Małgorzata Warda „Najpiękniejsza na niebie”, Black
Publishing 2015, ISBN 978-83-8049-072-7, stron 280
Kiedy ona kupowała tę ziemię, wokół było pusto, żadnych
sąsiadów, tylko dzika przyroda na wyciągnięcie ręki i morze nieopodal. Ale że
takie tereny szybko stają się atrakcyjne, nowych domów przybywa. Dziennikarka
Pola Michalak prawdziwie sama czuje się tutaj tylko zimą. Ten jej pozorny
spokój zostaje zburzony przez młodą kobietę z córką, które pewnego dnia stają
na jej progu.
Sylwia jest poważnie chora, potrzebuje przeszczepu szpiku
kostnego. Gdy była małą dziewczynką, została porzucona przez matkę. Przeżyła
pobyt w niewłaściwie dobranej rodzinie zastępczej oraz samotność placówki
opiekuńczej. Potem trafiła do Kaszmir, która stała się dla niej jak matka, ale
cień tej prawdziwej towarzyszył Sylwii zawsze. Jej wspomnienia to tylko jeden
mglisty obraz kobiety z brązowymi włosami, ale jest jeszcze coś: Sylwia jest
przekonana, że miała siostrę bliźniaczkę. Nie ma na to żadnych dowodów, tylko
ten przebłysk w pamięci, to ulotne wrażenie. Pola wbrew sobie angażuje się w
historię chorej kobiety, choć tak naprawdę to ona sama także potrzebuje
pomocy...
W tej niepublikowanej recenzji „Miasta z lodu” wspominam, że
Warda jest dla mnie specjalistką od trudnych tematów społecznie ważnych.
Wykorzystywanie seksualne, porwania, zaginięcia – teraz do tego ponurego kotła
nieszczęść można dołożyć porzucanie dzieci. Nie trzeba chyba nawet zagłębiać
się zbyt mocno w statystyki, by uświadomić sobie, jak wielka jest skala
zjawiska. Nie jestem matką, nie wiem, jakie uczucia towarzyszą kobiecie po
porodzie, ale chyba nie jestem w stanie zrozumieć, jak można porzucić własne
dziecko, istotę, którą nosiło się dziewięć miesięcy pod sercem. To znaczy o ile
taka kobieta zostawi je w oknie życia czy w innym miejscu, które gwarantuje
jego szybkie znalezienie, bez uszczerbku na zdrowiu, to powiedzmy, że daje się
to jeszcze ogarnąć rozumem. Ale już zostawienie na pastwę losu, gdzieś w lesie
czy śmietniku, przekracza moje zdolności umysłowe. W powieści jest to jeszcze o
tyle przejmujące, że porzucona Sylwia ma trzy lata. Mam siostrzeńca, który w
tym roku osiągnie ten wiek i widzę, jaki jest jeszcze bezbronny i zależny od
dorosłych. I szczerze mówiąc, wyobrażenie sobie takiej małej dziewczynki,
błąkającej się samotnie po dworcu kolejowym, mocno chwyta za serce. Nie można
też zapomnieć, że Sylwia cały czas mówi o siostrze, więc jeśli ona została
porzucona, to co stało się z bliźniaczką?
Warda w swojej fabule porusza jeszcze kilka istotnych
kwestii. Każe się zastanowić, jak takie odrzucone dziecko radzi sobie jako
człowiek dorosły, czy potrafi uporać się z taką traumą, czy sam jest w stanie
stworzyć ciepłą, szczęśliwą rodzinę, dać własnemu dziecku wszystko to, czego
sam nie dostał. Jakby tego było mało, Sylwia choruje, więc walcząc o dotarcie
do prawdy, walczy tak naprawdę o swoje życie. Jej nie jest tak prosto, jak
komuś, kto wychowywał się w rodzinie biologicznej – ona dawcy spokrewnionego
musi dopiero poszukać i wcale nie jest powiedziane, że to wyzwanie zakończy się
powodzeniem, przy obowiązującym, surowym prawie adopcyjnym. Kończąc temat
Sylwii, należy podkreślić, że swojej drugiej bohaterki autorka także nie
oszczędzała, „fundując” jej depresję po powrocie do kraju z terenów ogarniętych
konfliktem wojennym.
„Najpiękniejsza na niebie” to książeczka niepozornych
rozmiarów, którą pochłonęłam na jedno posiedzenie, ale mogę zapewnić, że tkwi w
niej naprawdę solidny ładunek emocjonalny. Małgorzata Warda w bardzo
intrygujący sposób wiedzie nas przez historię pełną żalu i bólu, samotności i
tęsknoty, z której jednak przebija promyk nadziei. Lektura to niełatwa, ale
godna polecenia.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Black
Publishing.
Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.
Książki Wardy zwykle nie są łatwą lekturą i wywołują emocje, a ja lubię właśnie takie książki. Chętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, nie sposób przejść obok nich obojętnie. Ale dzięki temu na dłużej zostają w pamięci:)
UsuńDopiero co widziałam zapowiedź tej książki, a jej recenzja już u Ciebie :) Mam wielką chęć na ,,Najpiękniejszą na niebie", może uda mi się ją niedługo przeczytać.
OdpowiedzUsuńCzasem tak się uda;) Mam nadzieję, że tak się właśnie stanie:)
UsuńWidzę, że to kolejna polska autorka, której twórczości nie znam, a jak widać warto. Rozejrzę się za tą książką, bo fabuła jak najbardziej w sferze moich zainteresowań czytelniczych.
OdpowiedzUsuńPewnie, że warto, zwłaszcza jeśli nie masz nic przeciwko trudniejszym lekturom, bo co jak co, ale lukrowanych, słodkich opowiastek to Warda nie pisze;)
UsuńJakoś nie mam przekonania do tej książki, ale zastanowię się jeszcze.
OdpowiedzUsuńMoże to nie ten moment, ale kiedyś w przyszłości daj jej szansę.
UsuńPo prostu ostatnio cierpię na jakąś niemoc czytelniczą i nic mnie nie ciekawi :( Mam nadzieję, że to chwilowy kryzys.
UsuńPaskudne uczucie, wiem. A jeszcze gorsze jest to, jak niby czytasz same świetne książki, a i tak czujesz, że coś jest nie tak, i sama nie wiesz, o co Ci chodzi. Ja tak miałam ostatnio, brr.
UsuńUwielbiam trudną tematykę, niełatwe historie i wnikliwość, z jaką autorzy traktują swoje doświadczone przez los postaci. Koniecznie muszę poznać lepiej twórczość Małgorzaty Wardy.
OdpowiedzUsuńSzczególnie mocno polecałabym Ci te dwie, o których wspominam w tekście.
UsuńZ chęcią bym po nią sięgnęła. Nie zraża mnie trudna tematyka tej ksiazki.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze, tym bardziej że to, niestety, temat bardzo życiowy.
UsuńCzytałam 5 sekund do Io i Miasto z lodu, więc dobrze wiem, co masz na myśli pisząc, że Warda jest specjalistką od trudnych, społecznych tematów. Trochę taka Picoult czy Chamberlain, tyle że w polskich realiach. Najpiękniejsza na niebie bardzo mnie ciekawi i bardzo chciałabym ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, można znaleźć podobieństwo do tych dwóch autorek, o których wspominasz; z nich dwóch ja bardziej cenię Chamberlain.
UsuńDomyślam się, że książka ta na pewno wywołuje wiele emocji. Proza Wardy taka już jest.
OdpowiedzUsuńDwa zdania, a ujęłaś kwintesencję twórczości autorki.
UsuńTak się właśnie zastanawiam nad tą autorką. Miałam już chyba jedno lub dwa podejścia do jej książek, ale zawsze coś wyskakiwało i ostatecznie chyba jeszcze żadnej jej książki nie czytałam. Czas to zmienić.
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj którąś z tych trzech: "Najpiękniejszą...", "Dziewczynkę..." albo "Jak oddech", a potem to już samo pójdzie;)
UsuńCzytałam trzy książki Wardy każda mocno potargała moimi emocjami, każda była rewelacyjna, tą na pewno też przeczytam, ale w odpowiednim dla niej czasie.
OdpowiedzUsuńOj tak, co jak co, ale pisarka potrafi przeczołgać psychicznie;)
UsuńPrzeczytała i się zakochałam, bardzo emocjonalna i piękna książka :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mamy podobne zdanie:)
UsuńTakie opinie o tej książce, a ja nawet twórczości autorki nie znam. Będę miała ją na uwadze.
OdpowiedzUsuńKoniecznie musisz więc to zmienić;)
Usuń