sobota, 11 kwietnia 2015

Renata Czarnecka "Księżna Mediolanu"



Renata Czarnecka „Księżna Mediolanu. Dzieje Izabeli Aragońskiej, matki królowej Bony”, Książnica 2015, ISBN 978-83-245-8170-2, stron 400

Jaki on będzie? Ten, który został jej mężem, choć nie widziała go nigdy w życiu, a który został jej przeznaczony jeszcze we wczesnym dzieciństwie? Czy będzie jeszcze piękniejszy, niż na obrazie, który jej towarzyszy? Czy on pokocha ją równie gorąco, jak ona już kocha jego? Czy w małżeństwie zawartym per procura znajdą szczęście i spełnienie? Takie myśli krążą po głowie Izabeli Aragońskiej, wnuczki króla Neapolu, kiedy udaje się do Mediolanu, księstwa jej poślubionego męża, Gian Galeazza Sforzy. Młoda kobieta jest pełna nadziei i wiary, że czeka ją dobrobyt oraz wielkie uczucie.

Jednak już pierwsze spotkanie z potomkiem znamienitego rodu nie przebiega tak, jak sobie to wymarzyła, a później wcale nie jest lepiej. Młody książę zdaje się być rozczarowany małżonką; z czasem wychodzi też na jaw, że jest całkowicie zdominowany przez swojego stryja, Ludwika Sforzę. To on dzierży faktyczną władzę, a Gian Galeazzo nie ma nic przeciwko temu.

Izabela nigdy by nie przypuszczała, że jej nowe życie przepełnione będzie goryczą upokorzeń i zdrad. Trudne przeżycia mają tylko jeden jaśniejszy aspekt w całym tym nieszczęściu: wzmacniają jej charakter. Aragonka wie, że musi walczyć o dziedzictwo dla swoich dzieci, ale bez wspierającego męża u boku, z przeciwnikiem takim jak Ludwik Moro, nie będzie to szybkie i proste...

Pióro Renaty Czarneckiej miałam przyjemność poznać w zeszłym roku, kiedy to przeczytałam jej opowieść o ostatnim romansie Zygmunta Augusta z Barbarą Giżanką. „Barbara i król” niezmiernie przypadła mi do gustu i sprawiła, że na nową powieść Czarneckiej czekałam z niecierpliwością. I właściwie sedno tej opinii powinno sprowadzać się do następującego twierdzenia: tamta książka podobała mi się bardzo, ale „Księżna Mediolanu” jest po prostu wyśmienita! Aż chciałabym to napisać dużymi literami, z dużą liczbą wykrzykników. Pisarka zwyczajnie mnie uwiodła kunsztem i misterią, z jaką utkała zbeletryzowaną biografię Izabeli Aragońskiej. Dawno nie czytałam książki, która pochłonęłaby mnie do tego stopnia, że całkowicie przeniosłam się w literacki (a zarazem historyczny) świat. Solidnie zakotwiczyłam we Włoszech schyłku XV wieku, śledząc z przejęciem losy dojrzewającej księżnej. I gdy niepostrzeżenie znalazłam się gdzieś na trzysetnej stronie, zaczęłam się poważnie zastanawiać, co robić: czytać dalej, by wiedzieć, co się stanie, czy jednak zwolnić, by dłużej delektować się pięknem materii i jeszcze przez chwilę nie rozstawać się z tytułową postacią. I był to dylemat nie lada. Ostatecznie zwyciężył jednak czar, którym zostałam spowita już po kilku pierwszych stronach i nie oderwałam się, dopóki nie zobaczyłam napisu „Koniec części pierwszej”. Ale urwać w takim momencie, gdy człowieka aż dreszcze przeszyły... Epilog jest mistrzowski w wykonaniu, więc tym bardziej trudno będzie wytrzymać do czasu, gdy ukaże się kontynuacja.  

Z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że Renata Czarnecka wie, jak napisać dobrą powieść historyczną; wie, jakich składników użyć, by zapewnić ich miłośnikowi ucztę czytelniczą. I oczywiście nie ma w tym nic dziwnego, to w końcu nie jej pierwsza pozycja z tego gatunku, ale naprawdę ogromnie się cieszę, że wybrała właśnie takie rodzaj twórczości. Bo jest do tego osobą w stu procentach (a nawet więcej) predysponowaną. Można by rzec, że przecież miała ułatwione zadanie, bo opiera się na faktach, jednak ja uważam, że jest to zadanie właśnie o wiele trudniejsze: wypełnić to, co między wierszami suchej, podręcznikowej teorii, musi być wyzwaniem. Ale Czarnecka ma świadomość jak i talent, by temu sprostać.

Często przy powieściach historycznych używa się komplementu, że autor uczynił postaci pełnokrwistymi, nadał im życie. I choć może taki zwrot trochę się wyświechtał, to jednak nie mogę go nie zastosować w tym przypadku, zwłaszcza że jest to cecha charakterystyczna dla książek pisarki. Izabela jest tak naturalna, taka prawdziwa, wszystkie jej emocje są tak czytelne, że odbiorca mocno się w nie angażuje: cieszy się razem z nią, cierpi, doznaje upokorzeń, pała zemstą. Portret Aragonki mieni się od barw – i tak jak Leonardo da Vinci, którego ona odwiedza w jego pracowni, chce na obrazach oddawać nie tylko wizerunek modela, ale i jego duszę, tak to samo udało się autorce. Przeżywamy dogłębnie losy Izabeli, jesteśmy świadkami jej ewolucji od zakochanej młódki po świadomą swojej wartości i pozycji damę, którą niełatwo złamać – a wrogie jej otocznie będzie próbowało, i to niejednokrotnie. Sądzę, że księżna Mediolanu widziana oczami Renaty Czarneckiej to jeden z najlepszych obrazów postaci historycznej w literaturze ostatnich lat. 

Miłość, namiętność, której trudno się oprzeć; walka o władzę, zaszczyty, o materialne splendory, o wpływy; zmieniające się układy, koalicje i stronnictwa; zamkowe intrygi, pałacowe plotki – od tego wszystkiego „Księżna Mediolanu” aż kipi, a plastyczność narracji wypełnionej wiernie odzwierciedlonymi realiami epoki oraz karuzela emocji zaspokoi oczekiwania nawet najbardziej wymagającego czytelnika. A Renacie Czarneckiej chcę powiedzieć jedno: dziękuję. Na tak wyborną powieść warto było czekać. Proszę o więcej, najlepiej jak najszybciej.   

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Autorce i Grupie Wydawniczej Publicat. 


http://publicat.pl/ksiaznica.html


Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Polacy nie gęsi”.

14 komentarzy:

  1. Nie mam obecnie ochoty na powieść historyczną, więc jednak odpuszczę sobie tę pozycję. Aczkolwiek planuje w niedalekiej przyszłości poznać twórczość Czarneckiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj jej szansę, ręczę Ci, że warto. W gruncie rzeczy autorka pisze o bardzo uniwersalnych sprawach, tylko realia są historyczne;)

      Usuń
  2. Powieść historyczna, dawno takiej nie czytałam. A skoro zachwalasz prozę tej autorki to chętnie się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skuś się, nie pożałujesz. Całą sobą zapewniam:)

      Usuń
  3. Fajnie, że to taka dobra książka! Z pewnością będę miała ten tytuł na uwadze przy okazji książkowych zakupów, na które mam plan się wybrać w najbliższym czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, uwielbiam książki historyczne, dopisuję do swojej listy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na razie planuję lekturę innej powieści historycznej "Zawisza Czarny. Aragonia" i może powoli, powolutku, przekonam się do tego gatunku.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam wcześniejsze książki p. Renaty i na tę książkę czekam niecierpliwie, aż z Polski do mnie przyjedzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tej Twojej niecierpliwości absolutnie się nie dziwię, sama przez to przechodziłam;)

      Usuń
  7. Zgadzam się, wyśmienita powieść :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.