czwartek, 4 września 2014

Piotr Legutko "Jedyne takie muzuem"



Piotr Legutko „Jedyne takie muzeum. Odzyskana pamięć o Powstaniu Warszawskim”, Znak Horyzont 2014, ISBN 978-83-240-3015-6, stron 224

Sporo w moich ostatnich czytelniczych wyborach lektur poświęconych tematyce Powstania Warszawskiego. I wcale nie narzekam, dobrze mi z tym. Obok publikacji pozwalających poznać bliżej tych, którzy poszli walczyć, teraz pojawiła się szansa zajrzenia za kulisy powstawania muzeum tamtych dni, instytucji, która na dobre wpisała się w warszawski krajobraz oraz polską przestrzeń społeczną. Taką możliwość daje nam Piotr Legutko, dziennikarz, publicysta i wykładowca akademicki.

Z muzeum zetknęłam się przy okazji książki współwydanej przez tę instytucję, a mianowicie „Rozpoznanych”, która była efektem przeprowadzonej akcji „Rozpoznaj”, skierowanej do wszystkich, którzy mogliby udzielić informacji o osobach utrwalonych na powstańczych kronikach. Głośno było także o filmie, jaki na ich podstawie stworzono – oglądałam kulisy tej realizacji i mogę tylko żałować, że przegapiłam termin, w jakim „Powstanie Warszawskie” było wyświetlane u mnie w kinie. Natomiast bezpośrednio w samym muzeum nie byłam i teraz, już po niniejszej lekturze, wiem, że jest to zadanie do nieodzownego wykonania. Bezapelacyjnie, z dwóch powodów. Pierwszy to oczywiście chęć pogłębienia wiedzy na temat sześćdziesięciu trzech dni walki; drugi to ciekawość i zaintrygowanie, jak naprawdę wygląda siedziba muzeum i całość ekspozycji.

Już jakiś czas temu doszłam do wniosku, że paradoksalnie im więcej literatury historycznej pochłaniam, tym bardziej uświadamiam sobie, jakie mam braki w tej materii. „Jedyne takie muzeum” też pokazało mi, które luki powinnam uzupełnić. To, jaki ogólnie był klimat wokół Powstania po jego upadku i nastaniu władzy ludowej, jest mi oczywiście wiadome, nie wiedziałam natomiast, że pierwsze plany uczczenia powstańców i ich zrywu zrodziły się tak wcześnie. „Kiedy pojawiła się idea Muzeum Powstania Warszawskiego? Jeśli nie będziemy jej ograniczać jedynie do eksponatów zamkniętych w obrębie murów, to można śmiało powiedzieć, że już 1 sierpnia 1945 roku. W dniu, kiedy ci, którzy ocaleli z wojennej pożogi, a do tego mieli taką możliwość, spotkali się w zrujnowanej i pozbawionej komunikacji stolicy, na Cmentarzu Powązkowskim” (str. 28) – pisze Legutko w rozdziale pierwszym zatytułowanym znacząco „Od zmowy milczenia do niemocy 1945-2003”. Taki szmat czasu robi wrażenie, prawda? Przez tyle lat władza (co w PRL-u, powiedzmy, że było jeszcze zrozumiałe), żadna władza, nie podjęła się upamiętnienia poległych i tych żyjących. Dopiero w 2002 r. Lech Kaczyński, kandydując na prezydenta Warszawy, złożył obietnicę wybudowania muzeum. Zadanie to powierzył grupie przyjaciół, wywodzących się ze środowiska konserwatystów. Grono to tworzyli Jan Ołdakowski – do dnia dzisiejszego dyrektor muzeum, Paweł Kowal, Lena Dąbkowska-Cichocka, Marek Cichocki, Elżbieta Jakubiak, Dariusz Gawin, Dariusz Karłowicz i Paweł Ukielski. To ich wspomnienia i opowieści stanowią trzon tej książki.   

Zespół do spraw budowy Muzeum Powstania Warszawskiego powstał 2 lipca 2003 r. Ustalono, że ma być ono ukończone na sześćdziesiątą rocznicę wybuchu. Trzynaście miesięcy – tyle czasu pozostało od decyzji o nowej lokalizacji (wcześniej przez lata myślano o innym miejscu) do otwarcia placówki. Przyznać trzeba, że ta część dostarcza takich emocji, jak mocny thriller – tutaj każdy etap budowy oraz tworzenie ekspozycji był rozpisany nie tyle na dni, co wręcz na godziny, więc nie mogło być mowy o poślizgach. Sami opowiadający twierdzą, że chyba czuwała nad nimi Opatrzność Boska, bo czasami nie dawało się już tego inaczej wytłumaczyć.

Koncepcja muzeum już z założenia odchodziła od debaty o słuszności wybuchu Powstania. „(...) trzymaliśmy się zasady: skoro wybuchło, to znaczy, że wybuchnąć musiało. Teraz chodzi o to, by opisać, co było sensem tego wydarzenia, co powodowało, że ci ludzie do powstania poszli, co ich poruszyło. Wyszliśmy z założenia, że na pewno nie byli to samobójcy, szaleńcy i straceńcy. A zatem, trzeba odpowiedzieć na pytanie, co ich do takiego kroku skłoniło, czym się kierowali?” (str. 177). Ekspozycja nastawiona jest na powstańców, ma uświadamiać, że to byli zwyczajni młodzi ludzie. Tacy jak my. Istotne jest również to, iż twórcy od samego początku byli pewni, że formą przekazu chcą trafiać do każdej grupy wiekowej, odchodząc jednocześnie od obrazu tradycyjnie pojmowanego muzeum. Tam można dotknąć każdego eksponatu, przeżywać wystawę na wszelkim możliwym poziomie doznania zmysłowego. Muzyka, film, przedstawienie teatralne – pracownicy nie spoczywają na laurach, a „popularność muzeum pozwala wyjść ze swoją misją daleko poza obręb murów (...). Zbudowali instytucję, która opowiada o polskim pragnieniu wolności, wykorzystując wszelkie dostępne siły i środki. Nie tylko na Woli i nie tylko w Warszawie” (str. 205).

Bardzo chciałam przeczytać tę książkę po to, by poznać koleje losów miejsca poświęconego Powstaniu. Nie spodziewałam się jednak, że nigdy w nim nie będąc, publikacja jemu podporządkowana, aż tak bardzo mi się spodoba. Oczywiście zasługa w tym przede wszystkim tego, że jest to opowieść tworzących muzeum, a w ich słowach wyraźnie widać emocje, jakie przeżywali i te, które nadal są ich udziałem. A myślę, że chyba o to tak naprawdę chodzi, o emocje i uczucia. Rozprawa nad sensem walk tych sześćdziesięciu trzech dni końca lata i początku jesieni 1944 roku niech będzie domeną historyków; my, zwykli ludzie, kolejne pokolenie po powstańcach, ich historię możemy odbierać właśnie przez pryzmat uczuć. Książki, które czytam, przedstawiają młodych ludzi, którzy chcieli tylko normalnie żyć, ale że nastała okupacja, stanęli z bronią w ręku, jaką kto miał, do walki o lepsze jutro. Historie takich ludzi są prezentowane także w Muzeum Powstania Warszawskiego, które stawiam sobie za cel odwiedzić. Jeśli macie podobne pragnienia, przeczytajcie gawędę Piotra Legutki, będziecie mieć podstawową wiedzę na temat placówki. Jeśli nie – też po nią sięgnijcie, dobrze wiedzieć więcej o instytucji tak ważnej nie tylko dla Warszawy, ale i dla całej Polski, instytucji, która przechowuje pamięć o ważnym wycinku naszej wspólnej historii.

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Pani Agnieszce z Wydawnictwa Znak Horyzont.

http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,4767,Jedyne-takie-muzeum

Wyzwania: „Nie tylko literatura piękna...”, „Polacy nie gęsi”.

15 komentarzy:

  1. A ja zazwyczaj omijam taką tematykę szerokim łukiem, ale ostatnio, właśnie dzięki tobie zaczynam małymi kroczkami się do niej przekonywać. Nie są to może jakieś spektakularne sukcesy, raptem jedna książka przeczytana o Powstaniu Warszawskim, ale zawsze ''coś''. Zatem postaram się i powyższą książkę mieć na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, nawet nie wiesz, jak mnie ucieszyłaś tym komentarzem:D I nieważne, że jedna, ważne, że w ogóle się przełamałaś, super:) I po cichu powiem, że jestem w takim układzie z siebie dumna:)

      Usuń
  2. Byłam w tym muzeum kilka lat temu, jednak ze szkołą na szybko, dlatego chciałabym tam kiedyś wrócić na spokojnie :) A na książkę mam oczywiście chęć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, czyli już jakieś pojęcie, choćby najmniejsze, masz, zazdroszczę:)

      Usuń
  3. Z pewnością jest to bardzo wartościowa książka. Sięgną po nią jeśli nadarzy się okazja:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak o niej myślę. Dobrze też, że nie ma w niej zbytniego angażowania w politykę, choć częściowo nie dało się tego uniknąć, biorąc pod uwagę aktywność na scenie politycznej niektórych założycieli.

      Usuń
  4. Dobrze, że takie książki powstają. Nie byłam w tym muzeum, ale właśnie narobiłaś mi na to ochoty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pomyśl, co będzie, jak przeczytasz samą książkę;)

      Usuń
  5. Koniecznie muszę przeczytać tę książkę, bardzo chciałabym odwiedzić to muzeum, ale niestety to dla mnie za daleko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dla mnie też musiałaby to być cała wyprawa:(

      Usuń
  6. Nie miałam pojęcia, że pomysł utworzenia muzeum zrodził tak wcześnie... Pozycja wydaje się być interesującą, a sama planuję przy najbliższej okazji odwiedzić wspomniane muzeum :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To powinnaś przeczytać książkę przed wizytą;)

      Usuń
  7. Byłam w Muzeum Powstania Warszawskiego dwa razy i serdecznie Ci polecam udać się tam. Niezapomniane uczucia. Najbardziej pamiętam ścianę, która biła jak serce... Cudowny pomysł, niezwykle wzruszający... A w muzeum czuć atmosferę powstania, czuć tych nieżyjących już ludzi. Na książkę oczywiście mam wielką ochotę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tej ścianie jest mowa w książce i jakoś nie mogę sobie jej wyobrazić, dlatego też pisałam, że wizyta w Muzeum jest koniecznością:)

      Usuń
  8. Dzięki, zajrzę w wolnej chwili;)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.