Izabela Sowa „Powrót”, Znak Literanova 2014, ISBN
978-83-240-2582-4, stron 272
„Przeciwdeszczowy płaszczyk (...) miał wysmakowany kolor
malin i grzeczny, można by rzec, niepokojąco grzeczny fason. Odcięty w talii, z
okrągłym zgrabnym karczkiem, kończył się tuż nad kolanem (...) kalosze w
wisienki, (...) rozkloszowana spódnica na szyfonowej halce, (...) falbany,
kokardki, gorsetowe sznurowanie. A nad uchem toczek z czerwoną woalką” (str.
117). Dorotka lubi styl retro i nie ma chyba osoby, która by się za nią nie
obejrzała. Swój styl, nie tylko ubioru, ale i życia, wypracowała podczas lat
spędzonych poza krajem. Rzuciła studia na ASP i wyjechała. W Berlinie nauczyła
się robić tatuaże i to jest sztuka, której się obecnie oddaje.
Trudno jest zarysować fabułę „Powrotu”, ponieważ Izabela Sowa
stworzyła powieść dość specyficzną i nie zdziwię się wcale, jeśli będzie ona
wzbudzać sprzeczne uczucia. Moim zdaniem na pewno rozczarują się ci, którzy
liczą, że będzie to historia w stylu serii owocowej – każdą kolejną książką
Sowa jakby się od niej odcinała i jest to chyba dla niej – i dla czytelników –
zamknięty rozdział. Albo więc doceni się to, jak autorka dojrzała, jak teraz
pisze, albo lepiej od razu darować sobie lekturę, żeby potem nie czuć się
zawiedzionym i nie twierdzić, że „Powrót” jest beznadziejny i nie wiadomo, o co
tak właściwie Sowie chodzi. A ja powiem, że pisze ona bez wątpienia inaczej. Bo
mnie ta najnowsza książka się podobała, choć na pewno nie tak, jak zeszłoroczny
„Azyl” – to przy jego prezentacji pisałam, że Izabela Sowa powinna podążać w
takim kierunku. I jakkolwiek „Powrót” znów jest czymś innym, ma jednak w sobie
coś, co bardzo przypadło mi do gustu.
Ale co to jest? Nie wiem, czy nawet potrafię określić. Na
pewno dla mnie zaletą był sposób narracji – niejednolity, w sumie bez
konkretnego układu, bo czasem jedno słowo czy zdanie sprawiało, że Dorotka
wracała myślą do swoich bytów już przeżytych: do dzieciństwa, do młodości, do
tego, co przeżyła na emigracji. W niektórych może to zrodzić wrażenie chaosu,
ale ja się w takie konwencji odnalazłam, trafiła do mnie i zapewniła mi komfort
czytelniczy, bez którego przecież ani rusz, bo nie ma nic gorszego, niż męczyć
się nad książką.
Może na mój odbiór wpłynęło także to, że polubiłam i od razu
zaakceptowałam Dorotkę – patrząc na jej światopogląd i stosunek do
rzeczywistości, aż ciśnie się na usta pytanie, czy to aby nie jest w pewnym
stopniu alter ego autorki? Już pierwsze strony rozbudziły ciekawość, co
dziewczynę ukształtowało, co sprawiło, że stała się taką, a nie inną osobą. Co
spowodowało, że pozbyła się złudzeń, a jej wrażliwość zbudowała system
ochronny, polegający na tym, że nie czuła? Choć tak naprawdę czuła aż za wiele?
Na uwagę zasługują też postaci Tatka i babci; warto również przyjrzeć się
dokładniej więzi z matką, nawet jeśli ta akurat bohaterka zbyt wielkiej
sympatii nie wzbudza. Mocnym akcentem jest również zakończenie, które mnie
osobiście rzeczywiście zaskoczyło.
Izabela Sowa nie schlebia gustom publiczności, nie pisze
tego, co jest modne i poczytne, i co na pewno się sprzeda. Konsekwentnie tworzy
po swojemu, intrygująco filtrując rzeczywistość wokół siebie i przenosząc ją na
karty powieści. „Powrót” nie jest opowieścią z gatunku lekkich, łatwych i
przyjemnych, którą czyta się równie szybko, jak potem o niej zapomina. I z tego
właśnie powodu sądzę, że warto jej dać szansę. A najlepiej podejść do niej bez
uprzedzeń, ale i nie nastawiając się na jakieś określone doznania – jest wtedy
większa szansa, że wyniesie się z niej coś dla siebie.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Panu Tomaszowi z
Wydawnictwa Znak Literanova.
Wyzwania: „Czytamy powieści obyczajowe”, „Polacy nie gęsi”.
Ja słyszałam same negatywne opinie na temat tej książki...
OdpowiedzUsuńJa natrafiłam na różne;)
UsuńZastanawiam się nad tą książką, ale obecnie mam już tyle zaległości czytelniczych, że chyba muszę poczekać na dogodniejszą chwilę.
OdpowiedzUsuńTeż coś ostatnio nie mogę się ogarnąć z moimi zaległościami;)
UsuńSkrajne opinie słyszałam na temat tej książki, jeszcze się wstrzymam z jej lekturą, póki co mam chyba fajniejsze propozycje na oku ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja też widziałam skrajne, ale cieszę się, że mogłam sobie wyrobić własne zdanie;)
UsuńKolejna recenzja potwierdzająca to, jak rozmaicie i niejednorodnie może zostać odebrana dana książka. Dziś tutaj czytam, że "Powrót" jest dobrą lekturą i warto do niej zajrzeć, niespełna miesiąc temu rozmawiałam z koleżanką, która twierdziła, że Izabela Sowa i jej książka tylko zmarnowały jej wieczór ;)
OdpowiedzUsuńBo to wszystko zależy od tego, jakie ma się upodobania i czego człowiek oczekuje. Ja wiedziałam, jak pisze Sowa, więc nie poczułam się zaskoczona w żadną stronę;)
UsuńJestem skłonna zaryzykować
OdpowiedzUsuńO dobrze, może przypadnie Ci do gustu:)
UsuńSama nie wiem... chyba najlepiej będzie przekonać się osobiście
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak. Może akurat Ci się spodoba?:)
UsuńA ja już byłam prawie uprzedzona do tej książki. Trochę zmieniłaś mój obraz tej powieści.
OdpowiedzUsuńCieszę się, bo uważam, że warto dać jej szansę:)
UsuńTa książka naprawdę zbiera same skrajne opinie. Ja już miałam do czynienia z twórczością autorki, ale jakoś nie kwapię się do poznania jej innych powieści, bo boję się rozczarowania. Może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, nie ma się co zmuszać, bo wtedy odbiór siłą rzeczy jest gorszy;)
UsuńZgadzam się, że Pani Sowa nie pisze pod publikę. Nie tworzy łzawych romansideł tylko sięga głębiej. Chyba dlatego Jej powieści często nie są doceniane. "Powrotu" jeszcze nie czytałam, ale będę tej książki wypatrywać.
OdpowiedzUsuńNo właśnie to miałam na myśli, że u I. Sowy zawsze jest jakaś druga warstwa, coś, co nie jest oczywiste i łatwe do odczytania, że trzeba nad jej prozą się trochę zatrzymać, a nie przelecieć szybko bez żadnej refleksji:)
UsuńA ja właśnie lubię Sowę za to,że pisze inaczej, nie tak jak inni, potrafi zaskoczyć swoimi przemyśleniami, drugim a nawet trzecim dnem, rzeczywiście różni się od tych pierwszych książek, ale może to i dobrze,że zmieniła styl? Może za to jest tak charakterystyczna? I zgodzę się,że trudno jest opisać fabułę, która tak naprawdę niby prosta wydaje się trudna w przekazie;)
OdpowiedzUsuńOtóż to, w zalewie książek do siebie tak podobnych, że w zasadzie różnice tkwią chyba tylko w imionach bohaterów, ona na pewno się wyróżnia, a to widać wcale nie tak łatwo docenić;)
Usuń