piątek, 24 kwietnia 2015

Olga Rudnicka "Do trzech razy Natalie"



Olga Rudnicka „Do trzech razy Natalie”, Prószyński i S-ka 2015, ISBN 978-83-7961-122-5, stron 384

Wygląda na to, że w życiu Natalii Sucharskich wreszcie zapanował spokój – o ile to dobre słowo w ich kontekście. Natalia z dziećmi mieszka w Mechlinie; powodu do wyprowadzki nie znalazła też Nata. Anna przeniosła się do Mariana, a Magda i Natka mieszkają razem w Poznaniu. Nad tym spokojem i nudą ubolewa Nata, która szuka pomysłu na trzecią część swojego cyklu o przygodach zwariowanych sióstr. Na zmianę stanu rzeczy nie trzeba jednak wcale długo czekać.

Zbiegiem okoliczności wszystkie nieobecne siostry zjeżdżają do Mechlina, a potem cała piątka, szczególnie te rozczarowane postawą mężczyzn ich życia: Natalia Adrianem, który przestał mówić o ślubie, i Anna Marianem, który zdał najgorsze pytanie, jakie może zadać kochający partner, decyduje się na wakacyjny wyjazd. Korzystają z okazji, że jedyna w ich gronie kobieta pisząca ma spotkanie autorskie nad morzem i postanawiają jej towarzyszyć w podróży do Międzyzdrojów. I oczywiście nie byłyby sobą, gdyby na własne życzenie nie wplątały się w kryminalną aferę. Rozpoznają młodą kobietę, której zwłoki zostały znalezione przy jednym z miejscowych śmietników. Nieważne, że nie wiedzą, jak się nazywała, przecież ją widziały, więc obywatelski obowiązek każe im poinformować o tym fakcie stróżów prawa. Ale że ci są jacyś tacy niemrawi, Natalie biorą sprawy w swoje ręce...

„Do trzech razy Natalie” to trzecia i ostatnia część przygód pięciu sióstr Sucharskich. Tak szczerze mówiąc, to trochę się bałam tej powieści – miałam obawy, czy Olga Rudnicka podoła zadaniu i stworzy coś świeżego, czy nie pojawi się aby uczucie przesytu. Zastanawiałam się także nad dawką humoru, ponieważ ostatnia książka autorki, „Fartowny pech”, może nie tyle mnie rozczarowała, co nie dostarczyła takiej uciechy, na jaką liczyłam. No i co też mi w ogóle przychodziło do głowy... Kilkanaście stron tekstu i wszystkie te obawy mogłam odrzucić w kąt, zapomnieć o nich czym prędzej; strony biegły same i nie oderwałam się, dopóki nie skończyłam. A kończyć z jednej strony było żal, wiedząc, że to ostatnie spotkanie z Nataliami, ale z drugiej, dobrze, że pisarka wiedziała, kiedy powiedzieć dość, wybierając taki moment, w którym pozamykała wątki i nie ciągnęła ich na siłę.

Tym razem Rudnicka postawiła na dwa, jak gdyby osobne, motywy. Natalie wysłała nad morze, gdzie oddały się prowadzonemu na własną rękę „dochodzeniu”, natomiast w dworku w Mechlinie pozostawiła mężczyzn, którzy nagle stają w obliczu wyzwania: muszą zaopiekować się dziećmi i prowadzić dom, nie doprowadzając go do ruiny. Adrian ani myśli działać w pojedynkę - Marian wprawdzie przyjechał dobrowolnie, by korzyć się przed Anną, ale już Marcina można wykorzystać do pomocy przy Tosi; swoją drogą to mógłby się on określić, czy chce być z Natą, czy nie. I gdybym miała określić się tak jednoznacznie, to chyba właśnie te epizody: trzech dorosłych facetów, do tego policjantów, którzy nagle muszą sobie dać radę bez kobiet, wzbudziły mój największy ubaw. Do tego pomysłowość Anielki; że nie wspomnę o scenie, gdy Natalie wracają z Międzyzdrojów, a reakcja panów bynajmniej nie jest taka, jaką sobie założyły...

Tak naprawdę to trudno napisać coś nowego o tej książce. Ci, którzy czytali, wiedzą, że Olga Rudnicka przygodami Natalii przechodziła sama siebie, i mają świadomość, że siostry Sucharskie są gwarantem znakomitej rozrywki. Ci, którzy jeszcze nie mieli okazji ich poznać, niech nie dają się dłużej prosić i czytają jak najszybciej. Najbardziej to chciałabym przytoczyć wszystkie te sceny, które podobały mi się najbardziej, ale wtedy musiałabym przepisać całą książkę...    

Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.

16 komentarzy:

  1. Siostry Sucharskie wymiatają :) Nie zliczę, ile razy śmiałam się z ich zwariowanych przygód. Powyższej książki jeszcze nie czytałam, ale mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, są niezrównane i nieporównywalne do nikogo;)

      Usuń
  2. Zachęcona świetnymi recenzjami zamówiłam sobie z okazji wczorajszego święta książki wszystkie Natalie:) Już się cieszę na lekturę, chociaż jeszcze trochę muszę na nie poczekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to powiem Ci, że prezent sobie sprawiłaś wyjątkowo zacny:)

      Usuń
  3. Mam tę serię w planach... od dwóch lat chyba, ale ciągle o niej zapominam jak przychodzi co do czego. Muszę to koniecznie nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam, uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam !!! :D kocham Olgę za jej książki, kocham Sucharskie, i często do nich wracam jak potrzebuję poprawić humor:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, co jak co, ale Rudnicka potrafi poprawiać humor, jest w tym genialna;)

      Usuń
  5. Mam w planach poszczególne tomy. Czasu tylko stale brak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że znalezionego dla tej serii czasu nie uznałabyś za stracony:)

      Usuń
  6. Obowiązkowo muszę przeczytać, obie poprzednie książki doprowadziły mnie do łez, siostry Sucharskie są rewelacyjne :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszyscy zachwalają powieści Rudnickiej, więc chyba nie pozostaje nic innego, jak rozejrzeć się za twórczością rodzimej autorki. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytałam jeszcze żadnej książki Rudnickiej, szkoda, muszę to nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę zaprzeczać, słowo "muszę" jest tu na właściwym miejscu;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.