Wojciech Chmielarz „Farma lalek”, Czarne 2013, ISBN
978-83-7536-554-2, stron 376
Dla komisarza Jakuba Mortki pobyt w Krotowicach, małym
miasteczku u podnóża Karkonoszy, miał być chwilą na odsapnięcie i dojście ze
sobą do ładu. Po ostatnich wydarzeniach doszedł do wniosku, że zawiódł chyba
nie tylko w życiu prywatnym, ciągle będąc poza domem, z dala od swoich synów,
ale i w zawodowym. Kto wie, może powinien odejść z policji i znaleźć coś
innego? Nie ma jednak czasu na dalsze rozmyślania, bo niewielką mieścinę
elektryzuje wiadomość o zaginięciu jedenastoletniej Marty. Dziewczynka nie
wróciła na noc. Szybkie działania policjantów skutkują zatrzymaniem pedofila,
ale paradoksalnie dopiero wtedy sprawa się komplikuje. W starej kopalni uranu
Mortka odnajduje zwłoki.
Dobrze było oczywiście pod kątem tego, że akcja toczy się
wartko, a styl Chmielarza jest naturalny i plastyczny. No właśnie, plastyczny i
obrazowy jest do tego stopnia, że przez dłuższą chwilę zastanawiałam się, czy w
ogóle dam radę przebrnąć przez te początkowe, co drastyczniejsze opisy. Czytam
ostatnio dużo kryminałów, raczej uodporniłam się już na makabryczne szczegóły,
ale w „Farmie...” przeżywałam je jakoś szczególnie mocno, może dlatego, że
krzywda działa się dzieciom (przynajmniej w tych pierwszych scenach na to się
zapowiadało) i kobietom? Możliwe, że to właśnie stąd wzięło się to uczucie
grozy i podskórnego lęku.
Brawa należą się autorowi za konstrukcję fabuły i za
rozwiązanie zagadki. Nie spodziewałam się, że wydarzenia skręcą w takim
kierunku. Tak czy siak jednak, każdy wątek poruszony przez pisarza jest w
gruncie rzeczy przerażający...
Znajdziemy w „Farmie...” nawiązania do poprzedniej części i
jakkolwiek nie przeszkadzało mi bardzo, że jej nie znam, to bez wątpienia tamte
wydarzenia wykreowane przez Chmielarza musiały mieć ogromny wpływ na głównego
bohatera. Biorąc pod uwagę to, co jest powiedziane o jego życiu prywatnym, nie
trudno odnieść wrażenie, że był policjantem mocno zaangażowanym w swoją służbę,
a teraz rozmyśla nad tym, czy nie odejść z formacji. Czy da się go lubić? Sama
nie wiem, nazwałabym to raczej, na razie przynajmniej, ostrożną sympatią. Póki
co wydaje mi się trochę mało wyrazisty, żeby mówić o bardziej konkretnych
uczuciach, należałoby go najpierw lepiej poznać, ta jedna fabuła to trochę za mało.
Jeśli chodzi o treść, „Farma lalek” nie była łatwą i
przyjemną lekturą, ale patrząc od strony technicznej, Wojciech Chmielarz
napisał kryminał na naprawdę przyzwoitym poziomie. Najbardziej cieszy fakt, że
na polu polskiego kryminału mamy naprawdę świetnych autorów i ciągle jest
jeszcze kogo odkrywać.
Wydaje mi się, że Chmielarz to jeden z najlepszych polskich autorów kryminałów, a wciąż jeszcze trochę niedoceniany. Koniecznie nadrób 1 tom i kolejne :)
OdpowiedzUsuńNadrobiłam "Osiedle marzeń", zupełnie nie po kolei...
UsuńZnam twórczość tego autora i uważam, że pisze naprawdę dobrze.
OdpowiedzUsuńDlatego tym bardziej się cieszę, że jeszcze trochę jego książek przede mną;)
UsuńCzytałam wszystkie i czekam na więcej ☺
OdpowiedzUsuńTo dołączam do Ciebie:)
UsuńWolałabym zacząć od pierwszej części.
OdpowiedzUsuńZasadniczo też wolę zaczynać serie od początku, ale tu mi nie wyszło;)
UsuńNo zobacz, piszesz o nim tak dobrze, a ja pierwszy raz słyszę o autorze. Natomiast są gorsi, tak mocno rozreklamowani, że aż mnie po prostu zaczyna drażnić wszechobecna propaganda. Jaka szkoda, że brak dobrej reklamy często decyduje o tym, kto będzie doceniony...:(
OdpowiedzUsuńKoniecznie musisz poznać.
UsuńUwielbiam książki tego autora! Na pewno się powtarzam, ale dla mnie należy do ścisłej czołówki polskiego kryminału. :)
OdpowiedzUsuńA mnie pozostaje tylko się z Tobą zgodzić:)
Usuń