Stephanie Lehmann „Butik na Astor Place”, Muza 2015, ISBN
978-83-7758-892-5, stron 480. Premiera 18.02.2015
Amanda Rosenbloom prowadzi swój własny sklep z ubraniami
vintage na jednej z ulic Nowego Jorku. Kocha to, co robi; znajdowanie ubrań z
wcześniejszych dekad i przywracanie im świetności to jej pasja. Ale chyba nie
można mieć wszystkiego, skoro jednocześnie czuje, że jej życie prywatne nie
zmierza w dobrym kierunku. Tak właściwie to od pięciu lat usiłuje wyplątać się
z romansu z żonatym mężczyzną, ale ciągle na ten ostateczny krok brakuje jej
silnej woli i odwagi. A deklaracja
Jeffa o terminie rozwodu mija się z jej planami – chciałaby mieć dziecko, a nie
robi się przecież coraz młodsza.
Coraz większym uwielbieniem darzę powieści rozgrywające się
na dwóch płaszczyznach czasowych; dostarczają mi sporo frajdy i czytelniczej
przyjemności. Co prawda, zawsze mam obawy, czy wątek współczesny dorówna
bardziej interesującej mnie perspektywie historycznej; tym bardziej więc cieszą
mnie te książki, które odznaczają się harmonią i odpowiednimi proporcjami w
konstrukcji. Taki właśnie jest „Butik na Astor Place”. Stephanie Lehmann
zdobyła moje uznanie, bo napisała powieść rewelacyjną w każdym calu. A na tę
doskonałość składa się przede wszystkim widoczne na każdej stronie przywiązanie
do szczegółu. Bez niego powieść ta byłaby niepełna, nie wzbudzałaby tak
wielkiego entuzjazmu i określiłabym ją tylko jako jedną z wielu.
To zamiłowanie do detali jest szczególnie wyraźne w rozdziałach
dotyczących Olive. Autorka przygotowała się merytorycznie, dzięki czemu w
fascynujący sposób oddała realia pierwszej dekady XX wieku. Ówczesna moda,
wystrój wnętrz, warunki na ulicach, centrum miasta i jego przedmieścia,
specyfika obiektów, takich jak hotele, domy towarowe, fabryki, tancbudy, a
przede wszystkim sytuacja społeczna po krachu bankowym z 1907 r. i przekrój
klas: od najbiedniejszych do tych cieszących się zamożnością – wszystko to
przedstawione piórem Lehmann tworzy barwną mozaikę oddaną tak plastycznie, że
wyobraźnia sama podsuwa obrazy Nowego Jorku z początku ubiegłego wieku.
Podobało mi się także to, że Amanda tropiła ślady przeszłości. Sama bardzo
lubię oglądać stare zdjęcia moich okolic i porównywać je ze stanem obecnym,
więc myślę, że rozumiem, jakie uczucia jej towarzyszyły. I oczywiście nie wolno
zapominać o modzie, odgrywa ona przecież ważną rolę i jest niezbędnym
składnikiem fabuły. Nie jest to wprawdzie temat, który by mnie szalenie
pociągał, ale w takim ujęciu historycznym ma on niebywały urok.
Kreacja postaci wyszła Lehmann wybornie. Amanda i Olive
okazują się być do siebie bardzo podobne. Każda na swój sposób, ale obie walczą
o niezależność, o prawo swobodnego decydowanie o sobie. Możemy obserwować
proces dojrzewania do pełni życia obydwu bohaterek. I znów szczególnie wyraźne
jest to w przypadku Olive, która postawiona w obliczu nagle zmienionej sytuacji
osobistej, będzie musiała walczyć o przetrwanie, co otworzy jej oczy na
brutalne realia rzeczywistości. Ale nie tylko o to tu chodzi; powiedziałabym,
że Olive dojrzewa do pełni kobiecości, chce dotrzeć do jej sedna, które dla
ówczesnych pań nie było łatwo dostępne. Pisarka pokazała tutaj, jak niewiele w
sumie zmieniło się od czasów Olive w ocenianiu podejścia obu płci do związków,
małżeństwa i seksu. Mężczyźnie wolno więcej – zdradzać czy skakać z kwiatka na
kwiatek; kobieta w analogicznej sytuacji zostanie określona jednoznacznym
mianem. I na tym może poprzestanę, zanim włączą się moje feministyczne zapędy.
W każdym razie i Olive, i Amandę czeka konfrontacja własnych poglądów, potrzeb
i oczekiwań z postrzeganiem społecznym typowym dla ich czasów.
Muszę się uciec do banalnego stwierdzenia, ale „Butik na
Astor Place” to niesamowicie wciągająca lektura. Naprawdę pochłania od pierwszej
strony i od samego początku czytelnika ogarnia żywe zainteresowanie, co będzie
dalej. Przywiązałam się do obu bohaterek i żal mi było rozstawać się z nimi.
Wspomnę jeszcze o wielkim pozytywie, którym jest wywiad z autorką zamieszczony
na końcu (w niektórych książkach właśnie czegoś takiego mi brakuje) – opowiada
ona o inspiracjach i źródłach oraz o zakończeniu utworu. Bez dwóch zdań – po
powieść Stephanie Lehmann warto sięgnąć.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza.
Czekam na premierę niecierpliwie, potem będę na tę książkę na pewno polować :)
OdpowiedzUsuńI nie pożałujesz, gwarantuję Ci to:)
UsuńSkoro mówisz, że warto po nią sięgnąć to z pewnością tak jest. Ja czuję się bardzo, bardzo zachęcona:) Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że dałaś się przekonać:)
UsuńZastanawiam się nad tą książką, ale jakoś nie mam do niej zbyt wielkiego przekonania.
OdpowiedzUsuńNo tak, historia, ale myślę, że gdybyś spróbowała, to mogłaby Ci się spodobać.
UsuńNawet nie wiesz, jak się cieszę, że Butik przypadł Tobie do gustu. Jest nadzieja, że ze mną będzie podobnie. A książka wczoraj do mnie akurat z Polski przyjechała.
OdpowiedzUsuńOby tylko na nadziei się nie skończyło;)
UsuńAle się cieszę, że książka już u mnie. Będę się za nią zabierać!
OdpowiedzUsuńOby Twoje wrażenia były takie same, jak moje:)
UsuńMam, mam Butik u siebie i będę niebawem czytała, jakże się cieszę, że tak bardzo zachwalasz i jesteś z niej zadowolona! :) :) buziaki walentynkowe :*
OdpowiedzUsuńDobrze, że się na nią skusiłaś:)
UsuńI wzajemnie:*
Widzę że to książka w moich klimatach, koniecznie muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńNa pewno się więc nie zawiedziesz:)
UsuńTa książka jest cudowna. Pochłonęłam ją w ekspresowym tempie, a potem ubolewałam nad tym, że to już koniec ^^
OdpowiedzUsuńSuper, że się zgadzamy:)
UsuńZazdroszczę Ci tej lektury ogromnie. Bardzo jestem jej ciekawa.
OdpowiedzUsuńTo ja bardzo liczę na to, że ją zdobędziesz, chciałabym poznać Twoje zdanie na jej temat:)
UsuńCieszę się, że nie tylko na mnie ta lektura zrobiła ogromne, pozytywne wrażenie :)
OdpowiedzUsuńI miejmy nadzieję, że będzie zbierać same pozytywne recenzje:)
UsuńZachęciłaś! :) Na pewno po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuń