać, więc było pewne
na 100 %, że książkę ocenię pozytywnie. Polecam wszystkim, którzy chcą się
dowiedzieć, dlaczego życie w czasach komunizmu i „wiecznej przyjaźni” ze
Związkiem Radzieckim było i straszne, i śmieszne.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Bellona.
Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.
Moje ukochane czasy PRL-u ! Muszę wreszcie odstawić fantasytkę na rzecz książek omawiających czasy najbardziej przeze mnie ciekawe przez swoją absurdalność;) Kolejki w staniu za niewiadomym były najlepsze! :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, będziesz mieć trochę odmiany;)
UsuńKolejek nie pamiętam, za to jakiś jeden pochód pierwszomajowy utkwił mi w głowie, a może nie sam pochód, ale to, że miałam jakąś chorągiewkę i nią machałam;)
Jak wiesz, wolę współczesne realia, dlatego powyższą publikację polecę mojemu tacie, gdyż on znacznie bardziej ode mnie docenia takie wartościowe perełki.
OdpowiedzUsuńWiem. Ale Ty pewnie wiesz, że ja nie tracę nadziei, że kiedyś Cię może do historii przekonam;)
UsuńPodoba mi się tych siedem cudów :)
OdpowiedzUsuńPrawda, że niezłe?;)
UsuńUwielbiam wszelkie książki ukazujące PRL. A tę już mam, więc niebawem ją poznam dogłębnie.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci więc równie udanej lektury:)
UsuńCiekawa lektura. Chętnie zajrzę pod okładkę.
OdpowiedzUsuńA pod okładką same dziwy:)
Usuńto książka nie dla mnie, ale świetnie o niej napisałaś!
OdpowiedzUsuńhttp://spojrzenie-rosie.blogspot.com/
Dzięki;)
UsuńO PRL-u bardzo chętnie bym poczytała. Kusi mnie bardziej niż dwudziestolecie. ;)
OdpowiedzUsuńTo już coś, może z czasem i na tę drugą epokę dasz się namówić;)
UsuńO PRL-u zawsze chętnie, więc kolejna książka trafia na moją listę do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńMiło mi to czytać:)
Usuń