Renata Kosin „Kołysanka dla Rosalie”, Nasza Księgarnia 2015,
ISBN 978-83-10-12814-0, stron 464. Premiera 15.04.2015.
W wartemborskim pałacu nie wszystko jest jeszcze dopięte na
ostatni guzik, ale właśnie zaczyna on funkcjonować jako obiekt hotelowy. Klara
i Łucja, współwłaścicielki, przyjmują pierwszych gości. W progi Pałacu Stu Róż
zawitali pisarz interesujący się historią drugiej wojny światowej i
roztargniona Matylda, których chciałaby zeswatać pałacowa kucharka Kazia.
Pojawia się starszy pan, architekt o manierach godnych naśladowania, a
okoliczna przyroda skusiła wędkarzy, którzy na jej łonie spędzają całe dnie. Na
pobyt w pensjonacie zdecydowały się także dwie pary budzące przeciwstawne
odczucia: starsze, bardzo sympatyczne małżeństwo oraz młodsze, które burzy
Klarze krew, szczególnie jego damska część, pani Róża. Do Polski przyjeżdża
także rodzina Beinów: Sara i Alex z dziećmi, Rosalie i małym Busiem, oraz
siostra Alexa.
W zeszłym roku Renata Kosin wzniosła się na wyżyny
literackiego kunsztu swoją brawurową powieścią pt. „Tajemnice Luizy Bein”.
Byłam pod ogromnym wrażeniem fabuły, którą skonstruowała; podziw wzbudzało
dopracowanie każdego, najdrobniejszego nawet szczegółu, a jakby tego było mało,
nadała narracji taką płynność, że pięćset stron żywego tekstu pochłaniałam w
mgnieniu oka. Czy można się więc dziwić, jak bardzo czekałam na kontynuację?
Sądzę, że nie. W „Kołysance dla Rosalie” podążamy tropami odkryć z ostatnich
stron „Tajemnic..., dlatego dodam tutaj od razu, że moim zdaniem trzeba
zachować kolejność ukazywania się i najpierw poznać „Tajemnice...” – bez wiedzy
w niej zawartej „Kołysanka...” może wydawać się niejasna i trudno będzie
zorientować się choćby w relacjach rodzinnych bohaterów.
W najnowszej powieści Kosin od samego początku dużo się dzieje.
Jednocześnie jednak odniosłam wrażenie, że autorka uciekła się do wielce
przewrotnego fortelu, którym uśpiła moją czujność. Mimo że Klarze nie było
wtedy łatwo, to miałam odczucie takiego spokoju i tego, że wszystko jest na
swoim miejscu, czyli pałac wreszcie zacznie pełnić funkcję, do której został
przeznaczony, zaczyna się sezon turystyczny, wokół są najbliżsi ludzie. Nie
nazwałabym tego sielanką, ale takim zwyczajnym, codziennym życiem, co – biorąc
pod uwagę szereg przeżyć Klary i Alexa wcześniej – wydało mi się, szczególnie
dla niej, zasłużone. Teraz, po lekturze całości, określiłabym ten początkowy
stan jako niepokojącą ciszę przed burzą. To subiektywne wrażenie gruchnęło z
wielkim hukiem wraz ze sceną płatków róż na łóżku, które zobaczyła Klara. Cóż
to był za skok adrenaliny! Zdołałam pomyśleć tylko coś w rodzaju: no, no, no, i
był to z mojej strony wyraz najwyższego uznania dla pisarki. Od tego momentu
pojawiło się napięcie, które nie opuściło mnie już do końca. Zaczęłam się
solidnie emocjonować, denerwować, co jeszcze się wydarzy i przyznaję, że Kosin
sprostała moim oczekiwaniom, ponieważ w dalszej części zwrotów akcji nie
brakowało.
Wydaje mi się, że w „Kołysance...”, jakby to ująć, odkryć
jest mniej, co nie znaczy jednak, że nie mają one znaczenia i są mniej
pasjonujące. Kolejny już raz z najwyższą uwagą śledziłam przebieg wydarzeń, a
zarazem rozpatrywałam je pod kątem technicznym, czyli w jaki sposób pisarka
podsuwała nowe elementy w tej skomplikowanej układance. Kosin znów musiała
włożyć sporo pracy, by cała historia była tak ciekawa, ale przede wszystkim
spójna; a gdy spojrzy się na obie części cyklu razem, to jeszcze bardziej
docenia się ich rozmach i czuje się większy respekt dla harmonii i pewności, z
jaką prowadzone są obydwie fabuły. Warto również podkreślić, że autorka czerpie
z historii regionu, z którego pochodzi – to, co autentyczne, co było
inspiracją, obudowuje warstwą fabularną, tworząc fikcję o lokalnym kolorycie;
zakładam, że mieszkańcy Warmii mogą odbierać te utwory na jeszcze innym
poziomie.
Jak pewnie można zauważyć, trudno nie porównywać
„Kołysanki...” do wcześniejszej powieści Renaty Kosin. Na szczęście jednak, z
czego się bardzo cieszę, autorce udało się utrzymać ten mistrzowski poziom, a
przecież już wtedy wspominałam, że „Tajemnicami Luizy Bein” sama sobie
poprzeczkę ustawiła wyjątkowo wysoko. Nowe tajemnice odkrywane w atmosferze
narastającego dreszczu swoistej grozy i przestrachu o los małej Rosalie oraz
unoszący się jakby nad pałacem i jego mieszkańcami duch mistyki sprawiły, że
„Kołysanka...” jest trochę inna, ale nie mniej frapująca od poprzedniczki.
Uważam, że drugą powieścią z tej serii Renata Kosin dobitnie potwierdziła, że
znalazła dla siebie idealne miejsce w polskiej literaturze – nie mam
wątpliwości, że każda jej następna opowieść w podobnym klimacie wzbudzi moje –
a zresztą pewnie nie tylko moje – zainteresowanie. I będzie taką samą ucztą,
jak te dwie.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Nasza
Księgarnia.
Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.
Gdy tylko zobaczyłam książkę w zapowiedziach, zaczęłam od razu zastanawiać się na ile będzie podobna do poprzedniczki...trudno obu nie porównywać, nawet okładka podobna. Czyli warto sięgnąć po Kołysankę..cieszę się.
OdpowiedzUsuńTo, że okładka podobna, traktuję w kategorii zalety, moja porządnicka natura lubi jednakową szatę graficzną książek z tej samej serii;)
UsuńWarto, zdecydowanie:)
Bo wiesz, ja zawsze przy serii, ew. kolejnych powieściach tego samego autora, mam obawy, czy utrzymany zostanie wysoki poziom z 1. tomu. Tu widzę, że autorka nie spoczęła na laurach, z czego bardzo się cieszę.
UsuńRozumiem, i myślę, że jest to stan naturalny, zawsze, gdy pierwsza część robi wrażenie, chciałoby się, żeby z kolejnymi było tak samo. I dobrze, że są autorzy, którzy to potrafią:)
UsuńNie znam twórczości Renaty Kosin, ale mam nadzieję, że kiedyś uda mi się poznać. W każdym razie popytam się w mojej bibliotece o publikacje tej autorki. Może akurat coś będą mieli to wypożyczę.
OdpowiedzUsuń;)
Usuńhttp://cyrysia.blogspot.com/2012/12/uroki-prowincji.html
Faktycznie, ale ze mnie gapa!!! :) Zupełnie zapomniałam o ''Bluszczu'...''. Wstyd i hańba. Kajam się :)
UsuńKrysiu, tylko notatki, nic innego;) Ja mam zeszyt, gdzie zapisuję każdą przeczytaną książkę, bo pamięć mam dobrą, ale krótką;)
UsuńJa również nie czytałam nic tej autorki. Powoli jednak nadrabiam zaległości w polskich obyczajówkach, więc na pewno nie zapomnę o pani Kosin:)
OdpowiedzUsuńAbsolutnie nie możesz o niej zapomnieć, tym bardziej że jej książki to coś więcej, niż tylko obyczajówki:)
UsuńPani Paulo, dziękuję! :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że z wielkim niepokojem czekałam na Pani opinię wiedząc, że Kołysanka będzie na pewno oceniana w kontekście Luizy, a recenzję tej w pani wykonaniu przepisałabym najchętniej wszędzie złotymi literkami. ;) Cieszę się, że sprostała zadaniu.
Ależ nie ma za co, to ja dziękuję, i za Pani książkę, i za opinię o mojej recenzji, bo to bardzo mobililizujące:)
UsuńNiestety nie znam tej serii, nad czym bardzo ubolewam - mam jednak nadzieję, że uda i się z nią zapoznać.
OdpowiedzUsuńPS. Widzę, że w blogrollu masz mój nieaktualny adres bloga :) Będę wdzięczna za podmianę i wizytę na www.maialis.pl :)
Koniecznie musisz to zmienić;)
UsuńPodmieniłam, ciągle o tym zapominałam;)
dziś zaczynam lekturę :)
OdpowiedzUsuńUdanej lektury:)
UsuńCzytałam już dzisiaj o tej książce i nie ukrywam, że bardzo mnie interesuje.
OdpowiedzUsuńI super, na pewno znalazłabyś w niej coś dla siebie:)
UsuńChętnie poznam twórczość tej pisarki.
OdpowiedzUsuńJa również, zapowiada się bardzo ciekawie :)
UsuńAla ma rację, ale nie tylko się zapowiada, JEST bardzo ciekawie;)
UsuńJA na dniach zacznę czytać o Luizie...
OdpowiedzUsuńZ jednej strony to Ci zazdroszczę, że masz jeszcze taką świetną książkę przed sobą:)
UsuńBardzo mnie zaciekawiłaś, nie znam autorki, ale chyba wypada rozpocząć przygodę z jej twórczością:)
OdpowiedzUsuńCieszę się w takim razie i trzymam kciuki za udane spotkanie z tą prozą:)
UsuńZainteresowałam się nią :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że na zainteresowaniu się nie skończy, szkoda byłoby ominąć taką wspaniałą książkę;)
UsuńCzytałam powieść „Tajemnice Luizy Bein”, więc jestem ciekawa, jak Autorka poradziła sobie w kolejnej książce. Z pewnością do niej zajrzę.
OdpowiedzUsuńSkoro czytałaś "Tajemnice", to dla Ciebie "Kołysanka" jest obowiązkowa:)
Usuń