środa, 15 kwietnia 2015

Małgorzata Warda "Najpiękniejsza na niebie"


Małgorzata Warda „Najpiękniejsza na niebie”, Black Publishing 2015, ISBN 978-83-8049-072-7, stron 280

Kiedy ona kupowała tę ziemię, wokół było pusto, żadnych sąsiadów, tylko dzika przyroda na wyciągnięcie ręki i morze nieopodal. Ale że takie tereny szybko stają się atrakcyjne, nowych domów przybywa. Dziennikarka Pola Michalak prawdziwie sama czuje się tutaj tylko zimą. Ten jej pozorny spokój zostaje zburzony przez młodą kobietę z córką, które pewnego dnia stają na jej progu. 

Sylwia jest poważnie chora, potrzebuje przeszczepu szpiku kostnego. Gdy była małą dziewczynką, została porzucona przez matkę. Przeżyła pobyt w niewłaściwie dobranej rodzinie zastępczej oraz samotność placówki opiekuńczej. Potem trafiła do Kaszmir, która stała się dla niej jak matka, ale cień tej prawdziwej towarzyszył Sylwii zawsze. Jej wspomnienia to tylko jeden mglisty obraz kobiety z brązowymi włosami, ale jest jeszcze coś: Sylwia jest przekonana, że miała siostrę bliźniaczkę. Nie ma na to żadnych dowodów, tylko ten przebłysk w pamięci, to ulotne wrażenie. Pola wbrew sobie angażuje się w historię chorej kobiety, choć tak naprawdę to ona sama także potrzebuje pomocy...

Wydaje mi się, że jeśli ktoś bacznie obserwuje polski rynek wydawniczy, to nazwisko Małgorzaty Wardy powinno mu być doskonale znane. Jest autorką kilku książek, z których na mnie największe wrażenie wywarła „Dziewczynka, która widziała zbyt wiele” oraz „Jak oddech”. Niedawno miałam okazję czytać „Miasto z lodu” (recenzja jeszcze się nie ukazała), po którym dużo sobie obiecywałam, a niestety trochę się zawiodłam. Dlatego też z lekkim dystansem podchodziłam do „Najpiękniejszej na niebie” – choć bardzo chciałam ją przeczytać, może po to, by zatrzeć tamte odczucia – starałam się na nic nie nastawiać, podejść do niej jak do „czystej kartki”, bez porównywania jej do poprzednich powieści pisarki. I całe szczęście, że tak zrobiłam, bo dzięki temu uzyskałam bardzo dobry efekt. 

W tej niepublikowanej recenzji „Miasta z lodu” wspominam, że Warda jest dla mnie specjalistką od trudnych tematów społecznie ważnych. Wykorzystywanie seksualne, porwania, zaginięcia – teraz do tego ponurego kotła nieszczęść można dołożyć porzucanie dzieci. Nie trzeba chyba nawet zagłębiać się zbyt mocno w statystyki, by uświadomić sobie, jak wielka jest skala zjawiska. Nie jestem matką, nie wiem, jakie uczucia towarzyszą kobiecie po porodzie, ale chyba nie jestem w stanie zrozumieć, jak można porzucić własne dziecko, istotę, którą nosiło się dziewięć miesięcy pod sercem. To znaczy o ile taka kobieta zostawi je w oknie życia czy w innym miejscu, które gwarantuje jego szybkie znalezienie, bez uszczerbku na zdrowiu, to powiedzmy, że daje się to jeszcze ogarnąć rozumem. Ale już zostawienie na pastwę losu, gdzieś w lesie czy śmietniku, przekracza moje zdolności umysłowe. W powieści jest to jeszcze o tyle przejmujące, że porzucona Sylwia ma trzy lata. Mam siostrzeńca, który w tym roku osiągnie ten wiek i widzę, jaki jest jeszcze bezbronny i zależny od dorosłych. I szczerze mówiąc, wyobrażenie sobie takiej małej dziewczynki, błąkającej się samotnie po dworcu kolejowym, mocno chwyta za serce. Nie można też zapomnieć, że Sylwia cały czas mówi o siostrze, więc jeśli ona została porzucona, to co stało się z bliźniaczką?

Warda w swojej fabule porusza jeszcze kilka istotnych kwestii. Każe się zastanowić, jak takie odrzucone dziecko radzi sobie jako człowiek dorosły, czy potrafi uporać się z taką traumą, czy sam jest w stanie stworzyć ciepłą, szczęśliwą rodzinę, dać własnemu dziecku wszystko to, czego sam nie dostał. Jakby tego było mało, Sylwia choruje, więc walcząc o dotarcie do prawdy, walczy tak naprawdę o swoje życie. Jej nie jest tak prosto, jak komuś, kto wychowywał się w rodzinie biologicznej – ona dawcy spokrewnionego musi dopiero poszukać i wcale nie jest powiedziane, że to wyzwanie zakończy się powodzeniem, przy obowiązującym, surowym prawie adopcyjnym. Kończąc temat Sylwii, należy podkreślić, że swojej drugiej bohaterki autorka także nie oszczędzała, „fundując” jej depresję po powrocie do kraju z terenów ogarniętych konfliktem wojennym.  

„Najpiękniejsza na niebie” to książeczka niepozornych rozmiarów, którą pochłonęłam na jedno posiedzenie, ale mogę zapewnić, że tkwi w niej naprawdę solidny ładunek emocjonalny. Małgorzata Warda w bardzo intrygujący sposób wiedzie nas przez historię pełną żalu i bólu, samotności i tęsknoty, z której jednak przebija promyk nadziei. Lektura to niełatwa, ale godna polecenia. 

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Black Publishing. 

http://blackpublishing.pl/

Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.

26 komentarzy:

  1. Książki Wardy zwykle nie są łatwą lekturą i wywołują emocje, a ja lubię właśnie takie książki. Chętnie przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, nie sposób przejść obok nich obojętnie. Ale dzięki temu na dłużej zostają w pamięci:)

      Usuń
  2. Dopiero co widziałam zapowiedź tej książki, a jej recenzja już u Ciebie :) Mam wielką chęć na ,,Najpiękniejszą na niebie", może uda mi się ją niedługo przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem tak się uda;) Mam nadzieję, że tak się właśnie stanie:)

      Usuń
  3. Widzę, że to kolejna polska autorka, której twórczości nie znam, a jak widać warto. Rozejrzę się za tą książką, bo fabuła jak najbardziej w sferze moich zainteresowań czytelniczych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że warto, zwłaszcza jeśli nie masz nic przeciwko trudniejszym lekturom, bo co jak co, ale lukrowanych, słodkich opowiastek to Warda nie pisze;)

      Usuń
  4. Jakoś nie mam przekonania do tej książki, ale zastanowię się jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to nie ten moment, ale kiedyś w przyszłości daj jej szansę.

      Usuń
    2. Po prostu ostatnio cierpię na jakąś niemoc czytelniczą i nic mnie nie ciekawi :( Mam nadzieję, że to chwilowy kryzys.

      Usuń
    3. Paskudne uczucie, wiem. A jeszcze gorsze jest to, jak niby czytasz same świetne książki, a i tak czujesz, że coś jest nie tak, i sama nie wiesz, o co Ci chodzi. Ja tak miałam ostatnio, brr.

      Usuń
  5. Uwielbiam trudną tematykę, niełatwe historie i wnikliwość, z jaką autorzy traktują swoje doświadczone przez los postaci. Koniecznie muszę poznać lepiej twórczość Małgorzaty Wardy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczególnie mocno polecałabym Ci te dwie, o których wspominam w tekście.

      Usuń
  6. Z chęcią bym po nią sięgnęła. Nie zraża mnie trudna tematyka tej ksiazki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze, tym bardziej że to, niestety, temat bardzo życiowy.

      Usuń
  7. Czytałam 5 sekund do Io i Miasto z lodu, więc dobrze wiem, co masz na myśli pisząc, że Warda jest specjalistką od trudnych, społecznych tematów. Trochę taka Picoult czy Chamberlain, tyle że w polskich realiach. Najpiękniejsza na niebie bardzo mnie ciekawi i bardzo chciałabym ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, można znaleźć podobieństwo do tych dwóch autorek, o których wspominasz; z nich dwóch ja bardziej cenię Chamberlain.

      Usuń
  8. Domyślam się, że książka ta na pewno wywołuje wiele emocji. Proza Wardy taka już jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwa zdania, a ujęłaś kwintesencję twórczości autorki.

      Usuń
  9. Tak się właśnie zastanawiam nad tą autorką. Miałam już chyba jedno lub dwa podejścia do jej książek, ale zawsze coś wyskakiwało i ostatecznie chyba jeszcze żadnej jej książki nie czytałam. Czas to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj którąś z tych trzech: "Najpiękniejszą...", "Dziewczynkę..." albo "Jak oddech", a potem to już samo pójdzie;)

      Usuń
  10. Czytałam trzy książki Wardy każda mocno potargała moimi emocjami, każda była rewelacyjna, tą na pewno też przeczytam, ale w odpowiednim dla niej czasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, co jak co, ale pisarka potrafi przeczołgać psychicznie;)

      Usuń
  11. Przeczytała i się zakochałam, bardzo emocjonalna i piękna książka :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Takie opinie o tej książce, a ja nawet twórczości autorki nie znam. Będę miała ją na uwadze.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.