Żanna Słoniowska „Dom z witrażem”, Znak Literanova 2015,
ISBN 978-83-240-2684-5, stron 264
Gdy ginie jej matka, zostaje sama z Prababką i Abą. Marianna
staje się symbolem walki o wolną Ukrainę, ale dla niej była kobietą, która
rzadko poświęcała jedynej córce czas. Była gwiazdą opery, a później gwiazdą, za
którą szły tłumy ze sztandarami. Gdy dziewczynka dorośnie, oczami kochanka
matki, Mikołaja, poznaje nie tylko Mariannę, ale także historię i sztukę Lwowa.
Razem będą próbowali uratować kolorowy witraż w jej kamienicy. Starszy
mężczyzna odkryje przed nią również świat miłości fizycznej...
„Dom z witrażem” to opowieść o czterech pokoleniach kobiet,
którym przyszło żyć w niełatwych czasach. W ich życie wkraczała Historia, ta
przez wielkie H, następna bohaterka autorki. Prababkę i Abę naznaczył rok 1937.
Ich męża i ojca „aresztowano w Leningradzie w czasie „akcji polskiej”, po czym
zniknął bezpowrotnie” (str. 51) - to „aresztowanie ojca stanowiło centralny
punkt życia Aby. Każda opowieść prędzej czy później wpadała na nie jak łódź na
mieliznę” (str. 135). Pisarka uświadamia, że zawsze są jacyś „oni”: „Od
pierwszego dnia Aba czekała na wezwanie gdzie trzeba. Mówiła mi później,
że dziesiątki tysięcy razy wyobrażała sobie taką wizytę. Z tym pomysłem była
zżyta od wczesnego dzieciństwa: gdy miała siedem lat i mieszkała w
Leningradzie, zamordowali jej ojca, gdy miała prawie sześćdziesiąt i mieszkała
we Lwowie, zabili jej córkę. Pomiędzy jednym a drugim wydarzeniem nie przestała
ich nienawidzić, a także mniej lub bardziej otwarcie to wyrażać” (str.
38). Marianna zginęła w lipcu 1988 roku, „w nierównej walce z totalitaryzmem sowieckim”
(str. 15). Nie da się nie zauważyć, że coś, co było już przeszłością, dzieje
się znowu; znów na Ukrainie toczy się walka z „nimi”, i jak mówi sama
Słoniowska: „W trakcie pisania tej książki krew przelana za wolną Ukrainę była
fikcją. Niestety w lutym 2014 roku przestała nią być”. Autorka pokazała jeszcze
jedno: jak trudna była i jest kwestia własnej tożsamości. „Jestem Polką z krwi
i kości – mówiła Aba. – Jestem Ukrainką z wyboru – powiedziała mama. – Moskale,
precz! – krzyknęli do mnie chłopcy. – Jestem narodowości lwowskiej – powtórzył
Mikołaj (...). To ostatnie odpowiadało mi najbardziej” (str. 143). Czyli można
sobie wybrać, kim się jest?
Nie jestem do końca pewna, czy zrozumiałam przesłanie „Domu
z witrażem”. O ile spojrzeć na problematykę historii i rewolucji ukraińskich,
to wydaje mi się, że owszem, ale mam wątpliwości co do romansu córki Marianny z
jej byłym kochankiem. Cały czas się zastanawiam, dlaczego się weń rzuciła, czy
miał ją do niej zbliżyć, czy może wręcz przeciwnie – miał się stać rodzajem
zemsty na rodzicielce, pokazania Mikołajowi, że ona jest lepsza? Nie wiem...
Książka Słoniowskiej urzeka językiem. Przypadła mi do gustu
jego barwność. I te zestawienia: „Nietknięta tafla brystolu na sztalugach,
ciemne jezioro winylu na adapterze, jeszcze ciemniejsze morze poobijanego
fortepianu, mewie skrzydła leżących grzbietami do góry książek” (str. 23). To
chyba ten element wywarł na mnie największe wrażenie.
Czy powieść Żanny Słoniowskiej jest uniwersalna? Jeśli
przyjąć, że traktuje o wojnach prowadzonych przez mężczyzn, z których skutkami
muszą się mierzyć kobiety, to tak. Ale dla mnie jest to przede wszystkim
opowieść o różnie pojmowanej miłości i więzach rodzinnych, w których jak w
witrażu odbija się światło historii.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak
Literanova.
Temat ciekawy, język barwny i książka nagrodzona - tym chętniej ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to może być dla Ciebie równie ciekawe doświadczenie, jak dla mnie:)
UsuńMam wielką ochotę na tę książkę. Zapowiada się ciekawie.
OdpowiedzUsuńNa całe szczęście nie tylko się zapowiada, ale jest ciekawie:)
UsuńNie słyszałam o tej książce, ale jej fabuła oraz twoja recenzja skutecznie mnie zachęcają do tej lektury, dlatego nie zamierzam się temu opierać :)
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze zrobisz, jeśli dasz się skusić:)
UsuńWiem, że muszę się zapoznać z tą książką...
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam.
UsuńHmm przyznam, że fabuła mnie mocno zainteresowała. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńNa pewno jest to coś nowego, z czym do tej pory spotykałam się rzadko.
UsuńI znów Ci zazdroszczę. Bardzo bym chciała tę książkę przeczytać, ale jak znam życie, to kupię i położę koło innych, które bardzo chcę przeczytać. :D
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam... Ja już mam takich leżących ponad trzydzieści;)
UsuńBrzmi ciekawie, więc wydaje mi się, że słusznie wpisałam "Dom z witrażem" na listę powieści, które muszę koniecznie przeczytać :).
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, dobrze zrobiłaś:)
UsuńZapowiada się ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńI tak właśnie jest;)
Usuń