Katarzyna Pisarzewska „Zmowa milczenia”, Znak Literanova
2014, ISBN 978-83-240-2605-0, stron 368
Sierżant sztabowy Maria Gajda przeniosła się z rodzinnego
Gosztowa do sąsiedzkiego Ostolina, do komendy powiatowej. Tak do końca nie
udało jej się uciec, bo nadal jest dzielnicową Gosztowa, więc siłą rzeczy musi
tam wracać, nawet jeśli wcale jej to nie odpowiada. Na szczęście nie mieszka
już z toksyczną matką, z którą relacje do łatwych absolutnie nie należą;
zresztą Maria nie przebolała jeszcze działki podarowanej siostrze. Choć matka
dalej próbuje nią manipulować, Maria ćwiczy cierpliwość i nie stara się ulegać.
Chce też uporać się z koszmarem z przeszłości, żeby stanowił już zamknięty
rozdział, oraz uporządkować relacje damsko-męskie, co w nowym miejscu pracy też
nie będzie takie proste.
Katarzyna Pisarzewska stworzyła drugą opowieść z Gosztowem w
tle. A właściwie nie w tle, bo miasteczko jako społeczność odgrywa w książce
bardzo dużą rolę. Pierwszą z nich był „Zbieg okoliczności”, rewelacyjny
thriller psychologiczny, jeśli nie będzie to za mocne słowo, który porwał mnie
całkowicie i sprawił, że nawet nie bardzo potrafiłam oddać słowami emocje,
jakie towarzyszyły mi w trakcie lektury. Tym bardziej się cieszę, że pisarka
powróciła do tego sennego trochę miasteczka i jego mieszkańców, którzy wcale
nie są tak kryształowi, jak mogliby się wydawać, a przede wszystkim – jak sami
chcieliby o sobie myśleć. Nadmienię tylko, że „Zbieg okoliczności” i „Zmowę
milczenia” można czytać jako dwie odrębne historie – w tym pierwszym narratorką
jest Anita Buras, psycholog, żona kuzyna Marii – niemniej jednak, chcąc w pełni
zrozumieć relacje sierżant Gajdy z matką oraz jej stosunek do mężczyzn, lepiej
zacząć od tej pierwszej. W „Zmowie...” problemy te sprowadzone są do kilku zdań
wyjaśniających, ale nie da się z nich wyczytać, jak wielki wpływ miały one na
osobowość dziewczyny. Nowa powieść autorki utwierdziła mnie tylko w opinii na
temat Ireny Gajdy. Bardzo dziwnym, o ile to właściwe określenie, była
człowiekiem. Nie potrafiłam zrozumieć jej pojmowania „miłości” rodzicielskiej i
uznałam, że dobrze się stało, iż Maria zdecydowała się na przecięcie tej tak
napiętej między nimi struny. Tak zwyczajnie po ludzku kibicuje się tej
pokiereszowanej, trochę najeżonej młodej kobiecie.
Kolejny już raz Pisarzewska po mistrzowsku kreśli obraz
małej mieściny, w której teoretycznie wszyscy wszystko o sobie wiedzą. Choć tak
naprawdę to tylko pozory, a niektórzy zrobią bardzo dużo, a poświęcą jeszcze
więcej, by ich prawdziwa twarz nie ujrzała światła dziennego. Trzeba też z całą
mocą podkreślić, że intryga poprowadzona jest pewną ręką, autorka wodzi
czytelnika na manowce, by ostatecznie wszystkie wątki perfekcyjnie połączyć.
Ale żeby nie było zbyt prosto, autorka dołożyła ogromnie zaskakujące
zakończenie – po ostatnich przemyśleniach Marii konieczne wydaje się ponowne
prześledzenie całej akcji, które rodzi wniosek, że kto wie, czy pisarka nie ma
jeszcze czegoś w zanadrzu, czy nie trzyma jakiegoś asa w rękawie. Lub celowo
zostawiła swojego odbiorcę w domysłach...
Katarzyna Pisarzewska przeszła długą drogę od swojego
debiutu, „Halo, Wikta!” do gatunku literatury, jaki uprawia teraz. „Zbieg
okoliczności” i „Zmowa milczenia” – jakoś nie potrafię myśleć o tych książkach
oddzielnie – świetnie pokazują, że okrzepła jako pisarka, nabrała pewności i
udoskonaliła warsztat. O jej fabułach nie da się zbyt dużo napisać, żeby nie
odbierać przyjemności docierania do kolejnych elementów układanki razem z
bohaterami, a wrażenia po przeczytaniu mogą się sprowadzać tylko do słów
zachwytu. „Zmowa milczenia” to opowieść fascynująca, dopracowana, której
jeszcze jedną z zalet jest odczuwalny każdą cząstką nastrój grozy, to nieuchronne
i coraz mocniej doskwierające przeczucie, że coś na pewno się zdarzy. I nie
będzie to nic dobrego.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Panu Tomaszowi z
Wydawnictwa Znak Literanova.
Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.
Interesująca propozycja,będę o niej pamiętać, bo wzbudziła moją ciekawość :)
OdpowiedzUsuńMogę się tylko cieszyć;)
UsuńPokochałam Zbieg okoliczności i od jakiegoś czasu znowu poluję na tę książkę. Zmowa Milczenia jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuńTo ta też Ci się pewnie spodoba:)
UsuńMam w domu książkę tej autorki pt. „Halo, Wikta!” . Może więc najpierw zacznę od tej, mając na uwadze ewolucję pióra pisarki.
OdpowiedzUsuńTo chyba dobra kolejność:)
UsuńNie znam twórczości tej autorki, ale postaram się mieć ją na uwadze, ale to dopiero za jakiś czas, bo chwilowo mam inne priorytety czytelnicze.
OdpowiedzUsuńNa pewno to nazwisko warto zapamiętać:)
UsuńAch, jak ja lubię te małe miasteczka z trupami w co drugiej szafie, co trzeciego mieszkańca. :P Muszę się kiedyś zapoznać z twórczością tej autorki.
OdpowiedzUsuńOj ja też, ile to daje możliwości:P
Usuń