wtorek, 2 września 2014

Wojciech Lada "Polscy terroryści"



Wojciech Lada „Polscy terroryści”, Znak Horyzont 2014, ISBN 978-83-240-3024-8, stron 368

Zamach na World Trade Center z jedenastego września 2001 roku na pewno zmienił nasze postrzeganie świata, w którym żyjemy. Na swój sposób chyba pozbawił nas poczucia bezpieczeństwa, bo nigdy nie wiadomo, co wpadnie do głowy wszelkiego rodzaju ekstremistom, walczącym o zapanowanie nad globem ich ideologii. To właśnie za nią miliony z nich są gotowe oddać nawet życie. Tymczasem jeśli pojęciu „terroryzm” nadać możliwie szerokie ramy i przyjąć zań „bezpośrednią przemoc w imię konkretnych idei” (str. 308), to okaże się, że nie jest on zjawiskiem nowym, które pojawiłoby się stosunkowo niedawno, a wręcz przeciwnie, nawet polska historia znajdzie na swoich kartach licznych bojowników. Bo tak właśnie o sobie mówili: bojownicy czy rewolucjoniści, walczący o wolność, niepodległość, socjalizm. Gdy prześledzić biografie polskich polityków epoki dwudziestolecia międzywojennego, zobaczymy, że swoją rolę w dziejach rodzimych działań bojowych odegrali Józef Piłsudski, Walery Sławek, Ignacy Mościcki, Tomasz Arciszewski czy Aleksander Prystor. To szczególnie im, ale i rzeszom innym, czasem anonimowym, poświęca swoją książkę Wojciech Lada, dziennikarz zajmujący się problematyką historii, literatury i muzyki.

Muszę przyznać, że nie umiem przejść obojętnie wobec publikacji zapowiadających tematykę w jakikolwiek sposób związaną z okresem międzywojnia (i tendencja ta się nasila). Zawarte w opisach nazwiska ówczesnych przywódców, przedstawicieli kultury, sztuki czy nauki, sprawiają, że niejako automatycznie nabieram ochoty na lekturę. Tak też było z „Polskimi terrorystami”, szczególnie że miała to być dla mnie książka dająca nowe spojrzenie na lata poprzedzające moją ulubioną epokę. Wojciech Lada koncentruje się na początkach XX wieku, pierwszej jego dekadzie, choć oczywiście zarysowuje wcześniejsze i późniejsze tło zdarzeń, czyli jak i dlaczego to wszystko się zaczęło, jak ewoluowało i jaki miało wpływ na następne pokolenia. Pewnym zaskoczeniem był dla mnie układ treści – zazwyczaj spotykam się z takim, gdzie każdy rozdział to prezentacja konkretnej osoby i jej życia. I właśnie takiego rodzaju narracji się spodziewałam. A tu niespodzianka, do której jednak bardzo szybko przywykłam, uznając ją jednocześnie za wielki atut, bo doskonale widać, że autor do swojej opowieści podszedł w pełni profesjonalnie, że miał ją dokładnie i w szczegółach przemyślaną, że wiedział, co chce zawrzeć w kolejnych częściach. I konsekwentnie swój zamysł zrealizował.

A z czym spotkamy się w „Polskich terrorystach”? Interesujące są już same tytuły rozdziałów. „W akcji” to nie tylko przykłady konkretnych napadów (jak np. na pociąg pod Rogowem ósmego listopada 1906 r.), ale także wyjaśnienie, jak powstała Organizacja Bojowa Polskiej Partii Socjalistycznej. Przed nią żadna inna partia działająca w podziemiu, również nastawiona na walkę z zaborcą, nie miała swojej bojówki. Początkowo napady takie nie miały jeszcze charakteru formalnego, często były dosyć przypadkowe i kończyły się źle, dlatego też Piłsudski zdecydował o konieczności przeszkolenia – powstała szkoła krakowska (później jeszcze jedna, a kolejne kursy inicjowano w innych miastach), która uczyła posługiwania się bronią, materiałami wybuchowymi, czytania map, działalności dywersyjnej (np. metod niszczenia broni przeciwnika czy odcinania łączności). Zajęcia miały zarówno formę teoretyczną, jak i ćwiczeń w terenie. Rozdział ten rozprawia się także z legendą akcji pod Bezdanami, w której brał udział przyszły Marszałek. Jak twierdzi Lada, od początku nic nie szło zgodnie z założeniem i całe wydarzenie nosiło raczej znamiona groteski, niż planowanej od roku akcji bojówki. Choć ostatecznie udało się zdobyć sporo gotówki, to przebiegiem napadu raczej nie można się było chwalić. 

„W drodze” oznaczało nie tylko przemieszczanie się na kolejne akcje, ale także nieustanny ruch dla zachowania konspiracji. W drodze byli nie tylko sami ludzie, ale również przemycana broń oraz różnego rodzaju druki. „W laboratorium” to fragment jeżący włosy na głowie, gdy pomyśleć, że bomby produkowano w zwyczajnych mieszkaniach w kamienicach. Powiedzenie „siedzieć jak na bombie” w tych przypadkach miało znaczenie jak najbardziej dosłowne. „W domu” nigdy nie można było czuć się pewnym i bezpiecznym. Mieszkania bojowników często stawały się składami broni, bibuły oraz schronieniem, chwilowym przystankiem dla innych konspiratorów. „W celi” rozpoczyna się opisem brawurowej akcji uwolnienia z Pawiaka dziesięciu więźniów, „skazanych na śmierć za akty terrorystyczne bojówkarzy rewolucyjnych” (str. 215), utrwalonej potem obrazem filmowym w reżyserii Ryszarda Ordyńskiego. Trzeba przyznać, że pomysłodawcom fantazji i rozmachu nie brakowało. Lada pisze także o cieszącym się złą sławą X Pawilonie Cytadeli, który grozę budził raczej w czasie Powstania Styczniowego – lata później Piłsudski twierdził, że „tak wesołego więzienia jak X Pawilon na świecie nie widziałem” (str. 233). Niezwykła jest część „W spódnicy”. Wśród kobiet-rewolucjonistek zasługi miała Wanda Krahelska, ogarnięta obsesją osobistej zemsty na carskim generale Skałonie, czy Aleksandra Szczerbińska, późniejsza Piłsudska, kierowniczka dystrybucji broni, dromaderka, jak nazywano kobiety przenoszące rewolwery ukryte we własnych ubraniach. W ostatnim rozdziale, „W spadku”, autor rozważa, jak zmienił się wizerunek terroryzmu przez lata oraz czy i jakie miał dalekosiężne skutki.  

Są takie książki z gatunku literatury faktu, o których twierdzi się, że czyta się je jak najlepszą powieść. Ten komplement dotyczy również „Polskich terrorystów”. Wojciech Lada zapewnia swoim czytelnikom solidną dawkę emocji i napięcia, a jego narracja przypomina miejscami fabułę sensacyjno-kryminalną. Widzimy tu przecież ludzi, którzy gotowi byli na najdalej idące poświęcenie, by wywalczyć wolność. A nawet jeśli mieli świadomość, że od jednego zamachu nie padnie potęga zaborcy, to wyznawane poglądy i wiara w nadrzędne ideały zawsze zwyciężały. Niemałe znaczenie miał też fakt, że każdy sposób zaszkodzenia wrogowi uznawany był za dobry. Tak pojmowany patriotyzm niewątpliwie pozwolił Polakom zdobyć doświadczenie, które przydało się w latach późniejszych, gdy nastał czas faktycznie odzyskanej niepodległości. Autor wykonał kawał dobrej roboty – jego książkę uznaję za rewelacyjną i gorąco zachęcam do lektury.   

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Pani Agnieszce z Wydawnictwa Znak Horyzont.

http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,5212,Polscy-terrorysci

Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Nie tylko literatura piękna...”, „Polacy nie gęsi”.

24 komentarze:

  1. Niesamowicie zazdroszczę ci lektury tej książki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, nie dziwię się, bo gdybym jej nie miała, zazdrościłabym innym;)

      Usuń
  2. Oj to coś dla mnie. Bardzo chciałabym przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, kolejna cegiełka do wspólnych upodobań:)

      Usuń
  3. Tematyka dość oryginalna jak dla mnie. Skusiłabym się z czystej ciekawości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I myślę, że nie żałowałabyś swojej decyzji:)

      Usuń
    2. Ja na pewno bym nie żałowała. Na pewno sięgnę po tę książkę.

      Usuń
  4. Na książkę zwróciłam już uwagę przy zapowiedziach i jestem nią jak najbardziej zainteresowana ! :) Twoja recenzja potwierdziła moje przypuszczenie, że książka będzie świetną lekturą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tak coś czułam, jak zobaczyłam jej zapowiedź. Dobrze, że intuicja nie zawiodła i tym razem:)

      Usuń
  5. Masz całkowitą rację pisząc, iż Zamach na World Trade Center z jedenastego września 2001 roku na pewno zmienił nasze postrzeganie świata, w którym żyjemy. Ja od ''tamtej'' pory całkiem inaczej postrzegam np. działanie terrorystów. Nie myślałam, że są oni zdolni aż do takich ''poświęceń''.
    Co do samej książki, bardzo mnie ciekawi, zatem chętnie bliżej ją poznam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A najgorsze, że zobacz, zbliża się rocznica, a oni znów się uaktywniają i straszą nowymi atakami.

      Usuń
    2. Aż nawet nie chce o tym myśleć i mam nadzieję, że tylko na straszeniu się to skończy.

      Usuń
    3. Ja też mam taką nadzieję.

      Usuń
  6. Na ogromny plus zdecydowanie okładka, która nie wygląda na polską, taka książka, mogłaby odmienić mój punkt widzenia na niektóre rzeczy, sądzę, że zainteresowałaś mnie bardzo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście na okładce można zawiesić oko:) A jeszcze lepiej skupić się na zawartości;)

      Usuń
  7. Pewnie normalnie nawet bym nie pomyślała o jej przeczytaniu, ale teraz tak z ciekawości chętnie bym do niej zaglądnęła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tym bardziej się cieszę, że mogłam ją przybliżyć:)

      Usuń
  8. Dzięki, że zwróciłaś uwagę na tę pozycję. Sama jakoś tego nie zrobiłam i nie sądziłam, że ta książka może mnie zainteresować.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie zachęciłaś. To musi być świetna książka, rewelacyjna, jak piszesz :) Wierzę na słowo. Ja też lubię takie klimaty. Warto znać takie książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, gdy widzę, że masz takie samo zdanie jak ja:)

      Usuń
  10. Książka nie z gatunku tych, za którymi się rozglądam w bibliotece, a mimo to chętnie bym ją przeczytała. Wygląda na ciekawą i rzetelną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie taka właśnie była, solidnie dopracowana merytorycznie, bez uszczerbku na komforcie czytania.

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.