Olga Rudnicka „Do trzech razy Natalie”, Prószyński i S-ka
2015, ISBN 978-83-7961-122-5, stron 384
Wygląda na to, że w życiu Natalii Sucharskich wreszcie
zapanował spokój – o ile to dobre słowo w ich kontekście. Natalia z dziećmi
mieszka w Mechlinie; powodu do wyprowadzki nie znalazła też Nata. Anna
przeniosła się do Mariana, a Magda i Natka mieszkają razem w Poznaniu. Nad tym
spokojem i nudą ubolewa Nata, która szuka pomysłu na trzecią część swojego
cyklu o przygodach zwariowanych sióstr. Na zmianę stanu rzeczy nie trzeba
jednak wcale długo czekać.
„Do trzech razy Natalie” to trzecia i ostatnia część przygód
pięciu sióstr Sucharskich. Tak szczerze mówiąc, to trochę się bałam tej
powieści – miałam obawy, czy Olga Rudnicka podoła zadaniu i stworzy coś
świeżego, czy nie pojawi się aby uczucie przesytu. Zastanawiałam się także nad
dawką humoru, ponieważ ostatnia książka autorki, „Fartowny pech”, może nie tyle
mnie rozczarowała, co nie dostarczyła takiej uciechy, na jaką liczyłam. No i co
też mi w ogóle przychodziło do głowy... Kilkanaście stron tekstu i wszystkie te
obawy mogłam odrzucić w kąt, zapomnieć o nich czym prędzej; strony biegły same
i nie oderwałam się, dopóki nie skończyłam. A kończyć z jednej strony było żal,
wiedząc, że to ostatnie spotkanie z Nataliami, ale z drugiej, dobrze, że
pisarka wiedziała, kiedy powiedzieć dość, wybierając taki moment, w którym
pozamykała wątki i nie ciągnęła ich na siłę.
Tym razem Rudnicka postawiła na dwa, jak gdyby osobne,
motywy. Natalie wysłała nad morze, gdzie oddały się prowadzonemu na własną rękę
„dochodzeniu”, natomiast w dworku w Mechlinie pozostawiła mężczyzn, którzy
nagle stają w obliczu wyzwania: muszą zaopiekować się dziećmi i prowadzić dom,
nie doprowadzając go do ruiny. Adrian ani myśli działać w pojedynkę - Marian
wprawdzie przyjechał dobrowolnie, by korzyć się przed Anną, ale już Marcina
można wykorzystać do pomocy przy Tosi; swoją drogą to mógłby się on określić,
czy chce być z Natą, czy nie. I gdybym miała określić się tak jednoznacznie, to
chyba właśnie te epizody: trzech dorosłych facetów, do tego policjantów, którzy
nagle muszą sobie dać radę bez kobiet, wzbudziły mój największy ubaw. Do tego
pomysłowość Anielki; że nie wspomnę o scenie, gdy Natalie wracają z
Międzyzdrojów, a reakcja panów bynajmniej nie jest taka, jaką sobie założyły...
Tak naprawdę to trudno napisać coś nowego o tej książce. Ci,
którzy czytali, wiedzą, że Olga Rudnicka przygodami Natalii przechodziła sama
siebie, i mają świadomość, że siostry Sucharskie są gwarantem znakomitej
rozrywki. Ci, którzy jeszcze nie mieli okazji ich poznać, niech nie dają się
dłużej prosić i czytają jak najszybciej. Najbardziej to chciałabym przytoczyć
wszystkie te sceny, które podobały mi się najbardziej, ale wtedy musiałabym
przepisać całą książkę...
Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.
Siostry Sucharskie wymiatają :) Nie zliczę, ile razy śmiałam się z ich zwariowanych przygód. Powyższej książki jeszcze nie czytałam, ale mam w planach.
OdpowiedzUsuńOj tak, są niezrównane i nieporównywalne do nikogo;)
UsuńZachęcona świetnymi recenzjami zamówiłam sobie z okazji wczorajszego święta książki wszystkie Natalie:) Już się cieszę na lekturę, chociaż jeszcze trochę muszę na nie poczekać.
OdpowiedzUsuńNo to powiem Ci, że prezent sobie sprawiłaś wyjątkowo zacny:)
UsuńMam tę serię w planach... od dwóch lat chyba, ale ciągle o niej zapominam jak przychodzi co do czego. Muszę to koniecznie nadrobić :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie to dobre słowo w tym przypadku;)
UsuńUwielbiam, uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam !!! :D kocham Olgę za jej książki, kocham Sucharskie, i często do nich wracam jak potrzebuję poprawić humor:)
OdpowiedzUsuńFakt, co jak co, ale Rudnicka potrafi poprawiać humor, jest w tym genialna;)
UsuńMam w planach poszczególne tomy. Czasu tylko stale brak.
OdpowiedzUsuńMyślę, że znalezionego dla tej serii czasu nie uznałabyś za stracony:)
UsuńObowiązkowo muszę przeczytać, obie poprzednie książki doprowadziły mnie do łez, siostry Sucharskie są rewelacyjne :)
OdpowiedzUsuńPewnie z tą będzie podobnie:)
UsuńWszyscy zachwalają powieści Rudnickiej, więc chyba nie pozostaje nic innego, jak rozejrzeć się za twórczością rodzimej autorki. :)
OdpowiedzUsuńPo prostu nie masz wyjścia;)
UsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki Rudnickiej, szkoda, muszę to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńNie będę zaprzeczać, słowo "muszę" jest tu na właściwym miejscu;)
Usuń