wtorek, 7 kwietnia 2015

Sławomir Koper "Kobiety władzy PRL"



Sławomir Koper „Kobiety władzy PRL”, Czerwone i Czarne 2012, ISBN 978-83-7700-037-3, stron 384

W krótkim rozdziale wprowadzającym do niniejszej publikacji Sławomir Koper przedstawia hierarchię władzy w partii komunistycznej. Cechą charakterystyczną epoki PRL-u była nieobecność żon dygnitarzy na arenie publicznej. Nie pojawiały się na uroczystościach państwowych, nie było przecież kampanii wyborczych. Brak kobiet w otoczeniu mężczyzn powodował, że wybierali oni typowo męskie rozrywki, którym towarzyszył alkohol lejący się strumieniami. Autor pokazuje, jak wyglądała droga życiowa partyjnych działaczy oraz kreśli obraz „rytuału dworu”, uświadamiając, że istniały „zasady powitań i pożegnań delegacji partyjnych, oficjalnych wystąpień, a nawet wypoczynku wakacyjnego” (str. 23). Opisuje, jak wyglądały ośrodki w Łańsku i Arłamowie, które zapewniały możliwość polowań, jednego z ulubionych sposobów spędzania wolnego czasu.

Na kolejnych stronach Koper przedstawia mniej lub bardziej wpływowe kobiety tamtych czasów. Zaczyna od Wandy Wasilewskiej, „ulubienicy Stalina”, z jej biografią zawierającą „przekłamania, której autorami byli zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy przewodniczącej Związku Patriotów Polskich. Nie bez winy pozostawała również sama zainteresowana, bez skrupułów ubarwiająca własny życiorys” (str. 35). Dwa kolejne rozdziały poświęcono pisarkom, Zofii Nałkowskiej i Marii Dąbrowskiej, oraz ich „flirtom” z władzą i nowym ustrojem, które wynikały z ich sytuacji osobistej i poglądów. Następny to portret Anny Iwaszkiewicz, żony Jarosława, których małżeństwo uznano za sensację towarzyską; on za swoje postępowanie doczekał się skrajnych ocen, ona początkowo czuła euforię, bo wydawało jej się, że możliwe jest porozumienie, jakiego by sobie najbardziej życzyła, ale potem, w obliczu sytuacji w kraju, uciekła w swój własny świat.

Następnym rozdziałem wkraczamy w historie małżonek i towarzyszek dygnitarzy partyjnych. Życiorysem najbardziej obfitującym w zagadki dysponował Bolesław Bierut, który teoretycznie miał tylko jedną żonę, Janinę Górzyńską, „problemem pozostaje jednak liczba pań, które uważały się za jego żony. A może nawet nie liczba, lecz formalne więzi małżeńskie. W różnych bowiem okresach życia cztery partnerki podawały się za jego małżonki, gorzej, że trzy z nich właściwie równocześnie” (str. 176).

Zofia Gomułkowa mnie osobiście już zawsze kojarzyć się będzie z tym, że nie znosiła Kaliny Jędrusik. To po interwencji towarzysza Wiesława aktorka miała się przyzwoicie ubierać w czasie występów w telewizji, co skończyło się sukienką zapiętą po samą szyję, za to z dekoltem do pośladków. Postępowanie Zofii miało częściowo wpływ na to, że Gomułka z czasem coraz bardziej odrywał się od rzeczywistości.

O przygodach erotycznych premiera Józefa Cyrankiewicza „plotkowała cała Polska, a temat jego życia prywatnego pojawiał się nawet na posiedzeniach sowieckiego kierownictwa” (str. 258). Gdy premier postanowił się ożenić, wybrał Ninę Andrycz, aktorkę, dla której zawsze na pierwszym miejscu był teatr. Z czasem ich potrzeby życiowe całkowicie się rozminęły i doszło do rozwodu.

Pierwszą żoną polityka, która wyszła z cienia męża, była Stanisława Gierek, z tym że niekoniecznie wychodziła na tym dobrze. Zarzucano jej gafy, wtrącanie się do polityki i wpływanie na decyzje personalne; swego czasu doczekała się nawet przezwiska „Bona Cukrowa”.

Mieczysław Rakowski zapisał się w dziejach Polski jako człowiek, który „zakończył historię komunizmu nad Wisłą” (str. 319). Żony miał dwie: Wandę Wiłkomirską, skrzypaczkę, i Elżbietę Kępińską, aktorkę.

W historii władzy poprzedniego ustroju wyjątkowo czarną kartą zapisała się Julia Brystygier, nie bez powodu zwana „Krwawą Luną”. Wykazywała się „okrucieństwem i wyrafinowanym sadyzmem. Jej ulubionymi ofiarami byli młodzi żołnierze Armii Krajowej, których z lubością osobiście torturowała. Sensację wzbudzała również swoboda obyczajowa Luny potrafiącej być jednocześnie kochanką komunistycznych dygnitarzy. To jednak Brystygierowej nie wystarczało i dobierała sobie partnerów z grona podwładnych, a chętnych do odmowy raczej nie było” (str. 211).

Nie rozpisuję się o poszczególnych rozdziałach, bo nie chcę odbierać przyjemności z osobistego ich poznawania. „Kobiety władzy PRL” rozpoczynały serię Kopra o elitach PRL-u, ja kończę nimi czytanie wszystkich tomów, które ukazały się w niej do tej pory. Czytając pierwszą jako ostatnią, mogę stwierdzić, że autor od początku widział, co i jak chce przekazywać. Od pierwszego tomu pisał ciekawie, z polotem, wciągająco (z małymi wpadkami, gdy zaczynał się powtarzać). Historyk ma umiejętność utrzymywania uwagi czytelnika na tak samo wysokim, nieopadającym poziomie. Ta publikacja pociąga sylwetkami bohaterek, z których każda była inna, a przez to interesująca – nawet Brystygier, choć ona raczej jako przypadek psychopatki. Sporo miejsca poświęcił Koper samym politykom, ale chyba inaczej się nie dało – trudno tutaj przedstawiać żony bez odniesień do ich mężów, bo przecież gdyby pełnili inne funkcje i zajmowali inne stanowiska, życie ich rodzin wyglądałoby zupełnie inaczej. Cóż więcej napisać, skoro wiadomo, że książki Sławomira Kopra uwielbiam? Mogę tylko mocno zachęcać do lektury.

Wyzwania: „Polacy nie gęsi”.

13 komentarzy:

  1. Zapewne dobrze wiesz, że książki oscylujące wokół czasów PRL-u, nie są dla mnie, więc ja spasuje. Jednakże myślę, że mój tatko będzie zachwycony mogąc poznać historie małżonek i towarzyszek dygnitarzy partyjnych. Zatem jemu polecę ową pozycję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że na pewno będzie zadowolony, nie może być inaczej;)

      Usuń
  2. No wiesz, dopiero teraz przeczytałaś:D ja od tej książki zaczynałam! Świetna, a moją ulubienicą była Nina Andrycz, jak czytałam to jeszcze żyła, genialna kobieta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci lepszą rzecz, dopiero teraz przeczytałam "Wpływowe kobiety Drugiej Rzeczypospolitej", a jeszcze mi zostało "Życie prywatne elit artystycznych", to się nazywa być na czasie;)

      Usuń
  3. Bardzo lubię książki Kopra, więc i po tę chętnie sięgnę. To zawsze ciekawie podana wiedza historyczna. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejna książka, którą dopisuję do listy. Jest już taka długa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli Cię to pocieszy, to moja też, i stale rośnie;)

      Usuń
  5. Tak, tak wiem, ciągle powtarzam to samo, ale Kopra nie odpuszczę i jak zacznę gromadzić to już hurtem i będę czytała masowo :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat ten autor pisze tak, że naprawdę czytanie masowe jest wielce prawdopodobne;)

      Usuń
  6. Nie ukrywam, że nie mam zbyt wielkiej wiedzy o PRL-u, bo historia nigdy nie była moją mocną stroną, ale uwielbiam czytać powieści o kobietach, także tych, które żyły kilkadziesiąt bądź nawet kilkaset lat temu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie z historią było tak, że musiałam do niej dojrzeć; mimo że na maturze zdawałam ten przedmiot, to na pewno nie przypuszczałam wtedy, że stanie się ona moją pasją;)

      Usuń
  7. Zamierzam przeczytać książki Kopra. Ale ciągle brak czasu.
    Jestem tutaj po raz pierwszy, ale blog dodam do obserwowanych.
    Pozdrawiam
    http://literackie-zamieszanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.